Vox pop: Europejscy Egipcjanie o protestach przeciw Mubarakowi
Published on
Translation by:
Adrianna MisiewiczPięciu europejskich przywódców wzywa do natychmiastowej zmiany władzy w Egipcie. ONZ doniosło, iż w ciągu ostatnich dziesięciu dni 300 osób w całym kraju poniosło śmierć.
Podczas gdy 161 Egipcjan pochodzenia brytyjskiego udało się do tej pory opuścić północną Afrykę, cztery młode osoby z Londynu, Manchesteru i Essexu zdecydowały się podzielić się z nami swoimi przemyśleniami na temat strachu, swoich korzeni i rodzin w Egipcie.
„Reżim Mubaraka wspierany był zbyt długo przez rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii”
„Przez trzydzieści lat Egipcjanie egzystowali w stanie politycznej apatii, nieszczęśliwi z powodu reżimu i jednocześnie zbyt przestraszeni, by coś zmienić. Wzrastające bezrobocie, inflacja, brutalność policji, korupcja oraz drastycznie powiększająca się luka pomiędzy bogatymi a biednymi zmusiła ludzi do podjęcia działań. Egipt zszargał swoją reputację w arabskim świecie, nie tylko pod względem politycznym, ale również kulturalnym. Przez ostatnie trzydzieści lat byliśmy świadkami jego degradacji we wszystkich aspektach życia. Miało to wpływ na psychikę Egipcjan, a w szczególności osób młodych. Obecna rewolucja zdaje się przywracać narodową pewność siebie. Ludzie w końcu zyskali wiarę w to, że mogą bronić tego w co wierzą.
Mam nadzieję, że Mubarak w przeciągu następnych dni podda się dymisji, a jego rząd zostanie rozwiązany. Wielu Egipcjan obawia się, że jeśli do tego dojdzie, powstanie polityczna pustka, która wywoła chaos. Jeśli ludzie naprawdę chcą demokracji, to powinni być przygotowani, by za nią walczyć. Polityczna próżnia z pewnością wywoła pewne zamieszanie, ale demokracja nigdy nie przychodziła łatwo. Spójrzmy choćby na najstarsze demokracje Wielkiej Brytanii, Francji i Stanów Zjednoczonych: zawsze trzeba było coś poświęcić. Proces ten może zająć wiele lat, ale długoterminowe korzyści na pewno przeważą krótkoterminowe złudne poczucie bezpieczeństwa. Walczymy o przyszłość naszego narodu i naszych dzieci.
Brałam udział w protestach solidarnościowych w Wielkiej Brytanii. To obowiązek każdego egipskiego ekspata: wspierać protestantów w Egipcie i sprawić, by nasz głos został usłyszany przez resztę świata. Reżim Mubaraka wspierany był zbyt długo przez rządy Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Musimy dać wszystkim do zrozumienia, że nie chcemy go tutaj! Trudno mi jest skontaktować się z moimi bliskimi. Po paru dniach prób, udało mi się to poprzez linię naziemną. Nie biorą udziału w protestach, ale go wspierają i mają nadzieję na pozytywne zmiany w Egipcie.
Amira Mohsen, dziennikarka (wcześniej pracowała dla Nile TV), Londyn
„Moja najbliższa rodzina jest przeciwna mojemu poparciu dla rewolucji”
„Ten reżim jest całkowicie skorumpowany. Używa właśnie swojej ostatniej i najbrudniejszej karty. Jeśli rewolucja będzie nadal trwać, staniemy się wolni, a wszystko stopniowo będzie się zmieniać na lepsze. Jeśli się to nie uda, korupcja będzie się dalej ciągnąć, a szeroko zakrojony odwet będzie miał miejsce w następnych miesiącach. Brałem udział w protestach w Wielkiej Brytanii. Cała moja najbliższa rodzina jest przeciwna mojemu poparciu dla rewolucji. Wolą udawać, że w Egipcie panuje spokój i stabilność.”
Anonimowy rozmówca, 26 lat, student, Londyn
„Nie chciałem, by stało się to w ten sposób”
„To bardzo smutne widzieć, jak rodacy zabijają się nawzajem. Co smuci mnie jeszcze bardziej to to, że ci chuligani zostali wypuszczeni przez nasz własny rząd, by atakować protestantów. Byłbym szczęśliwy gdyby mój kraj był tematem numer jeden w światowych mediach , ale nie chciałem, by stało się to w ten sposób. Oczekuję (i modlę się), że Mubarak złamie się i ustąpi, a [wiceprezydent] Omar Suleiman (lub ktokolwiek inny wybrany przez naród, jak Amr Mousa [sekretarz generalny Ligi Państw Arabskich]) poprowadzi kraj przez okres zmian mający na celu wybranie nowego rządu i parlamentu, aż do dnia wyborów we wrześniu 2011, kiedy to Egipcjanie mogliby wybrać własnego prezydenta i premiera.
Brałem udział w trzech protestach solidarnościowych w Manchesterze. Udało mi się skontaktować z moimi krewnymi w domu. Martwią się i obawiają się nowej sytuacji, braku bezpieczeństwa i jedzenia. Są rozdarci pomiędzy chęcią by Mubarak odszedł, oraz tym by ustały protesty, by mogli wrócić do pracy a ulice znów były spokojne.”
Ahmed D., 33 lata, pracownik działu rezerwacji linii lotniczej, Manchester
„To czego jesteście teraz świadkami, dla nas nie jest niczym nowym”
„Od czego mam zacząć? Egipcjanie cierpieli od ponad trzydziestu jeden lat. Sytuacja stawała się coraz gorsza i każdy to widział. Od czasu przejęcia władzy przez Mubaraka wszystko tak się pogorszyło, iż ludzie osiągnęli etap, w którym ich własne życie nic już dla nich nie znaczy. Nie mają po co wracać do domów, bez pracy, pieniędzy, przyszłości i wolności. To tak, jak być więźniem na szeroką skalę.
Ludzie podjęli właściwy wybór i powiedzieli: „NIE! Wystarczy, nie zniesiemy już więcej tego”. Domagają się po prostu swoich podstawowych praw i czekają na to, co się stanie - w międzyczasie zostają ranni lub zabici przez zbirów Mubaraka. Chciałam podkreślić, że to czego jesteście teraz świadkami, dla nas nie jest niczym nowym. Działo się to już od dawna, jedynie w ukryciu. Wszyscy wiedzieliśmy o tym, ale nikt nie odważył się otworzyć ust. Jednak teraz wszystko się zmieniło. Mówimy „NIE! Mubarak musi odejść TERAZ, nie we wrześniu ani jutro, ale TERAZ!”. Wyrządził wystarczająco szkód Egiptowi i Egipcjanom. Udało mi się skontaktować z bliskimi poprzez linią naziemną. Mówią, że sytuacja jest bardzo zła, boją się tego, co się dzieje, a nawet bardziej tego, co ma się stać.”
Dahlia, 27 lat, Essex
Fot. ©Ahmed Darwish
Translated from Vox-pop: European Egyptians on Mubarak protests