Ukraińska Władza odpowiada protestującym
Published on
Wtorkowe posiedzenie Rady Najwyższej Ukrainy zakończyło się fiaskiem – prezydent Wiktor Janukowycz i premier Mykoła Azarow nie zmienili stwanowiska wobec protestujących. Co dokładnie to oznacza i jakie konsekwencje będzie miało dla przeciętnego mieszkańca Ukrainy?
We wtorek premier Azarow oficjalnie wypowiedział wojnę manifestantom. W swoim przemówieniu zaznaczył, że nie dopuści do tego, by na Ukrainie doszło do drugiej Pomarańczowej Rewolucji. Jego wypowiedź zawierała również zapowiedź przyszłych represji – ogłosił, że w 2014 roku Galicja (obwody: Lwowski, Tarnopolski i Iwano-Frankowski) zostanie pozbawiona finansowania z budżetu państwa. Oznacza to przerwę w wypłacaniu rent, emerytur i pensji pracownikom państwowym oraz oczywiście związanie rąk samorządowcom. Ponadto kijowska prokuratura cały czas naciska na uczelnie, aby te udostępniły listy studentów biorących udział w manifestacjach. Rektorzy Kijowskiego Uniwersytetu im. T. Szewczenki oraz Akademii Kijowsko-Mohylańskiej oświadczyli jednak, chcąc w ten sposób ratować swoich podopiecznych, że takich spisów nie prowadzą. Ukraińcy obawiają się, że opisane powyżej działania to dopiero wierzchołek góry lodowej. A co na to krajowe media?
czwarta władza vs oligarchowie
Najpopularniejszym źródłem obiektywnych i rzetelnych informacji na Ukrainie jest portal „Ukraińska Prawda”. Nie mogąc w żaden sposób zablokować witryny, ekipa rządząca stworzyła nową stronę o tej samej nazwie, ale pod innym adresem. Nowy portal zawiera wiadomości zafałszowane i ma na celu kompletną dezinformację odbiorców. Z kolei najbardziej poczytny rosyjskojęzyczny tygodnik opiniotwórczy „Korrespondent” w ubiegłym tygodniu zmusił do odejścia ponad dwudziestu dziennikarzy i na ich miejsce przyjął osoby związane z jednym z najbardziej wpływowych oligarchów ukraińskich, Rinatem Achmetowem.
Media powiązane z oligarchami i członkami ekipy rządzącej wykorzystują posiadane materiały w celu szeroko zakrojonej manipulacji. Przykładem przekłamania jest na przykład zdjęcie funkcjonariusza Berkutu, który pochyla się nad nieprzytomną dziewczyną. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że chce jej pomóc, jednak jeśli przyjrzeć się filmowi, z którego ten kadr został wycięty, widać wyraźnie, że kobieta jest przez niego brutalnie wleczona po asfalcie.
Dziś ofiara, jutro przestępca
A co z pozostałymi ofiarami piątkowej pacyfikacji? Po długotrwałych poszukiwaniach pobici zostali odnalezieni w jednym z kijowskich szpitali, ukryci na oddziale leczenia poparzeń i pilnowani przez milicję. Podobnie jak pokrzywdzeni w lżejszym stanie, zostaną oni prosto ze szpitala przewiezieni do aresztu, oskarżeni i w trybie natychmiastowym sądzeni za prowokacje antyrządowe i napaści na funkcjonariuszy służb specjalnych. W ubiegły weekend nikt nie mówił o tych dwudziestokilkulatkach inaczej niż „pokrzywdzone dzieci”, dziś stały się one kozłami ofiarnymi dla kijowskiej prokuratury. W rozmowie ze mną jedna z pracownic naukowych Uniwersytetu Szewczenki przyznała: „Boję się, że niedługo będziemy tu mieli drugą Białoruś. Albo drugą Koreę Północną”.
kto tak naprawdę rządzi na ukrainie
Pytanie, które zadam za chwilę, nasuwa się wielu obserwatorom ostatnich wydarzeń na Ukrainie. Jeśli opozycyjni działacze mieli świadomość tego, jak straszne mogą być konsekwencje dalszych rządów ekipy Janukowycza, dlaczego we wtorek nie udało się doprowadzić do jego odwołania? Odpowiedź jest prosta, ale bardzo bolesna. Trzeba mieć świadomość, że rzeczywistą władzę na Ukrainie sprawują nie deputowani Rady Najwyższej, ale oligarchowie, na czele z Achmetowem. To oligarchowie kontrolują olbrzymie obszary krajowego przemysłu i obracają gigantycznymi sumami pieniędzy, co w konsekwencji daje im potężny wpływ na decyzje podejmowane przez najwyższe organy ukraińskiej władzy państwowej. W kontekście manifestacji najwyraźniej uznali, że duet Janukowycz-Azarow może się jeszcze sprawdzić i póki co należy zostawić go na dotychczasowym stanowisku.
Ukraińcy zadają sobie pytanie ile ofiar przyniesie jeszcze reakcja władzy na ich wołanie o szacunek dla konstytucyjnych praw. Prezydent zdaje się jednak w ogóle nie słyszeć głosu swojego narodu. Po wizycie w Chinach udał się do Rosji, aby, podobnie jak zaraz po objęciu władzy, ustalić z Władymirem Putinem plan dalszych działań. Premier Ukrainy przyjął natomiast taktykę, której autorstwo przypisuje się carowi Piotrowi Wielkiemu, a którą streścić mozna w następujących słowach: "mamy już winnego, teraz znajdźmy odpowiedni paragraf".
Miejmy nadzieję, że rozpoczynający się włąśnie zjazd ministrów spraw zagranicznych krajów sąsiednich, nieco ostudzi atmosferę w Kijowie. Przede wszystkim nie należy zapominać, że walka pomiędzy Ukraińcami i władzami ich kraju nadal trwa. Istnieje obawa, że sprawa Ukrainy zakończy się tak samo, jak protesty w Turcji – po krótkim życiu na pierwszych stronach gazet odejdzie w zapomnienie. Wówczas, kiedy świat przestanie patrzeć Janukowyczowi na ręce, słowo „represja” może w kraju nad Dnieprem stać się zaledwie mglistym eufemizmem.