Participate Translate Blank profile picture
Image for Włoska robota: obraz straconego pokolenia

Włoska robota: obraz straconego pokolenia

Published on

Translation by:

Alicja Machała

SpołeczeństwoPolityka

''Choosy'' (pol.: wybredny) – tego słowa nie da się łatwo zapomnieć. Szczególnie, gdy odnosi się do młodych ludzi, mieszkających w kraju, gdzie poziom bezrobocia jest jednym z najwyższych w Europie.

Po dyplomatycznej gafie włoskiej minister pracy Elsy Fornero, przedstawiamy rozważania młodego Włocha na temat mankamentów narodowej polityki pracy, bycia ''bamboccioni'' (dorosłe dzieci finansowo zależne od rodziców) w obliczu braku wsparcia ze strony państwa. Oto obraz generacji pod każdym względem straconej, nie nadającej się nawet do serwowania kebabu.

We Włoszech panuje moda na bycie ''choosy''. Dziś kolej na minister Fornero, która po puszczeniu w obieg tego niefortunnego określenia, przerażona perspektywą rozpętania nowej burzy wśród internautów, zdecydowała się nie wpuścić na konferencję dziennikarzy gdyż, jak stwierdziła: ''musiałabym przemyśleć każde słowo, które chcę powiedzieć''. Nieświadoma być może, że od ministra oczekuje się bardziej odpowiedzialnego doboru słów.

Elsa Fornero: ''musiałabym przemyśleć każde słowo, które chcę powiedzieć''

Błędy polityczne i społeczne, jakie popełniane są od zakończenia wojny, najbardziej oddziałują na włoską rodzinę, która stała się  wylęgarnią niespełnionych oczekiwań i próżnych nadziei. Politycy (między innymi premier Mario Monti, który nazwał młodych Włochów ''straconympokoleniem'') oświadczają, że nie są w stanie rozwiązać problemów tej generacji i mogą jedynie ograniczyć wyrządzone jej szkody. Podejście interesujące i bardzo nieodpowiedzialne. We Włoszech od zawsze brakuje tych amortyzatorów, które w innych krajach, takich jak Niemcy i Finlandia, umożliwiają młodym wejście w świat dorosłych i uniezależnienie się w wieku 18 lat. Państwa Europy Północnej zapewniają swoim obywatelom dodatki na dzieci, płatne stypendia, zredukowane lub zerowe opłaty akademickie, ułatwienia dla młodych przedsiębiorców i zachęty dla zatrudniających; dzięki właściwej dystrybucji wpływów z podatków. Gdyby Włochy poszły tym śladem, ich czterdziestoletni obywatele nie uchodziliby za ''bamboccioni''  w oczach całego kontynentu.

Nie raz pytano mnie, dlaczego nie poproszę państwa o zasiłek dla bezrobotnych. ''Jaki zasiłek?”, odpowiadałem. A osoba, która mnie pytała była z Białorusi, nie ze Szwecji. Jakby to ująć, pomijając stereotypy i utarte frazesy, zasiłek dla bezrobotnych jest coraz trudniej osiągalnym przywilejem Europy Północnej. Do kogo mają się zwrócić młodzi Włosi? Do wiceministra, który ich nazywa nieudacznikami? Do premiera, który ich skazuje na tkwienie w martwym punkcie? Do byłego ministra, który pracowników tymczasowych określa jako ''gorszą część Włoch”? W obliczu braku wsparcia ze strony państwa, powracają do rodziny, wpadają w błędne koło, skazani na dom rodziców i reprezentowanie stereotypu Włocha, którego nie sposób odczepić od spódnicy mammy. Ten ostatni bastion od upadku ratuje typowa dla Włochów skłonność do oszczędzania. Co się jednak stanie jeśli ożywienie gospodarcze, którego włoscy ministrowie wyczekują z nadzieją w roku 2014 (kiedy to już najprawdopodobniej nie będą pełnić swoich funkcji) nastąpi dopiero za 5 lat, jak przewiduje mniej optymistyczna Frau Merkel?

Zobacz także: Tysiące pytań w dobie kryzysu: pomysłowa inicjatywa młodych Europejczyków

Aż nazbyt łatwo sobie przypomnieć, że od szczytu w 2000 roku wydatki publiczne we Włoszech zaledwie się podwoiły, dług z kolei wzrósł dziesięciokrotnie. Albo że, według badania przeprowadzonego przez Bankitalia (Narodowy Bank Włoski), 25% absolwentów szkół wyższych szybko przystosowało się wykonywania pracy wymagającej niższych lub zerowych kwalifikacji (to więcej niż w Niemczech, gdzie liczba ta wynosi 18%). Według szacunków wspomnianego banku, jeśli do puli bezrobotnych doliczylibyśmy problematyczną grupę NEET (''not in employment, education or training'' – osoby nie pracujące, nie uczące się i nie przygotowujące do zawodu), odsetek Włochów na zielonej trawce wzrósłby do 12,4%, dając nam pod tym względem szóste miejsce w Unii Europejskiej. Do tego najniższe średnie stypendia w całej, niezwykle cywilizowanej, Europie objętej planem Marshalla, nie licząc Portugalii. Nasz kraj wiedzie trudny do pozazdroszenia prym w strefie euro - wynik 35,1% młodych bezrobotnych daje nam, obok Portugalii, trzecie miejsce pod tym względem.

Dane uzyskane w badaniu przeprowadzonym w ramach projektu Rapporto Giovani (rodzime badanie różnych aspektów życia młodych Włochów) na próbie 9000 osób w wieku od 18 do 29 lat pokazują, że ta grupa społeczna nieustannie usiłuje znaleźć pracę, a także, że 45% z tych osób nie jest usatysfakcjonowana ze swojego zajęcia i wykonuje je z konieczności. I to wbrew byciu ''choosy''. Odnosi się jednak wrażenie, że nasza klasa polityczna próbuje wieszać psy na najsłabszej części społeczeństwa, byle tylko nie przyznać się do własnych potyczek. Tak jak Berlusconi, przepraszający Włochów ze swej ulubionej mównicy, nie za swoje nieudaczne rządy, ale za niedokończenie wielkiej liberalistycznej reformy, której realizację przerwał mu kryzys. Tak jak ta Europa, która krytykuje prostackie wypowiedzi Viktora Orbána, ale nie zabrania aresztowania Kostasa Vaxevanisa.

Młodzi Włosi nie zostaną w kraju, będą budować swoją przyszłość za granicą, powielając smutną historyczną ucieczkę sprzed lat. Nieprzypadkowo witryny oferujące informacje jak emigrować bez problemu (wśród których najpopularniejsze to ''Italiansinfuga'' i ''Goodbye Mamma''), są dosłownie oblegane przez naszych rodaków.

Nie określiłbym się jako ''wydrenowany mózg”, poważnie myślę jednak o emigracji. Może za długo czekałem aż się coś zmieni, a w wieku 32 lat człowiek nie ma już ochoty pozwolić sobie na luksus dalszego czekania. Chociaż w Niemczech albo w USA mogę nie znaleźć tego czego szukam, to przynajmniej nie będę nadal grał głównej roli w teatrze absurdu – w barze kebab, gdzie poszukują personelu, i gdzie moja kandydatura została odrzucona, bo ''składki opłacają tylko tym do 22. roku życia, starszych nie opłaca się zatrudniać!”. Nawet szariat nie ma takiej mocy jak włoska biurokracja…

Fot.: (cc) lintmachine/flickr; video: rai/youtube

Translated from The Italian Job: cronache di una generazione perduta