Nowa elektrownia atomowa w Finlandii
Published on
Translation by:
katarzyna pranke"Gdy pytam irański rząd, co zamierza zrobić ze wzbogaconym uranem, który produkują, nigdy nie uzyskuję odpowiedzi", stwierdził 30. stycznia Javier Solana. Podczas gdy irański prezydent czeka na pomoc zachodu w budowie elektrowni jądrowej, my udajemy się do Finlandii.
Z dala widać rzędy winogron, wieje delikatny wiatr. Prawie jak we Francji, gdyby nie to, że zza gęstego lasu sterczą dwie betonowe konstrukcje i kilka wysokich czerwonych żurawi. Obraz ten znacząco odbiega od widoku przesiąkniętego słońcem Bordeaux. Olkiluoto, największa elektrownia atomowa w Finlandii, produkuje wino z winogron ogrzewanych za pomocą fabrycznych odpadów. Zwykle próbuję każdego rodzaju wina, jednak dziś rezygnuję.
Olkiluoto 3: pierwsza elektrownia atomowa wybudowana po katastrofie w Czarnobylu
"Oczywiście, że go nie sprzedajemy!", zapewnia Olli-Pekke Lahti, kierownik elektrowni d.s. środowiska. "Pijemy to wino na imprezach pracowniczych", uśmiecha się. "Produkujemy około 600 galonów rocznie". Widocznie urządzają dużo przyjęć... ale w końcu pracownicy Olkiluoto mają co świętować. Pięć lat temu fiński rząd zaakceptował budowę trzeciej elektrowni - Olkiluoto 3. Będzie to pierwszy europejski reaktor atomowy wybudowany po katastrofie w Czarnobylu. Co zaskakujące, fińska opinia publiczna popiera to przedsięwzięcie.
"Finowie są przychylni energii atomowej, bo my tu niczego nie ukrywamy" mówi Anieli Nikula, zastępca dyrektora d.s. komunikacji, nielubiana twarz pro nuklearnej debaty. Ubrana w pastelowy kostium, z miłym uśmiechem - przypomina spokojną staruszkę. Chwilę później, w fartuchu chemika z kaskiem na głowie, stoi obok basenu z ciemną płynem wskazując na kanister z odpadami nuklearnymi. Jakąkolwiek krytykę odpiera z niewzruszonym wyrazem twarzy. Dobrze wykształcona, u władzy, może uważać się za siłę napędową obecnych znaczących przemian na polu energetyki w Finlandii.
Śliczna, mała elektrownia
Elektrownie atomowe nie są przytulne. Odległa, izolowana elektrownia Olkiluoto została wybudowana na wyspie na wschodnim wybrzeżu. Nawet posadzone dookoła jodłowe lasy nie potrafią ukryć jej niewiarygodnych rozmiarów. Nowy reaktor zajmuje powierzchnię 27 stadionów futbolowych. Niełatwo sprawić, by gigantyczny reaktor atomowy wyglądał atrakcyjnie. Deweloperzy robią co w ich mocy witając wszystkich gości dębowym umeblowaniem w nowym centrum dla zwiedzających. Modne fińskie wzornictwo niewiele daje, nie da się ukryć wielkich czerwonych budynków rodem z lat 70. Nie ma okien. Nie ma hałasu. Nie ma wielkich dymiących kominów - takich jak w Springfield. Jest to jeden z plusów energetyki atomowej - brak emisji dwutlenku węgla, który zwykły produkować tradycyjne elektrownie. Jest tylko jeden mały problem - ryzyko odpadów radioaktywnych. Ale obecnie wszystko jest pod kontrolą.
Kluczowym problemem towarzyszącym podjęciu decyzji o budowie Olkiluoto 3 był temat odpadów. Czarne baseny są tylko tymczasowym zbiorowiskiem dla tysiąca ton odpadów wyprodukowanych do tej pory przez dwa działające już reaktory. Numer 3 jedynie sprawi, że będzie ich więcej. Było tylko jedno rozwiązanie. "Odpady są zakopywane tutaj" tłumaczy pani Nikula pokazując nam tunel, w którym kursuje podziemny autobus. Będąc pół kilometra pod ziemią oglądamy podejrzany miedziany kanister z wysoce radioaktywnymi odpadami.
Odpady schowamy pod ziemią...
Na szarych ścianach znajduje się tablica informacyjna: "SUBSTANCJE RADIOAKTYWNE SĄ ZABEZPIECZONE TAK, BY NIE MIAŁY KONTAKTU ZE ŚRODOWISKIEM NATURALNYM. RADIOAKTYWNOŚĆ ODPADÓW WKRÓTCE ZANIKNIE. W PRZECIĄGU KILKU WIEKÓW."
Po przemierzeniu tuneli i niekończących się klatek schodowych wewnątrz elektrowni wychodzimy z powrotem na powierzchnię ziemi. Każdy z nas dostaje niewielki wykrywacz radioaktywności, który ma nosić przy sobie. Przy wejściu stoją niewzruszeni ochroniarze, a środku pracownicy przemieszczają się szybko i bezszelestnie na małych czarnych trycyklach, jak ludzkich rozmiarów Duzersi z "Fraglesów". Wewnątrz elektrowni znajduje się mnóstwo rur, łączników, żółtych znaków ostrzegawczych i metalowych pojemników. Wszyscy noszą identyczne białe uniformy i niebieskie czapki. Na buty mają naciągnięte zielone ochraniacze. Jestem trochę niespokojny, choć właściwie nie wiadomo dlaczego. Olkiluoto ma zdumiewające normy bezpieczeństwa, ale na samą myśl o czymś takim jak energia jądrowa odczuwam niepokój. Stale zerkam na wykrywacz, który niezmiennie zapewnia mnie o zerowym stopniu radioaktywności.
Przy wyjściu każdy z nas musi przejść przez ogromną srebrną maszynę w której znajduje się panel wykrywający jakiekolwiek możliwe skażenie. Malutki informatyk po każdym skanowaniu mechanicznie stwierdza: "Brak skażenia". Odwieszam kask i dochodzę do wniosku, że trzeba było jednak spróbować tego wina.
Zdjęcia: Angela Steen
Translated from Finland: Europe's newest nuclear plant