selfie: ja, książę na jednej z wielu gwiazd
Published on
|Fikcja| Z każdym dniem coraz bardziej personalizujemy obiekty i doświadczenia w naszym życiu codziennym. Możemy zaprojektować własne buty i własne programy telewizyjne. Jesteśmy pępkiem świata. Przed Wami urojone rozważania członka dystopijnego społeczeństwa przyszłości, w którym aż do bólu realizuje się wizję personalizacji, indywidualizmu i samojebki
Kiedyś nadmierny indywidualizm nazywano narcyzmem, zaś nadmierne dbanie o siebie - egoizmem. Teraz nazywa się je koniecznością, lub normalnością. Rozmiar uniwersalny brzmi jak najobraźliwsza z obelg. To wszystko sprawia, że gdy spoglądam w przeszłość, moim ciałem wstrząsa zimny dreszcz.
Moja własna twarz na t-shircie i bluzie. Tak bardzo w moim stylu
Kiedyś ludzie chodzili do „sklepów " i „wybierali" wcześniej wyprodukowane ubrania, zaprojektowane zgodnie z czyjąś wizją. Swoje własne pragnienia trzeba było dopasowywać do cudzych pomysłów. Indywidualizm i unikatowość nie miały racji bytu w świecie, w którym wszyscy nosili to samo. Kiedy ja potrzebuję nowych ubrań, lub chcę nieco zabawić się własną tożsamością, wygodnie kładę się na łóżku, biorę laptop, otwieram szeroko oczy i zamykam usta. Albo nie, nieco rozchylam wargi, żeby nadać wszystkiemu pikanterii. Samojebka. Zapisz jako. Zaloguj się na MyBuy.com. Strona zapisała parametry mojego ciała przy okazji ostatnich zakupów, więc nie muszę ponownie ich wpisywać. Pasujące do siebie koszulka i bluza. Kup. Pół godziny później odpakowuję paczkę z moim nowym wyglądem. Moja własna twarz spogląda na mnie z t-shirtu i bluzy. To tak bardzo w moim stylu.
Mój dobry przyjaciel Dave (świeć Panie nad jego duszą) mawiał: „selfie jest wypaczoną formą niegdyś świętego pojęcia jaźni”. „Samojebka. Samo-jebka” – tłumaczył – „to tak, jakby swoje własne ja przesłonić przy pomocy tego wulgarnego małego przyrostka w dokładnie ten sam sposób, w jaki jest ono już fenomenologicznie przesłonięte tymi zwodniczymi lustrami nazywanymi naszymi „przyjaciółmi" (wirtualnymi, oczywiście). Ich lajki nadają sens naszemu istnieniu i sprawiają, że jesteśmy określeni, a nasze samojebki mają znaczenie. Pamiętam, że podczas tej rozmowy powiedziałem Dave’owi, że pieprzy jak połamany. Bo pieprzył jak połamany. Teraz Dave'a nie ma już z nami. Ja zaś – wprost przeciwnie - jestem - a moja miłość własna wzbiera, gdy z t-shirtu i bluzy spogląda na mnie moja własna twarz.
Stary świat, w którym istniał ktoś poza mną
Według niektórych teorii świat, w którym istniał ktoś poza mną samym – skończył się w momencie, gdy pojawiła się możliwość włączania pauzy podczas oglądania telewizji. To właśnie wtedy zostaliśmy wyzwoleni z uciążliwego ograniczenia życia w tym samym czasie, co inni ludzie. Niegdyś ludzie zbierali się, by w tym samym czasie, o stałych godzinach oglądać program. Było to dla nich nawet przyjemne. „Rodzina Soprano o dziewiątej" – przypominali sobie nawzajem z uśmiechem. Bycie zmuszonym do przestrzegania godzin emisji to moim zdaniem jedno z największych naruszeń wolności osobistej. Dziś mamy MyTime i oglądamy to, co chcemy i kiedy chcemy.
