Wirtualna demokracja w Madrycie: uczestnictwo obywateli przenosi się do internetu?
Published on
Translation by:
Anna SłocińskaHiszpańskie wybory samorządowe z maja 2015 roku zapowiedziały znaczące zmiany dla lokalnych władz stolicy. Partia Ahora Madrid zdobyła jedną trzecią miejsc w radzie miejskiej, jak również obsadziła burmistrza. By wspierać udział obywateli w budowaniu lokalnego rządu, została zainicjowana platforma internetowa ,,Decide Madrid”. Czy znalazła miejsce w sercach zbuntowanych wyborców?
Moja podróż do Hiszpanii rozpoczyna się na drugim końcu Europy - w Sztokholmie, gdzie spotykam studenta Erasmusa z Madrytu. Pablo Villa (22) uważa siebie za aktywnego obywatela. ,,Jestem zainteresowany polityką od momentu, gdy mogę głosować”- opowiada. Bez wahania zapisał się do ,,Decide Madrid” i nawet w momencie, gdy miał już w kieszeni bilet do Szwecji, oddawał swój głos na niektóre propozycje.
,,Jednym z problemów jest duże zanieczyszczenie miasta” - tłumaczy Pablo. ,,Niektórzy członkowie platformy proponują, co można zrobić, aby miasto stało się czystsze: np. zaistalować panele fotowoltaiczne, albo wznieść budynki korzystających z energii odnawialnej, a taże zasadzić więcej drzew, by poprawić jakość powietrza. Obecnie autobusy miejskie są zaopatrzone w nowe technologie pozwalające na pomiar poziomu zanieczyszczenia”.
Wzrastający niepokój Pabla dotyczący problemów ze środowiskiem doskonale oddaje nastrój, który zastaję w Madrycie. Moją uwagę od razu przykuwają cysterny z wodą, które zmywają kurz z ulic. Rytuał ten powtarzany jest każdego dnia.
Manifestacje dla demokracji
Rozmawiałam z Pablo Soto Bravą (36) - założycielem ,,Decide Madrid” - na Plaza de la Villa; placu pełnym turystów pozujących do zdjęć naprzeciwko starego madryckiego ratusza. Znajdujemy się dokładnie w centrum miasta – Puerta del Sol jest tylko o jakieś sto metrów od nas. 15 maja 2011 roku, to właśnie tam miała początek historyczna demonstracja przeciwko radykalniej polityce Hiszpanii, przede wszystkim w kwestiach gospodarczych. Z dumą w oczach i uśmiechem na twarzy, Pablo opowiada jak bardzo rewolucyjny był tamten czas.
,,W owym czasie w Hiszpanii wiele osób straciło pracę, bo miały miejsce poważne cięcia w publicznej edukacji i służbie zdrowia” – wyjaśnia, ,,tysiące ludzi traciło swoje domy. Milion młodych osób wyjechało za granicę, bo nie wyobrażali sobie tutaj przyszłości. Mimo tego, podczas demonstracji, ludzi nie żądali mieszkań, pracy, czy publicznej opieki zdrowotnej. Żądali demokracji”.
Demokracja 2.0
Platforma internetowa ,,Decide Madrid” stała się narzędziem do tego, co Pablo nazywa ,,prawdziwą demokracją”. Tłumaczy z uśmiechem, że 90% propozycji, które pojawiają się na platformie, jest odzwierciedleniem zmian, jakie chcą wprowadzić ludzie w obrębie swego miasta.
,,To dobry znak sygnalizujący, że społeczeństwo rozumie, co może zostać zrobione za pomocą tego narzędzia” – mówi. Dzięki platformie, problemy związane ze zrównoważonym rozwojem, transportem publicznym czy walkami byków stały się w Madrycie najgorętszymi tematami. ,,Wcześniej nie było żadnej dyskusji na te tematy, a my nie postrzegaliśmy ich jako problemy. Dzięki tej platformie, teraz to ma miejsce”.
Rozpoczynanie dyskusji, przedstawianie propozycji i nowych pomysłów albo głosowanie na poszczególne idee - to główne działania dostępne na platformie.
,,Jeśli chcesz głosować na daną propozycję, musisz mieszkać w Madrycie” - wyjaśnia Pablo, ,,ale nie jest to konieczne jeśli chcesz coś zaproponować, ponieważ potrzebujemy nowych idei, bez względu na to, skąd one pochodzą”.
