Mashrou' Leila i ich progejowskie kawałki, zatrzęsły sceną w Ammanie
Published on
Translation by:
katarzynakuberaJeśli wierzycie w reinkarnację, stwierdzicie, że Freddie Mercury urodził się ponownie jako Hamed Sinno - charyzmatyczny lider libańskiego zespołu indie, otwarcie przyznający się do homoseksualizmu. Dosłowne tłumaczenie arabskiej nazwy grupy z Bejrutu, liczącej siedmiu członków, to: ''Projekt Jednej Nocy''.
Chłodny wieczór, Amfiteatr Rzymski w Ammanie. Hamed Sinno, przepełniony pasją, zawładnął sceną, niczym prywatnym studiem. Swoim wspaniałym głosem, skaczącym po skali w górę i w dół, bez wysiłku i z wdziękiem, nawiązuje intymną więź z każdą, poszczególną osobą z publiczności. Wszystkie jego cechy, tworzą niespotykany już typ showmana.
Sinno otwarcie przyznaje się do tego, że jest gejem, a teksty Mashrou' Leila odnoszą się do wszystkich tematów tabu, jakie tylko można sobie wyobrazić: miłości homoseksualnej, życia w ukryciu, przedmałżeńskiego seksu, uczucia przekraczającego bariery religijne, politycznego i religijnego protestu – nie unikają też sięgania po nieprzyzwoite słownictwo. W głęboko religijnym, homofobicznym społeczeństwie patriarchalnym, w którym zaprzecza się samemu istnieniu homoseksualistów, ta grupa staje się długo wyczekiwanym głosem młodych, arabskich homo, bi i transseksualistów. Nic dziwnego, że ich niewielki dorobek muzyczny, obejmujący jak na razie jedynie dwa albumy, uczynił z nich już światowe gwiazdy, koncertujące zarówno w krajach arabskich, jak i europejskich.
Coming out w Libanie
Niemniej jednak, obecność Sinno na scenie to tylko jeden z wielu czynników, które sprawiły, że Mashrou' Leila stało się fenomenem na tak wielką skalę. Członkowie zespołu poznali się na amerykańskim uniwersytecie w Bejrucie, w 2008 roku. Zestawienie elektrycznych gitar i keyboardów z tradycyjnym brzmieniem skrzypiec sprawia, że ich muzyka nabiera lekko orientalnego i jednocześnie nowoczesnego charakteru - można ją porównać do bałkańskiego rocka, który kilka lat temu podbił Europę. Mashrou' Leila to nie sztywniacy w garniturach, grający na weselach, ani płytkie ikony popu – tego rodzaju grupy przeważają obecnie na arabskiej scenie muzycznej.
3000 osób w Amfiteatrze Rzymskim, to rzadki widok w stolicy Jordanu. W tym państwie, przestrzeń publiczna jest zdominowana przez mężczyzn. Podczas spaceru po ulicach Ammanu, trzeba mieć szczęście, żeby spotkać choć jedną kobietę, na stu napotkanych w tym czasie mężczyzn. Kobiety, które można spotkać na ulicy, są oczywiście zakryte od stóp do głów. Panujące w Jordanie zasady skromności mówią, że każda kobieta znajdująca się poza domem, powinna być odpowiednio ubrana – spodnie i spódnice muszą być długie, bluzki mają zakrywać ramiona, klatkę piersiową i łokcie, żaden element garderoby nie powinien być obcisły. Kobiece ciało nie może być wystawiane na widok publiczny – i dotyczy to zarówno miejscowych kobiet, jak i turystek. Jednak za masywnymi murami amfiteatru, istnieje zupełnie inny świat, gdzie nieliczne hidżaby mieszają się z masą niewiele zasłaniających topów i obcisłych dżinsów. Fani Mashrou' Leila są tak samo nowocześni i zbuntowani jak ich idole, chętnie i głośno wyśpiewują teksty piosenek. Shim el-Yasmin (''poczuj jaśmin''), sentymentalna ballada, mówiąca o rozstaniu pary gejów ( jeden z nich decyduje się na życie w ukryciu, jako przykładny mąż i ojciec) przeradza się w wolny taniec par queer.
Przyjazd do Ammanu
Już drugi rok z rzędu, Chady Baddarni, 23-letni Palestyńczyk z Tel Awiwu, zorganizował podróż do Ammanu, by zobaczyć na żywo swój ukochany zespół. To, co zaczęło się jako pragnienie zobaczenia występu Mashrou' Leila wraz z grupką przyjaciół, przerodziło się w trend – dziesiątki Palestyńczyków i Żydów z Izraela wsiadają do autokarów, by spędzić weekend w jordańskiej stolicy. W tym roku, po koncercie zaplanowane jest izraelsko-palestyńskie after-party, w jednym z nielicznych klubów w Ammanie – Seventh Heaven (''Siódme Niebo''). Jednak, jak to zwykle bywa w przypadku wydarzeń na Bliskim Wschodzie, muzyka nigdy nie pozostaje jedynie muzyką. Na tydzień przed koncertem, popularny jordański ruch bojkotowy zamieścił na Facebooku list, skierowany do organizatorów wspomnianego after-party i do samego Baddarniego, przechodząc od politycznej opozycji, do rasistowskich stwierdzeń i gróźb pod adresem uczestników imprezy: ''Pragniemy wyraźnie podkreślić, nasz zdecydowany sprzeciw wobec jakiejkolwiek formy wydarzeń politycznych lub kulturalnych, normalizujących stosunki z ''Państwem Izrael''. Odnosi się to także do pozwalania na obecność jakiegokolwiek syjonistycznego artysty lub jego syjonistycznych wielbicieli, podczas kulturalnych imprez organizowanych w Jordanie. To całkowicie niedopuszczalne''. A następnie: ''Wbrew zapewnieniom waszym i waszego współpracownika, na organizowaną przez was imprezę, nie zostaną wpuszczeni żadni syjoniści (dla jasności: tym mianem określamy wszystkich obywateli Izraela, którzy nie są Arabami). Zachowujemy czujność podczas wszystkich wydarzeń kulturalnych w Ammanie, tyczy się to także koncertu Mashrou' Leila - będziemy mieć oczy i uszy szeroko otwarte. Nalegamy, byś dotrzymał słowa i zobowiązał się do trzymania syjonistów z dala od naszego państwa''.
Baddarni, będący również palestyńskim aktywistą, podsumował to dwoma słowami: "rasistowscy bandyci".W rażący sposób sprzeciwia się wytycznym ruchu BDS ( ''Bojkot, Dezinwestycja i Sankcje'') i zadaje niemal śmiertelny cios ogromnym wysiłkom, poczynionym na rzecz odróżnienia bojkotu ''instytucjonalnego'' od ''indywidualnego''. Pokonanie syjonizmu nie jest jedynym celem, jest nim również zbudowanie przyszłości po syjonizmie''. I tak, stoję pośród pustynnego powietrza Rzymskiego Amfiteatru, otoczony 111 innymi młody ludźmi, którzy przyjechali tutaj z Baddarnim - 29 z nich to Żydzi, tak jak ja. To był długi dzień, wypełniony przechadzkami po mieście, podczas których zakrywałem ciało przed palącym słońcem pustyni. Podwijam rękawy i pozwalam, by porwał mnie wspaniały głos Sinno.
Fot.: (cc) dzięki uprzejmości oficjalne strony Mashrou' Leila na portalu Facebook; cytaty (cc) dzięki uprzejmości AB
Translated from Concert review: Mashrou' Leila rock stage in Amman with pro-gay songs