Participate Translate Blank profile picture
Image for 2Cellos: słoweńsko-chorwacki duet „grał Bacha dla babć”

2Cellos: słoweńsko-chorwacki duet „grał Bacha dla babć”

Published on

Story by

Jaša Pipan

Translation by:

Default profile picture Agnieszka Czernecka

BrunchkulturaPolityka

Dawno , dawno temu Stjepan Hauser i Luka Šulić byli rywalami. Niedługo później ten bałkański duet postanowił wziąć byka za rogi. Poznajcie szczęśliwych, przystojnych wiolonczelistów z Puli i Mariboru, których rozsławiło oszałamiające wykonanie „Smooth Criminal” Michaela Jacksona, tournée z Eltonem Johnem i podbój USA.

Senny poranek w Lublanie. Jedyny dźwięk zaburzający spokój gości dworcowego baru to „Smooth Criminal” bębniący w radiu. Ma trochę niecodzienny smaczek: jest grany tylko na wiolonczelach. Szybko przewijamy wskazówki zegara o parę godzin do przodu – jest słoneczne popołudnie w Mariborze. Rozmawiam z dwoma zręcznymi przestępcami winnymi aranżacji hitu Michaela Jacksona na wiolonczelę i wrzuceniu jej około rok temu na serwis YouTube. Dalsze hity posypały się już jak z rękawa, czyniąć 2Cellos światowym hitem. Całkiem przypadkiem, chłopcy są również winni bycia niesamowicie rozmownymi, chorobliwie utalentowanymi i niesamowicie przystojnymi.

Od Roztropovicha do bycia supportem Eltona Johna

Stjepan Hauser urodził się w chorwackim mieście Pula w 1986 roku, a Luka Šulić przyszedł na świat rok później, w Mariborze (Słowenia). Po studiach w klasie wiolonczeli w Zagrzebiu i Wiedniu, jego ścieżki skrzyżowały się ze Stjepanem w Wielkiej Brytanii, gdzie ten ostatni pogłębiał swoją edukację muzyczną w Royal Northern College of Music w Manchesterze. Utwór „Smooth Criminal” przyniósł im światową sławę (nie oznacza to jednak, że wcześniej byli nieznani). Obaj mają na swych kontach wiele nagród z prestiżowych konkursów, czy występy w sławnych salach koncertowych na całym świecie. Stjepan był docenianym studentem zmarłego parę lat temu mistrza Rostropovicha, Luka studiował w Królewskiej Akademii Sztuk w Londynie. A teraz są w trasie koncertowej z Eltonem Johnem.

Kiedy zbliżam się do budynku, w którym ma być przeprowadzony wywiad, oczekuję uroczystej atmosfery, zdominowanej przez dwóch poważnych, młodych mężczyzn. A tu – skórzane kurtki, szerokie uśmiechy na nieogolonych twarzach, twarde uściski dłoni: dynamika pomiędzy dwoma wiolonczelistami jest oczywista. Ale już nie współzawodnictwo, które zdaje się być ulubionym tematem mediów. Wydaje się, że media nie mogą dojść do siebie po tym jak ci byli rywale połączyli siły. „Jasne! Ciągle ze sobą rywalizujemy” - promienieje Luka. „Obaj jesteśmy przystojni, utalentowani…” – wyjaśnia Stjepan po chorwacku – „i jest to zdrowa konkurencja. Zawsze była. Ale też zawsze byliśmy przyjaciółmi. Żadnej destrukcji” – Luka dokańcza wypowiedź Stjepana po słoweńsku.

Sekretne życie wiolonczelisty

Mam wrażenie, że Luka jest tym bardziej rozważnym. Stjepan częściej wybucha spontanicznym śmiechem. Obaj mają niesamowite pokłady energii. Nie jestem jedyną dziewczyną, która to zauważyła. Spomiędzy niesamowitej liczby komentarzy pozostawionych przez żeńską część populacji pod jednym ze zdjęć na Facebooku, moim ulubionym jest ten od dziewczyny, która chciała by reinkarnować się jako wiolonczela. „To musi być pod moim zdjęciem. On nie dostaje takich komentarzy” – uśmiecha się Stjepan. Czy obchodzi ich cala ta uwaga, którą nagle zaczęto zwracać na ich wygląd? „No więc, jeśli jest ładna…” Ryk śmiechu. Próbuję naprowadzić rozmowę na bardziej poważny tor. Czy sława rzeczywiście pojawiła się podczas jednej nocy? „Nie, podczas dwóch” - odpowiada mi Stjepan. I tyle z moich prób. „Nie żyjemy typowym życiem wiolonczelisty. Nasze życia wywróciły się do góry nogami w przeciągu jednej chwili. Wcześniej graliśmy w kościołach Bacha dla babć” - wyjaśnia Luka, podczas gdy Stjepan kontynuuje: “teraz jesteśmy boysbandem. Prawie wszyscy nas słuchają. Może oprócz metalowców”. 

