Dlaczego energia nuklearna wciąż jest zagrożeniem
Published on
Translation by:
tomasz wojciechowskiHistoria z roku 1970 zatoczyła koło. Znowu mamy niebotyczne ceny ropy, Bliski Wschód targany konfliktami, świat zaniepokojony zmianami klimatycznymi a Europa zwraca się w stronę energii atomowej. Obyśmy nie powtórzyli błędu.
W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku te problemy doprowadziły do tego, że wiele krajów Europejskich inwestowało w energię atomową. 30 lat później czyli w naszych czasach pole działań jest już zupełnie inne. Podczas gdy wielu utrzymuje że energia atomowa to czyste i skuteczne paliwo które jest jednocześnie odpowiedzią na wszystkie nasze problemy, dla większości Europejczyków dzisiaj, jest ono czymś co powinniśmy raczej zostawić za sobą.
Potrzeby nuklearne
Nie można jednak zaprzeczyć, że istnieje potrzeba poszukiwania alternatywnych źródeł energii do tych pochodzących ze złóż naftowych. Wziąwszy pod uwagę Protokół z Kioto, który zobowiązuje kraje europejskie do obniżenia emisji dwutlenku węgla w latach 2008-2012 o 8% poniżej poziomu emisji z roku 1990, nie można zignorować faktu że energia atomowa nie produkuje szkodliwych pyłów. Mimo to sceptycy twierdzą że paliwo kopalne wciąż jest niezbędne do konwersji rudy uranu na paliwo i po to, żeby zająć się odpadami.
Niemniej jednak, energia atomowa jest mniej zawodna niż inne technologie. Energia otrzymywana z wiatraków w Niemczech wynosi 45% europejskiej zdolności produkcyjnej, a mimo to stanowi tylko 8% zużycia energii w samych Niemczech. Dania niedawno zatrzymała program energii z powietrza z powodu jej zawodności.
Widmo nad Europą
Pomimo wszelkich korzyści płynących z energii atomowej, wciąż mamy w pamięci Czarnobyl. Po eksplozji w Czarnobylu ponad 200 000 km² ziemii i 6.7 milionów ludzi zostało dotkniętych skutkami promieniowania. Wciąż też istnieje sporo kontrowersji co do faktycznych skutków tego olbrzymiego uderzenia.
Na przykład Szwecja twierdzi że Czarnobyl spowodował 849 zachorowań na raka, choć nie towarzyszył temu wzrost zachorowań na raka tarczycy, który normalnie kojarzy się z ofiarami promieniowania. Pomimo całej lawiny kontrowersji istnieje szereg niezbitych faktów. Od 1992 na Ukrainie zanotowano 3,300 przypadków raka tarczycy u dzieci czyli ponad 30 razy więcej niż można by się spodziewać. Wielkie połacie lądu na Białorusi wciąż są odgrodzone i niedostępne z powodu skażenia, a sumienie Europy nękane jest obrazami katastrofy która już nigdy nie powinna się powtórzyć.
Większa i bardziej wydajna?
Jeśli ma wzrosnąć znaczenie energii atomowej to jej cena powinna spaść. Z pomocą tu mogą przyjść programy i fundacje rządowe. Chociaż energia atomowa jest w stanie dostarczać taniej energii elektrycznej, koszty pozbywania się odpadów atomowych i reaktorów atomowych czynią cały ten biznes bardzo drogim.
Potrzeba znalezienia tańszego paliwa atomowego prowadzi też do pewnych problemów z bezpieczeństwem. Francja rozważa obecnie budowę nowych reaktorów które będą ponownie przetwarzały rudy. Są tego plusy – zachowają bardzo już ograniczone rezerwy uranu. Jednak, powtórna obróbka rudy uranu jest najbardziej szkodliwa i niebezpieczna ze wszystkich etapów cyklu paliwowego, i też bardzo kosztowna. Nawet pro-nuklearne badania MIT dowodzą że wskazana jest tylko jednorazowa obróbka uranu.
Bez względu na co się zdecydujemy, energia atomowa wymaga byśmy poradzili sobie jakoś z wysoce radioaktywnymi odpadami. Kraje takie jak USA, Szwecja i Finlandia planują budowy gigantycznych podziemnych składów na odpady radioaktywne, nawet za cenę utrzymywania ich przez jakiś czas. Niewiadomo co się stanie za 100 i więcej lat, nie ma żadnych sposobów na sprawdzenie bezpieczeństwa takich składów, lecz symulacje wykonane przez CEA częściowo potwierdzają bezpieczeństwo takich eksperymentów.
Dwulicowa przyszłość
Nawet jeśli bylibyśmy w stanie zapewnić pełne bezpieczeństwo reaktorów w Zachodniej Europie, wciąż jest mnóstwo obaw. Siedem z dziesięciu nowych krajów Unii Europejskiej ma reaktory atomowe a ich ochrona w dobie globalnego terroryzmu staje się trudniejsza niż kiedykolwiek. Ponadto, energia atomowa jako rozwiązanie kryzysu energetycznego na świecie stwarza własne problemy. Jak wyjaśnia Paul Rogers, wszystkie problemy cywilne z energią jądrową mają dwoistą naturę - technologia i nauka mogą być równie dobrze wykorzystane do produkcji broni jądrowej.
Koniec końców to jednak nie zagrożenie będzie gwoźdźiem do trumny energii atomowej, lecz ilość pozostawionego uranu. Obecnie na świecie działa 440 reaktorów. Teraz mamy rezerwy na najbliższe 50 lat przy obecnym tempie jego wykorzystania. Według badań MIT jeśli zbudujemy 1000 nowych reaktorów – co będzie jedynie kroplą w morzu zapotrzebowania na energię - zapasy wyczerpią się po czternastu latach.
Nawet przy dużo zwiększonym popycie jakie ta sytuacja by wywołała, nie opłacałoby się próbować wykorzystać mniej wartościowe rudy - w praktyce, mniej niż połowa uranu obecna w skale może być wydobyta. Zatem, rudy niższej jakości są bezużyteczne.
Obecnie energia atomowa to niewiele ponad 6% zużycia całej energii na świecie. Stworzylibyśmy duże niebezpieczeństwo i naruszylibyśmy równowagę ekologiczną, gdybyśmy chcieli wykorzystać więcej niż to co mamy, tylko po to by za chwilę ujrzeć koniec rezerw uranu. Lepiej więc nie wchodzić znowu do tej rzeki.
Translated from Nuclear nightmares: why it's still not safe