Węgry: od gulaszowego komunizmu po kredyty hipoteczne
Published on
Translation by:
Karolina SaletraW ciągu niespełna dekady Węgry przeszły trudną tranformację od specyficznego modelu łagodnego komunizmu do demokracji kapitalistycznej. Dzięki programom adaptacyjnym kraj wszedł w nowe tysiąclecie w fazie wzrostum jednak rząd gwałtownie zwiększył zadłużenie. Tysiące rodzin zaciagało kredyty hipoteczne w obcych walutach, co doprowadziło je do ruiny.
Pierwszym zaskoczeniem dla nieprzygotowanego podróżnika przybywającego do Budapesztu będzie prawdopodobnie rozklekotany sowiecki pociąg, który nadal przemierza trasę linii 3 do samego serca węgierskiej stolicy. W trakcie podróży jedynie setki bilboardów, które zastąpiły dawną propagandę polityczną, będą nam przypominać, że od upadku żelaznej kultury i specyficznego modelu państwa węgierskiego - gulaszowego komunizmu - minęło niemal ćwierć wieku.
„Byliśmy najweselszym barakiem w socjalistycznym obozie" - zauważa profesor Sándor Gyula Nagy, ekspert w dziedzinie studiów europejskich i wicedziekan Wydziału Nauk Ekonomicznych na Uniwersytecie Corvinus. Pod względem gospodarczym węgierski model przypominał tutejszą tradycyjną potrawę - składał się ze wszystkiego po trochu. Przywiązywano w nim wagę do dostępu do dóbr konsumpcyjnych i starano się włączyć do gospodarki planowanej pewne mechanizmy rynkowe. Istniały małe przedsiębiorstwa prywatne w sektorze usług, napędzano handel zagraniczny, wzrastał eksport do państw po obu stronach kurtyny.
Jednakże po zburzeniu muru berlińskiego także na Węgrzech powstało gruzowisko. Kraj stracił 70% dochodów z eksportu, a wskaźniki bezrobocia tylko w ciągu roku sięgnęły 12%. Upadek sektora przemysłowego przyczynił się do poważnego osłabienia PKB, a wycofanie dopłat spowodowało gwałtowny wzrost cen dóbr podstawowych, przez co wielu mieszkańców znalazło się w krytycznej sytuacji. „Rząd podjął się reform rynku i liberalizacji przedsiębiorstw państwowych, ale nie uwolnił się od korupcji. Konieczne było przede wszystkim zmierzenie się z długiem publicznym, który był ogromny" - opowiada Nagy.
Transformacja + prywatyzacja = szok!
Proces transformacji i poważnych reform rozpoczął się na Węgrzech za kadencji konserwatysty Józsefa Antalla, a dokończony został przez dwa kolejne rządy. Gdy u władzy był Gyula Horn, który przekształcił jedyną istniejącą dotychczas partię w dostosowane do zachodnich wzorców ugrupowanie socjaldemokratyczne, w kraju zaostrzono politykę oszczędnościową przy pomocy tzw. pakietu Bokrosa, nadzorowanego przez MFW. „Polegał on po prostu na zastosowaniu terapii szokowej" - wyjaśnia profesor Nagy. Przyspieszono prywatyzację, wprowadzono opłaty za studia, ograniczono wydatki socjalne i przeprowadzono dewaluację, w efekcie czego zmniejszyły się dochody. Był to najbardziej drastyczny program reform w historii Węgier.
Prawica, skupiająca się wokół obecnego premiera Viktora Orbána, skorzystała z powszechnej niechęci wobec pakietu Bokrosa i przejęła władzę w 1998 roku. Jej przedstawiciele, poza wycofaniem najmniej popularnych, ale nieistotnych z gospodarczego punktu widzenia reform, nie zajmowali się jednak głównymi liniami polityki poprzedników. Po raz pierwszy węgierska gospodarka znalazła się w fazie wzrostu i zaczęła przyciagać kapitał zagraniczny.
Kiedy pierwszy rząd Orbána ponióśł klęskę w 2002 roku, pogrążony oskarżeniami o koncentrację władzy i korupcję, węgierski dług był częściowo spłacony, inflacja zmniejszona, a gospodarka utrzymywała stałe tempo wzrostu. Socjaliści ponownie doszli do władzy w momencie korzystnych perspektyw politycznych i gospodarczych. Zaledwie dwa lata później Węgry przystąpiły do UE, a najpóźniej w 2008 roku planowano wejść do strefy euro. Wszystko było w jak najlepszym porządku.
KREDYTY WE FRANKACH - STRZAŁ W dziesiątkę?
I wówczas wydarzyło się coś niezwykłego. W 2003 roku kształtująca się klasa średnia zaczęła zaciągać kredyty w euro. „Wszystko rozpoczęło się w jednym z austriackich banków" - tłumaczy Gábor Sziegel, wówczas starszy ekonomista w Narodowym Banku Węgier, dziś doradca w sektorze prywatnym. „Odsetki w euro oscylowały w okolicach 4%, podczas gdy cena w forintach była wyższa o około 10%. Ktoś stwierdził, że byłoby dobrym pomysłem zaoferować takie pożyczki węgierskim klientom - najpierw na samochód, z czasem pojawiły się kredyty hipoteczne" - wspomina.