„Nasze życia wywróciły się do góry nogami w przeciągu jednej chwili. Teraz jesteśmy boysbandem”.

Muszą być też ludzie, którym nie podoba się to, co robią. „Nie wyrządzamy wiolonczeli żadnej krzywdy” – mówi Stjepan – „każdy inteligentny człowiek to zauważy”. „Zawsze znajdą się ludzie, którzy będą krytykować innych” - dodaje Luka. „Czasy się zmieniły” - wyjaśnia Stjepan. „Gramy dokładnie to. co kochamy, co nam się podoba. Cieszymy się tym, co robimy. Dużo bardziej niż wcześniej!” Ich oczy nabierają blasku. „Jeżeli komuś się to nie podoba, to już jego problem” - śmieje się Luka. Jakie to proste. Tak jak wybór piosenki do aranżacji. „Gramy piosenki, które lubimy, które mają przesłanie i które dobrze brzmią na wiolonczeli. Proste” – potwierdza Stjepan. „Ale są granice” – interweniuje Luka. „Byłoby świetnie, gdyby Man In The Mirror Jacksona mogłoby zostać zagrane na dwóch wiolonczelach”.

Dla dziewczyn

Jak często ich współpraca wpisuje sie w całkiem niedawny konflikt między Chorwacją a Słowenią? Luka zdecydowanie rozpościera ramiona. „Mój tata jest Chorwatem, moja mama Słowenką. Kochają się”. Więcej wyjaśnień nie trzeba. Czy czasem budzą się rano i nie chce im się grać? „Tak! To całkiem normalne, że potrzebuje się przerwy” - mówią równocześnie. „Jasne, to się zdarza. Mam już tak ostatnie parę lat” – mruga porozumiewawczo Stjepan. Gdy wychodzę, Luka otwiera przede mną drzwi. Nie mogę oprzeć się myślom czy potraktowali cokolwiek serio.

Dwa dni później jestem na ich koncercie w Mariborze i dostaję moją odpowiedź. Grają swoją muzykę. Są teraz ogoleni, ich dłonie twardo kontrolują wiolonczele. Ale kurtki są te same, tak samo jak i poczucie humoru. „To nie jest koncert muzyki poważnej” – Luka zachęca tłum. „Śpiewajcie, jeśli tylko znacie tekst! Bo my nie znamy”. W połowie koncertu Stjepan wstaje. „Następny kawałek jest dla wszystkich dziewczyn” – przekrzykuje tłum. Damskie krzyki przechodzą w emocjonalne westchnięcia: „With or Without You”. Tłum bierze radę Luki na serio w najbardziej dogodnym do tego momencie. „And you give yourself away…” Naprawdę dają czadu, w 100%, i możemy to zobaczyć. Parę minut później mamy wykończenie w rockowym stylu. AC/DC, Guns N’ Roses; ludzie machają rękami w powietrzu i nagradzają wykonawców głośnym aplauzem. Po takim występie trudno nie być pod wrażeniem dwóch czarujących gości, którzy wkładają całe serce i duszę w to co kochają. Nieważne czy jest to w kościele, czy na scenie.

Drugi album 2Cellos ma być wydany jesienią 2012. Złapcie chłopaków na koncertach w Niemczech, Anglii i IrlandiiPółnocnej w czerwcu 2012 – rozkład trasy na ich oficjalnej stronie.

Fot.: główna © Jasa Pipan; w tekście: dzięki uprzejmości © 2Cellos official facebook page.

Story by

Translated from 2Cellos: Slovenian-Croatian duo who were 'playing Bach in churches for grannies'