Berlińska Diabla Góra (Teufelsberg) sama w sobie stanowi historię – ręcznie usypana z pozostałości po setkach tysięcy zbombardowanych domów, miała początkowo przykryć budynek nigdy nie otwartej, nazistowskiej akademii wojskowej. Na jej szczycie zobaczyć można prawdziwy relikt z czasów zimnej wojny: jedną z największych i prawdopodobnie najważniejszych wywiadowczych stacji nasłuchowych. To właśnie w tych wieżach umieszczane były radary, które obsługiwano od lat sześćdziesiątych do upadku muru berlińskiego, przez 24 godziny na dobę. Diabla Góra szybko stała się ukrytym skarbem niemieckiej stolicy, oferującym niezwykłe doznania, niezapomniane widoki oraz niepowtarzalne efekty akustyczne. Dziś, zwiedzanie kompleksu odbywa się oficjalnie w weekendy o godzinie 14.00. Niemniej jednak, przewodnicy wycieczek często napotykają na swojej drodze tych, ktorzy decydują się na przeskoczenie bramy lub przejście przez dziurę w ogrodzeniu. Oprócz oprowadzania wycieczek i łatania dziur w ogrodzeniu, grupa przewodników snuje plany dotyczące realizacji projektów związanych z energią odnawialną i udostępnienia stacji artystom. Ich wykonanie przyczyniłoby się do gentryfikacji okolic Diablej Góry. Ostatnie wydarzenia pokazują jednak, że plany dotyczące obiektu odchodzą w zapomnienie równie szybko jak powstają. ''Mimo, że wiele z obecnych działań związanych ze stacją jest zgodnych z prawem, trudno jest je zaakceptować” – mówi serbski fotograf Luka Knezevic-Strika.