Od 2004 roku do wybuchu swiatowego kryzysu gospodarczego frank zastąpił euro na rynku kredytowym. „Kurs wymiany forinta był opłacalny, marża zysku większa, więc ktoś pomyślał: dlaczego by na tym nie skorzystać?" - tłumaczy Sziegel. Stało się to możliwe, ponieważ tysiące rodzin - 10% populacji - zdecydowały się na wielki skok - zakup auta, spełnienie zachcianki czy upragnioną wyprowadzkę z socjalistycznego blokowiska. Jednakże kryzys zniszczył plany wejścia do stefy euro. W międzyczasie rząd socjalistów, korzystając ze sprzyjającej koniunktury, znacznie zwiększył wydatki publiczne i wrócił do zadłużania państwa do granic możliwości.
Powrót do oszczędności po skandalu z udziałem socjalistycznego premiera Ferenca Gyurcsány'ego, który w 2006 roku przyznał, że kłamał, aby wygrać wybory, uderzył w kieszenie rodzin obciążonych kredytami. Dewaluacja forinta od początku kryzysu podwoiła ich zadłużenie, które tym samym dla większości z nich stało się niemożliwe do spłacenia - zwłaszcza, że średnie wynagrodzenie oscylowało w tamtym czasie wokół 350 euro. Paradoks sytuacji jest oczywisty - pomimo zachowania kontroli nad polityką monetarną, dewaluacja doprowadziła do zubożenia lwiej części mieszkańców.
Kto był za to odpowiedzialny? Profesor Nagy nie ma wątpliwości: „Wszyscy. Banki, które nie wyjaśniały, na czym polega ryzyko, rząd, który nie wysilił się zbytnio, aby uregulować sytuację i obywatele, którzy nie rozważyli ryzyka". Gábor Sziegel zgadza się, ale w jego poglądach można dostrzec pewien dysonans. „Nie sądzę, żeby banki wiedziały z góry, że pomysł był zły. Rynek walutowy, a konkretnie rynek franka, przez prawie 15 lat był stabilny. Nikt nie mógł przewidzieć ryzyka związanego z wykupem obligacji na rynku wtórnym, który to spowodował zmianę kursów wymiany.
Sziegel wskazuje jednocześnie na najistotniejszy fakt w węgierskim kryzysie: „To, co było szaleństwem i jednocześnie kluczem do wszystkiego, to przejście do kredytów hipotecznych we frankach. W przypadku kredytów w euro można by było oddziaływać przynajmniej na jedną ze zmiennych, to znaczy kurs wymiany forinta. Tymczasem jeśli obciążymy hipotekę we frankach, wiążemy gospodarkę z dwoma rodzajami ryzyka, na które nie jesteśmy w stanie wpływać, a są to wahania kursu franka w stosunku do euro i do forinta" - przyznaje.
ROZWIĄZANIEM jest EUROPA
Jak zapobiec powtórnej katastrofie? Jest to trudne, ale obaj ekonomiści są zgodni co do kluczowej kwestii: konieczna jest koordynacja i porozumienie w sprawie polityki gospodarczej między wszystkimi członkami Unii. „Nie tak łatwo wycofać z rynku produkt tego typu. Narodowy Bank Węgier sprzeciwiał się, ale w jego mocy było jedynie ostrzeganie. Jeśli zakażesz produktu na skalę narodową, międzynarodowe banki po prostu przeniosą bazy danych swoich wegierskich klientów do siedziby w innym państwie i problem powróci. Można tego uniknąć jedynie dzięki wspólnej polityce nadzoru ostrożnościowego w skali makro" - zapewnia Sziegel.
Niemniej jednak Nagy sceptycznie odnosi się do możliwości węgierskiej waluty. „Ktoś, komu wydaje się, że małe państwo jest w stanie kontrolować swoją gospodarkę przy pomocy kursu walutowego, nie wie, w jakim świecie żyje. To rynek kontroluje gospodarkę. Właśnie dlatego należy dążyć do większej integracji europejskiej". To ciekawa lekcja w państwie, w którym paradoks zdaje się być naturalnym stanem rzeczy. Być moze dlatego na Placu Wolności, w samym centrum Budapesztu, zaledwie sto metrów od starego monumentu bohaterów Armii Czerwonej znajduje się pomnik Ronalda Reagana. Widok godny najlepszego gulaszu.
TEN REPORTAŻ JEST CZĘŚCIĄ EDYCJI PROJEKTU „EUTOPIA: TIME TO VOTE”. PROJEKT JEST WSPÓŁFINANSOWANY PRZEZ KOMISJĘ EUROPEJSKĄ, MINISTERSTWO SPRAW ZAGRANICZNYCH FRANCJI, FUNDACJĘ HIPPOCRÈNE, FUNDACJĘ CHARLESA LEOPOLDA MAYERA ORAZ FUNDACJĘ EVENS
Translated from Hungría: del comunismo goulash a las hipotecas en francos suizos