Participate Translate Blank profile picture
Image for Czy Belgia się podzieli?

Czy Belgia się podzieli?

Published on

SpołeczeństwoPolityka

Blisko trzy miesiące po wyborach parlamentarnych negocjacje w sprawie utworzenia nowego rządu tkwią nadal w martwym punkcie. Mieszkańcy cierpliwie czekają na wyjście z impasu.

Śmieszny czarno-żółto-czerwony kwiatek pojawia się coraz gęściej na ulicach miast w całej Belgii. Tendencje nacjonalistyczne nigdy nie wyrażały się na ulicy tak silnie. O ile flagi państwowe zawisły na wielu balkonach Brukseli czy Walonii, to ich brak szczególnie rzuca się w oczy w miastach flamandzkich, gdzie wraz z kolejnymi porażkami w powołaniu rządu nasilają się gorączkowo dążenia ku wystąpieniu z federacji.

"Belgia zawsze mi się podobała" - mówi starszy pan zapytany na ulicy w Antwerpii - "ale jak patrzę, w którą stronę zmierza ten kryzys, to mam naprawdę wielką ochotę powiedzieć Frankom żeby sobie radzili sami". Jego perfekcyjny francuski, bez śladu akcentu, świadczy o przepaści, jaka wytworzyła się w kraju w dziedzinie nauki języków.

Jaki jest zatem powód separatyzmu?

(Fot.: il.norge/flickr)"Kuszono Flamandów wizjami, że będzie im lepiej bez nas" - twierdzi Aurélie, studentka ekonomii w Brukseli. "Sądzę, że niektórym bardzo zależy na maksymalnym podziale kraju, zwłaszcza w sprawach socjalnych" - kontynuuje - "politycy flamandzcy wmawiają zwykłemu obywatelowi, że bez nas będzie mu się żyło lepiej. Tymczasem związki zawodowe, które są ostatnim niepodzielonym bastionem, nie dają się omamić i nawołują do jedności".

Tę opinię podziela Christelle, pracownica Stib, brukselskiego metra, której współpraca z kolegami flamandzkimi nigdy nie sprawiała trudności. "Jesteśmy tacy sami i uważam, że to żałosne, że chce się nas przeciwstawić jednych drugim".

Kwestia języka

Tacy sami... czyżby? "Różnice wynikają rzecz jasna z języka" - mówi Aurélie - "dzieli nas właśnie ten nośnik kultury. Kiedyś chciałam obejrzeć debatę polityków w telewizji flamandzkiej, żeby poznać ich zdanie na temat kryzysu politycznego. Muszę stwierdzić, że kompletnie różni się od naszego. We Flandrii mówi się o zupełnie innych rzeczach. A mój niderlandzki nie jest na tyle dobry, by zrozumieć w pełni sens wypowiedzi".

(Fot.: trqmgd/flickr)Skąd się biorą te braki, skoro wszyscy młodzi brukselczycy przez 12 lat uczą się tego języka po 4 godziny w tygodniu? "Mówię bez problemu po angielsku, niemiecku i hiszpańsku" - podkreśla Aurelie - ale niderlandzki zdecydowanie mi się nie podoba, mimo że lubię wyskoczyć do Flandrii. Gandawa i Leuven są super, a mój chłopak jest Flamandem".

Jeśli ludzie są tak inni, a ich język taki nieładny, to jaki sens mieszkać razem z nimi w jednym państwie?

"Ten kraj sam w sobie jest już taki mały, wyobraźcie sobie, że trzeba go podzielić jeszcze na dwa lub trzy?" - odpowiada Sandrine, studentka PR pochodząca z Walonii. "To prawda, że flamandzki jest trudny, ale to nie dlatego jest tak mało atrakcyjny. Ja na Erasmusa wybrałam właśnie Flandrię, a nie żaden słoneczny kraj!" - mówi w końcu, stwierdzając, że młodzi ludzie z obu wspólnot mogą wiele zyskać poznając się nawzajem.

Być w CNN, ale obciach!

"Wyobraź sobie, że jak się podzielimy, to nas pokażą w CNN, ale obciach!" - rzuca Anouk, młoda mieszkanka Antwerpii, urodzona na Haiti. "Jasne, że Walonowie mogą się biedzić nad flamandzkim, ale wszyscy jesteśmy przecież ludźmi. Trzeba umieć żyć razem. W mojej klasie wszyscy tak myślą".

Ale czy ta wypowiedź jest reprezentatywna w Antwerpii, mieście, w którym niezmiennie od 10 lat jedną trzecią głosów oddaje się na radykalną prawicę postulującą niezależność? Wielka belgijska flaga, 10 razy większa od tych z balkonów w stolicy, powiewa przyczepiona do szyldu jednego z barów. "To jedyny na świecie kraj, gdzie nie ma jakiejkolwiek dumy z przynależności narodowej ani żadnego szowinizmu" - mówi właściciel. "To dlatego tak go lubię! Spójrzcie na tych Francuzów czy Niemców, takich dumnych z siebie. My jesteśmy całkowitym przeciwieństwem. Ta flaga nic dla mnie nie znaczy ale to policzek dla całej tej mniejszości ekstremistów, którzy chcą podzielić ludzi, którzy nigdy nic do siebie nie mieli".

Translated from Partition belge : d'accords en désaccords