Europa strajkuje na święta
Published on
Translation by:
Joanna DymowłokCzy unieszczęśliwianie innych to najlepszy sposób, by dostać to, czego się chce? Najwyraźniej do takiego wniosku doszedł personel pokładowy British Airways, który zdecydował o akcji protestacyjnej, obejmującej 12 świątecznych dni – od 22 grudnia do 2 stycznia. Przyjrzyjmy się fali strajków, jaka obecnie przelewa się przez Europę.
Pierwszego dnia Świąt Bożego Narodzenia 2009 każdy jest trochę zaniepokojony. Odkąd nad naszymi głowami zawisły złowieszcze chmury „recesji” i „zwolnień”, okazało się, że ciężar finansowy, jaki musimy unieść, by te święta były na prawdę „wesołe”, jest powodem do trosk o wiele większych niż w zeszłym roku. Ale nie martw się. Kto by tam w Święta myślał o prezentach, świątecznych ozdobach czy ciepełku? Ale za to polecimy sobie do domu i zobaczymy nasze ukochane rodziny… Prawda?
Niezupełnie. Drugiego dnia Świąt Bożego Narodzenia podejrzanie elegancka parada wymalowanych blondynek (i nażelowanych dandysów) wkracza do biura linii lotniczych British Airways. Ta grupa to związki zawodowe personelu pokładowego, wdzięcznie nazwana „Unite”. Po krótkim tuszu jej członkowie ogłaszają – pewnie jak na stewardów przystało, bezustannie się uśmiechając – że będą strajkować przez cały okres świąteczny. Ale nie martw się. Na pewno strajk nie spowoduje zbyt wielu zakłóceń, a od biedy każdy i tak wie, jak zapiąć pasy bezpieczeństwa w samolocie. Znowu pudło.
Trzeciego dnia Świąt Bożego Narodzenia prognozuje się, że około milion pasażerów doświadczy problemów, które „zawdzięczać ” będzie świątecznemu nastrojowi w „Unite”; wiele osób zastanawia się, czy w tym roku w ogóle zdoła dotrzeć do domu. British Airways tworzą na swojej stronie internetowej usługę pomocy, przysięgają wysłać e-maile lub sms-y do tylu pasażerów, ilu się da, by zreorganizować plany podróży. Działania prawne przeciwko niegodziwemu personelowi, który ofiarował BA niezwykły prezent w wysokości 275 mln utraconych przychodów, już się rozpoczęły.
Czwartego dnia Świąt siły policyjne Republiki Irlandii – Garda Siochana – postanawiają o głosowaniu nad ewentualnym strajkiem, pomimo że w policji strajk oznacza przestępstwo. PJ Stone z Garda Representative Association (GRA w języku gaelickim oznacza, paradoksalnie, “miłość”) żali się, że jego ludzie „czują się bezwartościowi i niepotrzebni”’. To zupełnie jak klienci British Airlines, można by pomyśleć. Minister sprawiedliwości Dermot Ahern, który staje wobec groźby niespodziewanego widowiska w postaci możliwego policyjnego przewrotu, upomina: „To zniewaga dla demokracji tego kraju. Będziemy interweniować”. Nie precyzuje jednak, w jaki sposób państwo miałoby interweniować bez pomocy policji.
Piątego dnia Świąt Bożego Narodzenia proces boloński jest nadal gorzką pigułką do przełknięcia dla niemieckich studentach. W trakcie tzw. „Strajku Edukacyjnego 2009” studenci miesiącami protestowali przeciw niewydolności inicjatywy UE z 1999 roku, stworzonej, by lepiej zsynchronizować system punktacji na europejskich uniwersytetach. Tego lata prawie ćwierć miliona studentów w całym kraju wyszło na ulice. Teraz, gdy większość europejskich żaków przygotowuje się w chłodnych bibliotekach do zimowych egzaminów, tysiące niemieckich studentów kontynuuje swój protest. Przynajmniej oni nie będą przeszkadzać nam, ludowi pracującemu, w spokojnej egzystencji.
Szóstego dnia Świąt Bożego Narodzenia swoją akcję protestacyjną w paryskich pociągach podziemnych intensyfikuje RATP [Niezależny zarząd paryskiego transportu]. Strajki w ‘RER A’, najbardziej obciążonej podmiejskiej linii kolejowej we Francji (przewożącej do miliona pasażerów dziennie) powodują zamieszanie zarówno wśród dojeżdżających, jak i turystów, którzy gubią się gdzieś w chaotycznej stolicy (lub poza nią) przy temperaturze minus 3 stopni na zewnątrz. Rozmowy w sprawie zbliżającego się strajku w ‘RER B’ trwają.
Siódmego dnia Świąt Bożego Narodzenia ludzie mają coraz bardziej dość słuchania o strajkach. Około ósmego dnia coraz trudniej jest tłumić gniew.
W systemie ekonomicznym opierającym się na zysku strajk jest potężnym i niezbędnym narzędziem do ochrony przed niechybnym wyzyskiem. Jednak strajk podczas Świąt może być uznany za cios poniżej pasa. Dziewiątego, dziesiątego i jedenastego dnia Świąt Bożego Narodzenia zwykli zjadacze chleba będą płacić wysoką cenę za to, że związki zawodowe nie mogą znaleźć lepszego sposobu negocjacji, niż unieszczęśliwianie wszystkich dookoła, aż ktoś da im wreszcie to, czego chcą. W zimowym klimacie i przy dramatycznym bezrobociu, strajkujący postąpiliby rozsądnie „dając sobie na wstrzymanie”, póki nie minie stresujący sezon świąteczny. W przeciwnym razie dwunastego dnia Świąt Bożego Narodzenia wściekli obywatele będą gotowi dać im w ramach wsparcia tylko jedno – przysłowiową figę z makiem.
Zdjęcia: adebⓞnd/flickr,Niklas Plessing/flickr,dalbera/flickr
Translated from Unions, strikes and snow: Europe's 12 days of christmas discontent