Santa Cruz - magiczna esencja Andaluzji o komercyjnym zabarwieniu
Published on
Sewilla wydaje się być uosobieniem prawdziwie hiszpańskiego bogactwa kultury, zabytków, historii i wyśmienitego jedzeniem. Wrażenie to szybko okazuje się złudne, gdy odwiedzimy Santa Cruz.
Miałam nadzieję, że po południu, czyli w porze, kiedy zwykle mieszkańcy Sewilli przerywają pracę aby uciąć sobie tradycyjną sjestę, wąskie uliczki i romantyczne placyki centralnej dzielnicy miasta opustoszeją. Tymczasem wciąż jest tu gwarno i tłoczno! Sprawcami tego zamieszania nie są jednak Hiszpanie: wystarczy parę sekund wsłuchania się w rozmowy wokół jednej z fontann, a w uszach zaczyna dźwięczeć wiązanka europejskich języków.
Obecnie o Santa Cruz można z całą pewnością powiedzieć, że jest to kosmopolityczne centrum Sewilli. "Mieszkańcy Sewilli często spacerują w tej dzielnicy, jednak tutaj turyści przewyższają ich liczebnie i to oni właśnie wydają się bardziej doceniać to miejsce", mówi Justo Gonzales, szef Departamentu Komunikacji Rady Miasta Sewilli. Bez wątpienia dla turystów najatrakcyjniejsze są pozostałości po niesamowitej i wielowątkowej historii tej byłej żydowskiej dzielnicy, której rozkwit przypadł na czasy muzułmańskiego panowania w Hiszpanii (XI-XII w.). Tu historia ukryta jest niemal w każdym zakątku - w antycznych domach, byłych synagogach, kościółkach i uliczkach. Władze Sevilli doskonale zdają sobie sprawę z tego, że to właśnie w historii tego miejsca drzemie urok dzielnicy. Justo Gonzales podkreśla: "Ratusz stara się zachować pierwotny charakter Santa Cruz i nie zamierza wprowadzać tam żadnych zmian. Troszczymy się o dziedzictwo i robimy wszystko, aby utrzymać je w należytym stanie, dbamy o czystość, oświetlenie. Zachęcamy również tamtejszych mieszkańców oraz handlarzy, aby zaczęli podejmować wspólne inicjatywy w trosce o dzielnicę". Jednak Santa Cruz nie byłoby tak wyjątkowe wyłącznie dzięki zabiegom pielęgnacyjnym ze strony miasta. Justo Gonzalez potwierdza: "władze Sewilli aktywnie uczestniczą w głównych narodowych i międzynarodowych targach turystyki, podczas których próbujemy rozreklamować miasto na zewnątrz".
Santa Cruz dla wybranych
W ciągu ostatnich dwudziestu lat wśród turystów znalazło się wielu takich, którzy będąc pod urokiem tego miejsca zaczęli się tam po prostu osiedlać. Skutkiem tego obecnie w Santa Cruz prawie wszystkie domy należą do "przyjezdnych mieszkańców", lokalnych handlarzy lub właścicieli hoteli. Mimo wysiłków władz miasta dążących do zachowania Santa Cruz w stanie niezmienionym, zabytkowe budynki zostały przekształcone w nowoczesne i luksusowe domy rodzinne. Nowi osadnicy to przede wszystkim bogaci mieszkańcy Madrytu i obcokrajowcy, którzy decydują się na kupno kolejnego apartamentu w słynnej dzielnicy Sewilli. Póki co, tych drugich jest zdecydowanie mniej w porównaniu z Hiszpanami. Zagraniczni goście zwykle przybywają na krócej i nocują w licznych ekskluzywnych hotelach. Mimo dumy z popularności Santa Cruz, głos Justo Gonzalesa zdradza pewne rozczarowanie bądź tęsknotę za starą, "preturystyczną" atmosferą dzielnicy: "obecnie Santa Cruz stało się miejscem komercyjnym z nadmierną liczbą sklepów z pamiątkami, hoteli i innymi atrakcjami skierowanymi do turystów".
Klient twój pan
Niestety, turystyka to doskonały biznes. Jednym z doskonałych przykładów są arabskie łaźnie "Aire de Sevilla". "Mamy od 200 do 300 klientów dziennie", mówi manager łaźni. "Aire de Sevilla" to nie tylko łaźnia. Lokalizacja w jednym z XVI-wiecznych dworków, dokładnie zaprojektowany wystrój wnętrza, wyszukane zabiegi, kąpiele i masaże: wszystko to doskonale wkomponowuje się w wizerunek Santa Cruz jako luksusowej oazy dla bogaczy.
Nietypowy charakter Santa Cruz zawdzięcza również flamenco. Sztuka ta jest nierozerwalnie złączona właśnie z tą częścią miasta. Alfredo, odpowiedzialny za rezerwacje podczas przedstawienia flamenco w Los Gallos na placu Santa Cruz przedstawia w skrócie "rynek występów flamenco": "w dzielnicy są jeszcze trzy pokazy flamenco, jednak one przypominają bardziej występy domu kultury niż prawdziwy pokaz. Podczas naszego występu staramy się zachować prawdziwą duszę tak zwanego tablao flamenco". W sali, w której ma się odbyć przedstawienie flamenco błyskawicznie rozpoznajemy w tłumie twarze turystów z Japonii, Chin czy Południowej Korei. Są tu również Włosi i Francuzi. Choć pokazy odbywają się średnio trzy razy dziennie, sala prawie za każdym razem jest wypełniona po brzegi, a tłok, brak miejsc siedzących czy też duchota na sali nie zniechęca prawie nikogo. Wszystkich widzów łączy jedno: pragnienie, by na moment wsłuchać się w dusze muzyków i rozkoszować się ich pasją.
Po starodawnym Santa Cruz pozostało już tylko wspomnienie. Czy rodowici mieszkańcy owego luksusowego zakątka Sewilli znajdą się w mniejszości i będą musieli bronić swoich praw jak zaszczuci przez biznes turystyczny mieszkańcy Wenecji? Miejmy nadzieję, że nie.