Nie wiem dlaczego, ale myślami regularnie wracam do Dave'a. Do szalonego Dave’a o małej głowie i ogromnym ego. Zwykł on mawiać, że czytanie dawało możliwość wejścia w skórę innej osoby, doświadczania świata z różnych perspektyw. Mówiłem Dave’owi, że pieprzy jak połamany. Bo pieprzył jak połamany. W czytaniu nie chodzi o rozumienie innych, ale o coraz głębsze odkrywanie samego siebie. Przecież gdy ludzie czytali, w ich ręce trafiały te same książki. Czasem miliony osób kupowało te same „bestsellery". Wyobrażacie to sobie?! Dziś mamy własne książki, a raczej mamy MyBooks. Wystarczy zalogować się na ReadMe.com, wybrać gatunek i długość lektury. Komputerowy system ReadMe.com natychmiast generuje spersonalizowane historie, opierając się na danych zgromadzonych przez dekady w mojej historii przeglądania. W dodatku nie muszę bezsensownie wchodzić w niczyją skórę – to ja jestem głównym bohaterem czytanych przeze mnie książek.
Wydrukujmy sobie nasze własne narkotyki
Dave zwykł mówić, że „selfie jest symptomem samotności wpisanej w ludzkie istnienie". Był gotowy umrzeć za swoje przekonanie, że to, co uważamy za lekarstwo, jest w istocie objawem choroby. „Pomyśl na przykład o urlopie" – tłumaczył Dave, świdrując mnie swymi czarnymi oczyma – "wakacje mogą pomóc ci zrozumieć, co mam na myśli. Kiedyś wszyscy jeździli na urlop z przyjaciółmi. Zawsze było coś ciekawego, co można było zrobić wspólnie. Ludzie, którzy spędzali wakacje samotnie, czuli się opuszczeni. Dziś samotne wakacje są na porządku dziennym, ale nikt nie czuje się opuszczony, bo wszystkim można podzielić się z przyjaciółmi, którzy są gdzieś indziej. Wysyła się im samojebkę z kanionu, tudzież samojebkę z kangurem, w sekundzie posypuje się milion lajków i ma się wrażenie, że przyjaciele są tu z nami. To lajki utwierdzają w przekonaniu, że naprawdę istniejemy i sprawiają, że samotność przestaje istnieć" – mówił Dave. Odpowiadałem Dave’owi, że pieprzy jak połamany. Bo pieprzył jak połamany. Dziś Dave nie żyje, ja zaś wprost przeciwnie – właśnie wróciłem z udanych wakacji, które spędziłem sam ze sobą, a z których relację zdawałem na bieżąco na MyHoliday.
Dave często powtarzał, że lubi chodzić do dużych klubów, w których wszyscy są pod wpływem tych samych narkotyków i dzielą tę samą miłość. „Oczy leniwie skanują przestrzeń, a w powietrzu unosi się harmonia" – mówił Dave. Uwielbiał poczucie przynależności do wspólnoty. Dla mnie nie ma nic bardziej przerażającego. Kiedy ja chcę się naćpać, po prostu loguję się na MyHigh, wybieram ustawienia mojego obecnego nastroju i mojego pożądanego nastroju i to wystarczy – nie ma więcej pytań. Im mniej pytań, tym mniej miejsca na ludzki błąd. Wzór chemiczny narkotyku jest generowany głównie na podstawie moich danych historii przeglądania zgromadzonych przez program. Często efektemn końcowym jest całkowicie nowa substancja, wygenerowana specjalnie dla mojego mózgu. MyHigh dostarcza narkotyk w ciągu trzydziestu minut, a jeśli masz drukarkę 3D, możesz go sobie sam natychmiast wydrukować. Sam sobie drukujesz swoje własne narkotyki. MyHigh. OurHigh nie miałoby racji bytu, bo nawet nie brzmi dobrze. Dni, kiedy wszyscy brali te same narkotyki, narkotyki w rozmiarze uniwersalnym, musiały być koszmarem. Nic dziwnego, że tak wielu ludzi załapywało złe fazy.
Ten artykuł stanowi część serii artykułów podsumowujących rok 2013, którą postanowiliśmy poświęcić narcyzmowi i szeroko pojętej samojebce
Translated from My High, My Buy, My Life : Dystopian Dreams