Barcelona - europejski Nowy Jork
Published on
Translation by:
Marysia StarzAmerykański reżyser porzuca Central Park i nowojorski jazz na dla architektonicznych cudów Gaudiego i hiszpańskiego flamenco. Co się stało z najsłynniejszym kochankiem Manhattanu? Nowy Woody Allen objawia się w swoim najnowszym filmie Vicky Cristina Barcelona.
W Koniec z Hollywood (2002) Woody Allen zagrał Vala Waxmana, reżysera, który lata świetności ma już dawno za sobą, zmagającego się z psychosomatyczną ślepotą na planie swojego ostatniego filmu. Dekoracje przewracają się, światło miesza się z cieniem, film twórcy filmowego o twórcy filmowym robi klapę w Stanach Zjednoczonych, ale, o dziwo, odnosi spektakularny sukces we Francji.
Czyżby Allen przewidział przyszłość? Kilka lat później siedemdziesięciodwuletni reżyser zmienia radykalnie front i przenosi swoje kino do Europy. W 2005 roku w wywiadzie dla niemieckiego magazynu Der Speigel mówi: „Chciałbym być postrzegany jako twórca europejski”. Wtedy też zaczyna kręcić w Anglii trylogię (Wszystko gra w 2005, Scoop - gorący temat w 2006 i Sen Kassandry w 2007). Vicky Cristina Barcelona przenosi nas do drugiej stolicy Hiszpanii. Po premierze filmu na Festiwalu Filmowym w San Sebastian nowojorczyk wyznaje: „Mam ochotę nakręcić kolejny film w Hiszpanii. Uwielbiam to miasto [Barcelonę] i kocham Hiszpanię”. Plotka głosi, że Allen faktycznie zamierza nakręcić swój kolejny film w stolicy Asturii – Oviedo, gdzie wystawiono mu pomnik z brązu po tym, jak w 2002 roku otrzymał nagrodę Księcia Asturii.
Niespodzianki
W filmie Vicky Cristina Barcelona widać, że Europa wpłynęła na postrzeganie nowojorskiego reżysera. Znikły gdzieś jego surrealistyczne dialogi i obsesja śmierci. Być może z wiekiem jego lęki zmniejszyły się. Nie brak za to innych typowo allenowskich elementów – seksu, niewierności, wina i sztuki – które wciąż zachwycają tak samo. Jednak jego nerwice seksualne są teraz wyraźniej sprecyzowane i oglądane z dojrzalszej perspektywy. Allen zawsze otwarcie opowiadał o najbardziej obscenicznych fantazjach z komizmem – wystarczy wspomnieć scenę kopulacji Gene’a Wildera z owcą w filmie Wszystko, co chcielibyście wiedzieć o seksie, ale baliście się zapytać. Tutaj reżyser raczy nas naturalnym trójkątem miłosnym między Scarlett Johansson, a dwojgiem aktorów hiszpańskich – Penelope Cruz i Javierem Bardemem. Nie można im się oprzeć.
Największą niespodzianką jednak jest fantastyczny występ Cruz w roli niezrównoważonej byłej malarza Marii Eleny, która ma skłonności samobójcze, (Bardem). Z kolei nie dziwi fakt, że Allen często otacza się średnimi aktorami, z których udaje mu się wykrzesać całkiem niezły talent. Język również nie stanowił w tym filmie bariery. Dyskusja na temat czy Bardem i Cruz improwizowali część hiszpańskich dialogów została kategorycznie ucięta podczas premiery przez urodzonego w Madrycie odtwórcę głównej roli męskiej: „Nigdy nie przyszłoby mi do głowy zmienić choć jedno zdanie w scenariuszu autorstwa Woody’ego Allena. Jego dialogi to prawdziwe perełki.”
Filmu nie ominęła jednak i krytyka. „Nie jest taki śmieszny, bo nie gra w nim Allen” – żali się pewien młody Hiszpan po wyjściu z kina. Niewątpliwie allenowska „era bananowa” przeminęła, a wraz z nią czas, kiedy mogliśmy oglądać reżysera przebranego za plemnik, który w wyniku masturbacji kończy w chusteczce higienicznej. Nikt dziś nie kwestionuje faktu, że humor Allena staje się bardziej wysublimowany.
Odmładzająca moc Europy
“Jej charyzma odmłodziła moje kino. Nie pozbyłem się jednak moich manii”. Tak Allen na premierze wypowiedział się o trzeciej tytułowej bohaterce swojego filmu – Barcelonie. Po raz kolejny reżyserowi udaje się przekształcić miejsce akcji w bohatera filmu. Stolica Katalonii jest cygańska i romantyczna, ale również nieprzewidywalna i pełna niepokoju (jak bohaterka grana przez Penelope Cruz, która ma odzwierciedlać charakter Barcelony). Fascynacja reżysera Barceloną jest tak wielka, że w wiele scen spowija świetlista aureola, każąca widzowi wątpić w to, czy miasto istnieje naprawdę czy też jest bajkową krainą.
Krytyka nie ominęła także niezdolności Amerykanów do zgłębienia katalońskiej tożsamości. Vicky (fantastyczna Rebeca Hall) jest studentką, która wraz ze swą próżnującą przyjaciółką Cristiną (Scarlett Johansson) przyjeżdża do Barcelony studiować katalońską tożsamość – dlaczego zatem w filmie nie ma ani jednego dialogu w tym języku?
Skoro temu znerwicowanemu okularnikowi udało się rozkochać połowę Europy w Manhattanie, skłaniając stada turystów do zwiedzania czarno-białej wyspy pełnej przytulnych apartamentów, być może jego najnowszy film zrobi z Barcelony Nowy Jork Europy. Może to i nie jest najzabawniejszy film Allena, ani nie udało mu się uchwycić istoty Katalonii. Ale nas, Europejczyków, po raz kolejny porwała jego komiczna złożoność i wyjątkowa wizja.
Polska premiera filmu odbędzie się w kwietniu 2009.
Translated from Woody Allen, un final ‘made in Europe’