Zawiadamiamy od dostarczeniu mężczyzny model
Published on
Translation by:
Hanna SankowskaNiekoniecznie przystojni, ale eleganccy jak diabli. Ani nie macho dumnie wypinający muskularne piersi, ani nie meteroseksualni szukający pierwiastka kobiecego. Oto kilku panów "starej daty".
"Vintage" to anglicyzm stosowany w przemyśle winniczym określający najbardziej wytrawne roczniki. Zapożyczony przez stylistów termin określa stare ubrania znanych projektantów, które mają w sobie autentyczność i ducha epoki. W przypadku, gdy używa się tego słowa by określić osobnika silnej płci, mówimy o osobie z klasą, wyjątkowej, która jak wino robi się z wiekiem coraz lepsza.
Daniel Craig - smakowity kąsek
Vintage przywodzi na myśl Londyn, czerwone autobusy, małe butiki, książąt Walii i wytworne brytyjskie gwiazdy filmowe. Na przykład taki Daniel Craig. Jego źrenice są przeźroczysto niebieskie, tors gładki, wygląda na niepoprawnego palacza. Po oczarowaniu twórców filmów niezależnych w biografii o Francois Baconie zagrał w filmie Monachium (2005) agenta izraelskich służb specjalnych. Emisariusz Mossadu stał się w 2006 roku tajnym agentem Jej Wysokości. Ogłoszenie jego wcielenia się w rolę Jamesa Bonda wzbudziło wielkie emocje... ale kobiety w większości uważają, że zarówno z papierosem jak i w jeansach, angielski aktor jest zawsze tak samo klasyczny.
Daniel Cohn-Bendit - niepoprawny politycznie
Jako 23-latek był "Czerwonym Danym", charyzmatycznym liderem ruchu maja 68 i wcieleniem osoby walczącej przeciwko wszystkim przyjętym normom. Zdecydowany w wyrażaniu poglądów, Cohn-Bendit miał poważne spięcie z Charlesem de Gaullem i udał się na na wygnanie do Niemiec. Były socjalista, który przeszedł przez alternatywne środowisko, został członkiem niemieckiej Partii Zielonych w 1984 r. Była to dobra decyzja. "Dany" wszedł w okres reformacji, uspokoił się nieco jego temperament. Plotki głoszą, że prawie odpłynął w kierunku burżuazyjnego sposobu myślenia, nie tracąc jednak przy tym poczucia humoru. Jako reprezentant w Parlamencie Europejskim, pomimo że jest wielkim zwolennikiem zjednoczonej Europy, w 2005 roku poparł francuską lewicę w ostrym "Nie" dla projektu europejskiej konstytucji. Dziś ma lekki brzuszek, a jego cynamonowe loki stały się w szpakowate. Jednak pozostaje nie mniej charyzmatyczny niż wcześniej - gdy jeździ po Frankfurcie na rowerze w aksamitnych spodniach i niebieskiej koszuli od razu widać, że nadal jest z niego wolny duch.
Christophe Miossec - przygarbiony marynarz-piosenkarz
Ledwo 30-letni, pochodzący z miasta Brest, a już wygląda na wilka morskiego. Przez długi czas obijał się z grupą rockową Printemps Noir (Czarna Wiosna) od baru do baru w Finistere, północno-zachodnim regionie Francji. Z dwudniowym zarostem, siwiejącymi włosami i nieodłącznym papierosem w ustach - wszystko w jego wyglądzie przypomina o zawodzie niespełnionych snów, melancholii i cynizmie. W rzeczywistości jest niezwykle nieśmiały i skromny. Jego ostatni album l'Entrinte (Pocałunek) brzmi jak dzieło 40-latka, dobrze przystosowanego do życia w małżeństwie, ojca dzieciom a nie zatwardziałego kawalera młodszego o dekadę. Właśnie przeprowadził się ze swoją dziewczyną do bardziej kosmopolitycznej Brukseli.
Daniel Brühl - piękna katastrofa
Już w wieku 29. lat ten aktor, pół-Niemiec pół-Katalończyk, zaczął zbierać nagrody filmowe. Jego specjalnością są filmy polityczno-historyczne, takie jak Good Bye Lenin (2003), w którym zagrał rolę syna głównej bohaterki, chłopaka mieszkającego we wschodnim Berlinie, czy Love in Thoughts (2003), w którym jest członkiem arystokratycznego klubu samobójców w latach dwudziestych. Brühl przyjął również hiszpańskojęzyczną rolę Salvadora Puig Anticha walczącego w iberyjskim ruchu wyzwoleńczym w Hiszpanii znajdującej się pod francuską kontrolą w filmie Salvador (2006). Jak widać Brühl nie jest ani opalony ani muskularny, a nawet waży się założyć dziwne jeansy, tenisówki i zieloną bluzę dresową. Jest jednak dwujęzyczny, czuły i skromny - czyli nie jest tak źle.
Damon Albarn - gwiazda rocka z dobrym sercem
Gdy był mały słuchał muzyki klasycznej, grał na pianinie i skrzypcach i mieszkał w przepięknym wiktoriańskim domu w Leytonstone, we wschodnim Londynie. Jako nastolatek dorastający w latach osiemdziesiątych, czerpał siłę z dźwięków punk-rocka. W latach dziewięćdziesiątych stał się liderem grupy grającej Britpop o nazwie Blur, którą założył wraz z kolegami z klasy. Zaczął brać narkotyki, sprawił sobie fryzurę à la Beatles i ogólnie rozbijał się. Po obowiązkowych demolkach barów i hoteli, Damon podniósł się znów na nogi i wyrobił sobie nowy image - czerpiąc inspirację z rapu i muzyki klasycznej oraz tworząc animowaną grupę Gorillaz i The Good the Bad and the Queen. Teraz, razem z partnerką i dzieckiem, mieszka w popularnej dzielnicy Notting Hill w zachodnim Londynie i nawet skomponował muzyczną komedię Monkey: Journey to the West, która jest obecnie grana w Theatre du Chatelet w Paryżu. Na dodatek zajął drugie miejsce w zeszłorocznej edycji konkursu na najseksowniejszego wegetarianina zorganizowanego przez PETA.
Crédit photos : Soylentgreen23/flickr ; pelleck/flickr ; Howieberlin/flickr ; Benoit Derrier/flickr ; Imi Iris/flickr
Translated from Vous avez bien reçu votre ‘homme vintage’ n ° 458