Tunezja: Parkour - zawsze i wszędzie
Published on
Translation by:
Aleksandra DelaCzy to w sercu Tunisu, czy na jego peryferiach, przestrzeń miejska przeistoczyła się w teren rekreacyjny dla młodych ludzi uprawiających sztukę przemieszczania się: Parkour. Przez pięć dni reporterzy cafébabel śledzili poczynania Hichem Naamiego - ojca chrzestnego tej dyscypliny i założyciela związku Tunisian Freemove. Fotoreportaż o Tunizyjczykach, który igrają z przeszkodami.
Lider grupy, Hichem Naami, regularnie ćwiczy nieopodal swojego domu. Na powyższym zdjęciu Hichem na szczycie wieży ciśnień w nowej Medynie. Ryzyko, jakim jest wspinaczka gołymi rękami bez żadnych zabezpieczeń w razie upadku, Hichem tłumaczy bardzo prosto: „Przede wszystkim potrzebuję nieskrępowania ruchów, wolności ciała i ducha".
Oddalone zaledwie kilka minut od centrum Tunisu opuszczone bloki mieszkalne służą za teren rekreacyjny dla młodych adeptów parkouru. Shàrlèz Màrwin, uczeń ENACT (Narodowa Szkoła Sztuki Cyrkowej w Tunisie) nie waha się ani chwili, by spiąć się do skoku, nieważne gdzie w danym momencie się znajduje. „Przeszkodę trzeba postrzegać jako użyteczną podporę, która pomaga w przemieszczeniu i nigdy nie utrudnia czynu" - tłumaczy swoją filozofię.
Parkour to „taniec z przeszkodą tworzący relację między człowiekiem, a otoczeniem; niczego nie niszczy ani nie powoduje obrażeń". El Menzah, z północnego Tunisu. Niemożliwym jest przemieszczanie się z jednego punktu do drugiego bez wykorzystania przy tym każdej chwili, każdego skrawka ulicy do treningu.
Członkowie Tunisian Freemove w Mutuelleville, w dzielnicy El Menzah. „Dla wielu młodych ludzi, łatwo mogących ulec społecznemu wykolejeniu, akt dołączenia do grupy jest alternatywnym źródłem przyjemności i satysfakcji. To ich osłania. Organizowane przez związek wydarzenia grają ważną rolę, dają im poczucie przynależności społecznej".
Shàrlém Màrwin oswaja wąskie uliczki Medyny, serca historycznej części Tunisu. „Niektórzy uprawiają parkour dla przyjemności, by pozbyć się nadmiaru energii. Czasami widzi się „traceurów" (adeptów parkouru, red.), którzy na przystanku autobusowym wykonują akrobatyczne numery i „flow" nad przeszkodami, aby zabić czas. Często zmieniają się one w widowisko dla przechodniów. To lepsze niż czekanie w bezruchu".
Wzdłuż brzegów tuniskiego jeziora, kilka minut drogi od placu 14 stycznia, rozciągają się odludne tereny.
Zdarza się, że młodzi adepci parkouru i bezdomni spędzają dzień tuż obok siebie.
Medyna, Tunis. „Parkour pozwala także na rozwinięcie pewnej szczególnej więzi między ludzkim ciałem a myślą. Pomaga usprawnić swoje wewnętrzne ucho, będące podstwą rownowagi ciała. Ten rodzaj poszukiwań jest jednak trudny, wymaga kilku lat doświadczenia nim zostanie odnaleziona prawdziwa harmonia".
Opuszczony budynek na skraju 22 ulicy w okolicach Tunisu.
Nowa Medyna, okolice boiska do piłki nożnej, gdzie młodzież uwielbia przychodzić po lekcjach.
Bezdomny obserwuje trenującą młodzież. Wielu ludzi bez dachu nad głową, niewidocznych za rządów Ben Alego, obecnie żyje w samym centrum stolicy Tunezji w przytłaczającej nędzy.
Okolice Stadionu olimpijskiego w Radès, jakieś 10 kilomentrów od centrum Tunisu, to idealna przestrzeń do teningu. „Parkour? To nie tylko sport, to styl życia." - podsumowuje Hichem.
Ten artykuł jest częścią raportu specjalnego poświęconego Tunisowi, zrealizowanego w ramach projektu "euromed reporter" i zainicjowanego przez cafébabel we współpracy z iwatch i fundacją anna Lindh. Już wkrótce znajdziecie wszystkie artykuły zebrane na łamach magazynu.
Translated from Tunisie : Parkour, toujours