Zakupy pod murem getta
Published on
Translation by:
Ewelina BolisęgaZburzyć czy odrestaurować? W żydowskiej dzielnicy Budapesztu ścierają się interesy zwolenników nowoczesności i tradycjonalistów. Obie strony chcą jednak, by w dzielnicy dobrze się działo
Ze zniszczonych secesyjnych okien wydostaje się zapach zgnilizny, z budynków nieopodal farba odpada ze stiuków. Odpychające bramy i szerokie korytarze przypominają dawno zapomniany, pełen przepychu czas. Tutaj, w Kiraly Utca, w żydowskiej dzielnicy znajdującej się w Peszcie, czyli części węgierskiej stolicy, historyk sztuki Mária Kemény walczy z bezwzględnymi planami modernizacji. "Dzielnica żydowska jest częściowo na liście Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO. A jednak historyczne budynki niszczeją. Jednocześnie, firmy budowlane wznoszą nowe, funkcjonalne obiekty biurowe i handlowe. Ta dzielnica musi zostać ocalona!"
Te ostatnie słowa Mária musi wykrzyczeć. Jej słowa zagłusza nagły hałas budowy. Na wielkim obszarze dźwigi sterczą na tle nieba, a budowlańcy rozkopują ziemię. W Erszébetváros z niczego powstają nowe kompleksy mieszkaniowe dla bogatych Węgrów. Jedną z działających tam firm budowlanych jest izraelsko-amerykańskie przedsiębiorstwo Autoker. "Tu powstanie nowy styl życia, jakiego mieszkańcy Budapesztu dotąd nie znali", podsumowuje plany modernizacji rzecznik prasowy firmy budowlanej Autoker, Péter Zimmermann. Z niczego powstaną nowe mieszkania i sklepy. Do tego nowoczesne restauracje, kawiarnie i bary, garaże podziemne i centra fitness. "Do tej dzielnicy powinno powrócić życie", mówi Zimmermann. Otwarcie nowego kompleksu budynków uświetni już w lecie ogromne przyjęcie.
Kłótnia o mur getta?
W żydowskiej dzielnicy Budapesztu ścierają się dwa światy. Tak podsumowuje to również socjolog Michael Miller, wykładowca na Uniwersytecie Europejskim w Budapeszcie, który zajmuje się kwestiami żydowskimi. Ma teraz mało czasu, ponieważ w weekend zaczyna się Pesach, święto obchodzone przez Żydów na całym świecie na pamiątkę wyjścia z Egiptu i wyzwolenia z niewoli. Miller także należy do szacowanej na 100 000 liczby Żydów w węgierskiej stolicy - trzeciej pod względem wielkości wspólnoty żydowskiej w Europie - która w swojej dzielnicy zachowuje wiele ze swoich tradycji. Tutaj na niewielkim obszarze znajdują się trzy synagogi, z których jedna to sławna Nagy Zsinagóga w Dohany Utca, największa żydowska świątynia w Europie.
Historia zostawiła tu ślady. W 1944 roku Węgry przystąpiły do wojny po stronie Niemiec. Około 60 000 budapeszteńskich Żydów stłoczono za murami getta w centrum miasta. Te mury dziś już prawie całkowicie zniknęły. Mária Kemény wie, gdzie znajduje się ostatni zachowany fragment.
W Kiraly Utca, historyczka zatrzymuje się przy dużej starej secesyjnej kamienicy. Zagląda przez bramę wejściową i krzyczy coś po węgiersku do starszej pani obierającej kartofle przy oknie na podwórko. Dawniej była to bogata posiadłość, dziś mieszkają tu biedacy. Zamek brzęczy, Mária Kemény może wejść. Po przejściu zimnym korytarzem, po drugiej stronie budynku, osłonięty od tyłu przez jeden z nowych biurowców stoi szary mur: 20 m długości, 4 m wysokości. „To jest ostatnia istniejąca część muru żydowskiego getta”, wyjaśnia Mária Kemény. "I ona także ma wkrótce paść ofiarą modernizacji dzielnicy. Władze miasta i firmy budowlane są nastawione na zysk. A co z historią?", pyta. Jak twierdzi historyczka, to jest początek zapomnienia. Mária jest członkiem społecznej organizacji Ovás ("Sprzeciw"). "Próbujemy wyjaśniać miejscowym władzom i architektom firm budowlanych, że żydowska dzielnica musi zostać uratowana", wyjaśnia cele organizacji.
Wydaje się, że to przesadzony pesymizm. Również gigant budowlany Autoker zdaje się być częściowo zainteresowany zachowaniem historycznej wartości dzielnicy - tak przynajmniej wynika z oficjalnych wypowiedzi rzecznika prasowego Petera Zimmermanna. Mur getta ma być częściowo odbudowany, a poza tym powstanie pamiątkowa tablica.
Władze miasta wydają się być podobnie przeciwne galopującej modernizacji dzielnicy - tak w każdym razie wynika z informacji zastępcy burmistrza Budapesztu, Imre Ikvai-Szabó. Od lutego do końca maja bieżącego roku zarządzono wstrzymanie robót budowlanych. W tym czasie powinno zostać wypracowane kompromisowe rozwiązanie: jak ochronić historyczne kamienice, a jednocześnie zapewnić dzielnicy inwestycje potentatów budowlanych. Na podobne wypowiedzi ze strony Autokeru i władz miasta, Mária Kemény reaguje wymuszonym uśmiechem. Ponieważ za tę część byłego getta odpowiadają władze dzielnicy, a nie miasta, tylko one są w stanie na dłuższą metę powstrzymać wyburzanie starych kamienic. Musi to przyznać nawet sam zastępca burmistrza. Poza próbą przeforsowania kompromisu u władz dzielnicy, nie da się niestety nic zrobić. Mária pozostaje nieufna. Podejrzewa, że pomiędzy firmami budowlanymi a władzami miasta i miejscową ochroną zabytków przepływają pieniądze. "Korupcja to tutaj prawdziwy problem".
Kati Bako, mieszkanka Budapesztu, a od dwóch lat dzielnicy żydowskiej, podziela punkt widzenia historyczki sztuki. Jest zdecydowanie przeciwna modernizacji tutejszych budynków. Ujednolicone bryły budynków uważa za okropne. Lepiej by było, gdyby powstały tutaj place zabaw i tereny zielone, bo tego faktycznie brakuje. Pochwala działalność organizacji Ovás. Jest przekonana, że "potrzeba aktywnych organizacji społecznych, które przeciwstawiłyby się nastawionym wyłącznie na zysk planom zagospodarowania". Kati Bako rozumie wprawdzie, że chodzi tu o inwestycję, która ma przyciągnąć bogatych najemców i właścicieli sklepów, a jednak, jej zdaniem, na dłuższą metę to nie ma wiele sensu. Dzielnica żydowska w Budapeszcie jest wyjątkowa na skalę europejską. To dlatego była i jest do dziś znaną atrakcją turystyczną. "Już choćby z tego powodu opłacałoby się odrestaurowanie starych kamienic".
Translated from Shopping an der Ghettomauer