Młodzi bezrobotni, czyli umiesz liczyć – licz na siebie
Published on
Translation by:
Kasia KowalczykMasz dość bezrobocia, ciągu stażów czy życia na niskim stypendium? Niektórzy młodzi Włosi rzucają to wszystko w kąt i decydują się na założenie własnej działalności gospodarczej. Oto kilka przykładów prosto ze stolicy Piemontu.
Październik 2009. Bezrobocie wynosi ponad 20% wśród młodych. W całej Unii absolwenci martwią się, czy znajdą pracą a nawet ci, którzy pracują, nie mogą być niczego pewni. Trudno być dobrej myśli i w takiej atmosferze wziąć sprawy w swoje ręce. Co robić? Niektórzy wchodzą w świat przedsiębiorców. A własny projekt nie zawsze jest samotną przygodą.
Marco Manero kieruje instytucją publiczną zajmującą się pomocą początkującym przedsiębiorcom. Mattersi In Proprio (MIP), czyli „na własny rachunek” jest finansowane przez gminę Turyn, region Piemont, Unię Europejską oraz włoskie ministerstwo pracy. Nowatorstwo tego programu polega na tym, że profesjonalne rady oraz wsparcie są udzielane przez przedsiębiorców, którym już się udało i którzy „matkują” osobom, które zdecydowały się na założenie swojej własnej działalności. Kryzys gospodarczy wpłynął na sposób funkcjonowania organizacji: w ubiegłym roku liczba bezrobotnych korzystających z pomocy podwoiła się, podobnie zresztą jak ilość absolwentów zwracających się o pomoc: „Średni wiek osób, które się do nas zwracają obniżył się. Wielu młodych ludzi podpisało umowy na czas określony i to oni muszą jako pierwsi odejść, gdy firma zaczyna gorzej sobie radzić” – mówi Marco.
Tylko 10% projektów ujrzy światło dzienne
Marco Manero od razu stawia do porządku tych, którzy z dnia na dzień postanawiają założyć własną firmę: „jedynie 10% pomysłów, które dostajemy jest wprowadzanych w życie. Po utracie pracy niekoniecznie należy zakładać własną firmę, nawet jeśli czasem to dobre rozwiązanie. Poza tym jest wielu ludzi, którzy mają świetny pomysł, ale nie zdecydowali się na jego rozwijanie ponieważ boją się zwolnić z pracy”.„Należy wnieść pewien wkład własny” – mówi Marco. „Nie można liczyć jedynie na pomoc banków”. Jeśli na przykład chcecie otworzyć interes nic przy tym nie ryzykując, nic z tego: „Wiele osób mówi nam: ‘jesteście władzą publiczną, musicie nam pomóc’”. Marco opiera swoje rozumowanie na pewnej logice rynku: „Jeśli firma na początku dostanie duże dofinansowanie, jest większe prawdopodobieństwo, że upadnie. Ryzyko sprawia, że ludzie inwestują swój czas i pieniądze. Dlaczego jakiś bank czy inwestor miałby zainwestować w Twój projekt, jeśli nawet Ty tego nie zrobiłeś?”. Tak czy inaczej, życie inwestora nie jest łatwe. „Państwo wspiera osoby posiadające umowy na czas określony lub nieokreślony, ale nie przedsiębiorców”. A dla młodych ludzi uzyskanie zaufania inwestorów lub banków jest trudną sprawą, jednak ich kreatywność i zdolność do „mieszania różnych światów” jest zdecydowanie atutem.
Kierunek: Lima
Marzio Allocco i jego wspólnik Luis Guillén Calizaya w 2006 roku zdecydowali się stworzyć Involucra, firmę zajmującą się grafiką. Mieli wtedy odpowiednio 26 i 29 lat. Dzięki MIP-owi mogli zacząć. Firma jest międzynarodowym przedsiębiorstwem, jedna siedziba mieści się w Turynie, a druga – w Limie. Następne oddziały firmy zostały otwarte w Nowym Jorku i w Londynie. „Sekret” firmy? Lokalizacja w wielu miejscach produkcji firmy, co jest to świetnym przykładem na „mieszanie światów”. „W Turynie zajmujemy się sprzedażą i programowaniem. Produkujemy w Limie, gdzie towary są dobrej jakości i tanie” – opowiada nam Marzio w całkiem niezłym hiszpańskim.
Kiedy pytam go dlaczego chce prowadzić firmę uśmiech, który pojawił się na jego twarzy gdy tylko przekroczyłem próg jego drzwi, robi się jeszcze większy. „Praca dla samego siebie jest satysfakcjonująca bo zmienia w pozytywny sposób Twój sposób życia”. Czy Marzio ma jakieś rady dla osób, które chciałyby założyć firmę? „Nie chodzi tylko o dobry pomysł, ale i o ilość pracy jaką chce się na to poświęcić, o umiejętność wyrzekania się pewnych rzeczy w życiu. Należy poświęcić całą energię na jeden projekt w ciągu co najmniej dwóch lat.”Zastanawiam się czy dzisiaj młodzi ludzie chcą się skazywać na takie poświęcenie? „Młodzi ludzie doświadczają czegoś nowego. Nasi rodzice i dziadkowie byli przyzwyczajeni do tego, żeby podwyższać swój standard życia. Dziś, młodzi są pasywni i nie są gotowi na poświęcenia”. Słowa te wypowiada Cristiano Ghibaudo, który nie tylko posiada dyplom z pedagogiki, ale i specjalizuje się w kształceniu młodych ludzi.
Rady od żaby
Nie ma za dużo czasu, a strony jego kalendarza są całe popisane. To szaleńcze tempo Ghibaudo zawdzięcza książce, którą napisał co prawda kilka lat temu, ale która dzięki kryzysowi przeżywa swoją drugą młodość. W książce „Żaby, które brały się za ryby” („Le rane che si credevano pesci”, Sperling&Kupfer, 2008) Ghibaudo wyjaśnia metodę Lara La Rana (żaby Lary), która udaje, że pomaga młodym poprawić jakość ich życia zawodowego. „Głównym problemem młodych ludzi jest to, że nie są pewni siebie. Wierzą w swoją przyszłość tylko wtedy, gdy podpiszą umowę na czas nieokreślony. To błąd, ponieważ powinniśmy mieć zaufanie do swoich umiejętności a nie do rodzaju umowy, jaki podpisaliśmy”.
Kryzys i lenistwo dają słabe wyniki. Jednak według Cristiano nie powinniśmy tracić nadziei: „Należy jeszcze raz przemyśleć pewne sprawy. Można prowadzić własną firmę ale nie należy bogacić się za wszelką cenę. Wręcz przeciwnie, należy zacisnąć pasa aby poprawić swoje warunki życia i sytuację społeczną. Nie ma lepszej i gorszej pracy, trzeba po prostu podjąć decyzję na temat tego, jakie ma się cele w życiu. Młodzi nie powinni liczyć na pomoc państwa. Powinni nauczyć się zmienić swój punkt widzenia i nie oczekiwać na pomoc innych. Powinni raczej liczyć na samych siebie”.
Podziękowania dla zespołu lokalnego w Turynie, a w szczególności dla Eleonory Palermo za jej pomoc przy pisaniu tego artykułu.
Fotos: Flickr / HARVEY PHOTO; Flickr / Steve Rhodes; Y / Flickr; Cristiano Ghibaudo
Translated from Joven, en crisis y en paro: Consejos para “ayudarse a sí mismo” desde Turín