Kim są użytkownicy platformy? ,,Staramy się zangażować studentów wysyłając wolontariuszy na uniwersytety. Wolontariusze odwiedzają również domy starszych ludzi, aby informować ich o tym, co robi nowy rząd”. Poza tym, główni przedstawiciele lokalnego rządu mają swoje profile na platformie, więc mogą porozumiewać się z obwatelami. Pablo chciałby, żeby byli jeszcze bardziej aktywni.
Po dwóch tygodniach od powstania ,,Decide Madrid”, zainicjowano blisko 2 500 dyskusji i wysunięto prawie 4 000 propozycji. Jak do tej pory żadna z nich nie otrzymała wystarczającego poparcia, czyli głosów 2% populacji miasta (53 000 z 3,3 miliona mieszkańców). Jeśli uda się to osiągnąć, wówczas dana propozycja musi zostać wzięta pod uwagę przez radę miejską. Następnie ma okres jednego roku, aby uzyskać odpowiednią liczbę głosów. Pomimo tych formalności, Pablo zapewnia mnie, że wiele inicjatyw zyskało większą widoczność i rada już debatuje nad niektórymi z nich.
,,Nie może obejść się bez konfliktu"
Nie wszyscy naukowcy uważają pojawienie się ,,Decide Madrid” za rewolucyjny moment w polityce. ,,Nie jestem pewna, czy ta właśnie platforma prowadzi do jakichkolwiek zmian” – wyjaśnia Rosa Maria de la Fuente Fernandez (43), profesor polityki miejskiej z Uniwersytetu Complutense. Profesor bierze udział w badaniu naukowym dotyczącym zarządu miejskiego w Madrycie, jak również w pozostałych miastach Hiszpanii i w Wielkiej Brytanii. ,,Platforma działa jako pewna przestrzeń, otwarte okno, przez które obywatele mogą zadawać pytania i wyrażać swoje opinie, uczucia czy zmartwienia. Również wcześniej pojawiały się takie platformy, tyle, że nie były interaktywne”.
Według Rosy, największa luka w ,,Decide Madrid ” to trudność z otrzymaniem 2% poparcia w momencie, gdy propozycje dotyczą lokalnych spraw a nie skupiają się na działaniach dla ogółu. ,,Jesli chcesz zmienić coś w twoim sąsiedztwie czy okolicy”- mówi - ,,nie możesz liczyć na poparcie całego miasta, chyba, że uzyskasz pomoc ze strony partii politycznych czy członków ruchów społecznych”.
Z drugiej strony, Rosa przyznaje, że ,,Decide Madrid” ma wpływ na społeczeństwo, zmuszając organizacje do działań. ,,Wierzę, że ta platforma w znaczący sposób przyczynia się do zmiany sposobu myślenia obywateli” –kontynuuje. ,,Ludzie zastanawiają się, co mogą zrobić i dzięki temu teraz kilka propozycji jest dyskutowanych w parlamencie lokalnym. To ma zanczenie".
Według Rosy obywatele, którzy korzystają z platformy, mogą mieć pewien wpływ na podejmowanie decyzji politycznych. Byłoby to jeszcze bardziej skuteczne, gdyby lokalni politycy zapraszali ludzi do dyskusji w tym samy momencie, gdy odbywa się posiedzenie samorządu lokalnego. ,,Mogłoby być to jednak bardzo rozczarowujące, gdyby ludzie byli zaangażowani, a nie doszłoby do żadnej wymiany zdań” - przekonuje Rosa. ,,Zadniem niektórych ruchów społecznych, jeśli obywatele znajdą się zbyt blisko rządu, nie są w stanie przedstawić swoich racji. A w takim momencie, w jakim dziś się znajdujemy, konfikt jest potrzebny”.
Kiedy wracam na ulice Madrytu, demonstracja właśnie się zaczyna. Setki studentów, pracowników służby zdrowia i członkowie związków zawodowych żadają ,,chleba, pracy, dachu nad głową i godności”. Może któregoś dnia nieodkryta platforma ,,Decide Madrid” stanie się państwową stroną internetową, dzięki której ludzie będą mogli wyrażać swoje opinie na temat kraju. Jak na razie, jeszcze do tego nie doszło. Jednak dla niektórych studentów, takich jak szesnastoletnia Alexandra, demonstracje są jedyną drogą do wyrażenia swoich poglądów, bez względu na problem, w imię którego się odbywają.
---
Ten reportaż z Madrytu jest częścią projektu EUtoo 2015, który przedstawia alternatywne style życia młodych Europejczyków rozczarowanych współczesną rzeczywistością. Projekt jest finansowany przez Komisję Europejską.
Report: Vaida Ražaitytė
Photography: Hannes Jung
Translated from Cyber democracy in Madrid: Participation moves online?