Tweety z Antarktyki
Published on
Translation by:
Joanna MirekDokładnie w Wigilię ubiegłego roku rosyjski statek badawczy „Akademik Szokalski” z 77 naukowcami na pokładzie został uwięziony w lodzie Antarktyki. Alok Jha, korespondent dziennika „The Guardian" i uczestnik tej ekspedycji, opowiedział nam o swej antarktycznej przygodzie, planach na przyszłość i Pelerynce-Niewidce Harrego Pottera.
Cafébabel: Dlaczego zdecydowałeś się wziąć udział w tej ekspedycji?
Alok Jha: Naukowcy z Uniwersytetu Nowej Południowej Walii (Australia) organizowali wyprawę dokładnie w setną rocznicę pierwszej ekspedycji Douglasa Mawsona, odkrywcy Antarktyki. Pomyślałem sobie, że to świetna okazja, by odkryć ten zakątek planety. Po pierwsze dlatego, że to wspaniałe miejsce – w dużej mierze niedostępne dla dziennikarzy. Po drugie – zawsze chciałem tam pojechać.
Cafébabel: Jak wspominasz swoją pracę jeszcze zanim statek utknął w lodzie?
Alok Jha: Pracowałem razem z moim kolegą po fachu, Laurence'm Topham'em, który robił zdjęcia i kręcił filmy. Dla mnie była to po prostu praca, z tym, że nie było to studio, lecz statek ekspedycji badawczej.
Cafébabel: Co czułeś w momencie, gdy zdałeś sobie sprawę, że statek został uwięziony w lodzie?
Alok Jha: Gdy obudziliśmy się rano, statek był już uwięziony. Niektórzy byli bardziej zestresowani, inni mniej. Nie wszyscy byli poinformowani o naszej sytuacji w równym stopniu. Tak jak w prawdziwym życiu – było sporo zamieszania. Ale Laurence i ja mieliśmy dużo pracy. Szczerze powiedziawszy, to było piękne miejsce.
Cafébabel: Czy z perspektywy dziennikarza byłeś zadowolony z tego, jak się to wszystko ułożyło?
Alok Jha: Sądzę, że znalazłoby się mnóstwo powodów, dla których powinienem być wtedy w domu. Ale jestem szczęśliwy, że wszystko potoczyło się akurat tak, a nie inaczej, ponieważ sama możliwość uczestnictwa w tym wszystkim była niezmiernie ekscytująca, choć również trochę zaskakująca. Wszystko, co nieprzewidziane, niezaplanowane, okazuje się najbardziej interesujące, ponieważ ukazuje o nas prawdę. Dzięki temu możemy się dowiedzieć jacy jesteśmy i jak reagujemy na tego typu sytuacje.
W przygotowanej przez nas serii dokumentów oraz artykułów staraliśmy się być bardzo szczerzy i obiektywnie przedstawić całą sytuację. Ukazaliśmy punkt widzenia kilku osób, ponieważ wypowiedź tylko jednej osoby nigdy nie byłaby w stanie przedstawić całej prawdy. Jako dziennikarzowi nie wolno mi niczego wyolbrzymiać ani umniejszać. Mam za zadanie ukazać rzeczywistość, przedstawić fakty.
Cafébabel: Niektórzy z naukowców ostro krytykowali Waszą ekspedycję, którą nazwali ekskluzywną wycieczką turystyczną, głównie z tego powodu, że akcja ratunkowa sparaliżowała wiele projektów naukowych w tym rejonie.
Alok Jha: Z pomocą przyszły nam chińskie, australijskie oraz francuskie lodołamacze. Bardzo trudno jest dostać się na Antarktykę, stąd też jakiekolwiek opóźnienie w ich planach może spowodować zniszczenia. A Antarktykę trzeba badać, to bardzo ważne, dlatego też byliśmy tam wszyscy. Ta część globu nie jest jednak niczyją własnością, nawet naukowców. Nikt nie ma prawa tam przebywać, więc naukowcy nie powinni nad tym ubolewać. Czasem odnoszę wrażenie, że niektórzy naukowcy oraz instytucje naukowe przejawiają ogromną arogancję w stosunku do innych – skoro nie jesteś naukowcem, nie działasz w imieniu nauki – nie jesteś wart, aby tutaj przebywać. Nauka jest ważną dziedziną, ale tylko wtedy, gdy gdy jest na nią zapotrzebowanie, gdy ludzie chcą się wiedzieć więcej. I nie ma takich naukowców, którzy mogliby to zlekceważyć.
Cafébabel: Jak Ci udało się publikować i zamieszczać wpisy na Twitterze, będąc w tak nieprzyjaznym dla człowieka miejscu?
Alok Jha: Mieliśmy połączenie satelitarne BGAN, które nad Antarktyką jest bardzo wolne. Codziennie łączyliśmy się z siecią na ok. godzinę i wysyłaliśmy mnóstwo informacji. Najgorzej było, gdy znajdowaliśmy się poza tą strefą, a pogoda dawała się we znaki. Największą przeszkodę w połączeniu stanowił silny wiatr. Komputery odmawiały posłuszeństwa, bo było za zimno, albo wyładowywała się bateria. Jak na ironię, najlepsze połączenie mieliśmy właśnie wtedy, gdy nasz statek utknął, ponieważ staliśmy w miejscu.
Cafébabel: Wszystko wskazuje na to, że nie stronisz od przygód. Nie tylko zdawałeś relację na żywo z Antarktyki, ale też zdecydowałeś się na lot paraboliczny, zorganizowany przez Europejską Agencję Kosmiczną. Poza tym zezwoliłeś na sekwencjonowanie Twoich genów, próbowałeś na sobie efektów diety Atkinsa i wyruszyłeś wraz z botanikami w góry Libanu. Jakie masz plany na weekend?
Alok Jha: Tak naprawdę wcale nie jestem żądny przygód! Ekspedycja na Antarktykę jest chyba najbardziej szaloną rzeczą, jaką kiedykolwiek zrobiłem. Ale jeśli zapytałbyś o mnie kogoś z moich przyjaciół, czy znajomych, na pewno powiedzieliby Ci, że należę do ludzi, którzy bardzo niechętnie opuszczają miasto, rezygnują z Internetu, czy mocnej kawy. Jakie mam plany na weekend? Zapewne wybiorę się do biblioteki, aby popracować trochę nad moją nową książką.
Cafébabel: Możesz nam uchylić rąbka tajemnicy?
Alok Jha: Książka opowiada o wodzie jako zjawisku kulturowym. Chodzi o to, w jaki sposób ludzie stworzyli ideę wody. Oczywiście, z chemicznego punktu widzenia bardzo istotne jest to, że życie wzięło swój początek właśnie z wody. Dlatego też chcę opowiedzieć o tym, jaką rolę odgrywa woda w historii ludzkości, w mitologii.
Cafébabel: Notka na okładce Twojej pierwszej książce głosi, że „obnażysz tajemnicę Pelerynki-Niewidki Harrego Pottera". Bardzo mnie tym zaintrygowałeś.
Alok Jha: Tę książkę napisałem kilka lat temu. Był to zbiór ok. 35 naukowych publikacji, które przypadły mi do gustu, a które chciałem przedstawić w bardziej przystępnej dla czytelnika formie. Jeden z rozdziałów dotyczył akurat fizyki zjawiska niewidzialności. Wszyscy znamy Pelerynkę-Niewidkę Harrego Pottera. Niestety, nie mogę wyjaśnić, w jaki sposób Harremu udawało się być niewidzialnym – w jego przypadku to czysta magia. Jednak to, co opisałem w książce, nazywa się fachowo "metamateriałem" i jest odmianą nanomateriału. Ma delikatną strukturę powierzchni, która odbija światło w taki sposób, że jeśli umieści się go pomiędzy siebie a inny przedmiot, odbije światło w naszych oczach powodując, że nie będziemy w stanie zobaczyć przedmiotu, który znajduje się przed nami. Metamateriał jest używany m.in. w myśliwcach, skutecznie uniemożliwiając namierzenie ich przez radary. Pracuje się też nad tym, aby stworzyć niewidzialne światło. Jeśli bym się nim teraz otoczył, nie byłoby mnie widać, za to można by było zobaczyć wszystko to, co znajduje się za mną. Serio.
Cafébabel: Planujesz wrócić na statek?
Alok Jha: Jeśli ktoś by mi to teraz zaproponował i nie miałbym akurat nic innego do zrobienia, to oczywiście, czemu nie? Chętnie popłynąłbym w jakieś ciekawe, ciepłe miejsce, gdzie nie musiałbym zbyt dużo pracować. Potrzebuję wakacji!
Translated from INTERVIEW: Alok Jha Trapped in Antarctica