Romowie i skrajna prawica na Węgrzech: łowy rozpoczęte
Published on
Translation by:
Karolina karocaraNa Węgrzech napięcie między wspólnotą romską i skrajną prawicą skupiło się w liczącym 2,5 tys. mieszkańców miasteczku Gyöngyöspata. Od marca grupy paramilitarne zaczęły urządzać w nim defilady. Następnie Oszkár Juhász, członek skrajnie prawicowej partii Jobbik, został wybrany na burmistrza.
Przeczytaj również na cafebabel.com „Polityczna wojna domowa na Węgrzech”
Gyöngyöspata to liczące 2500 mieszkańców, oddalone o 81 km od Budapesztu miasteczko na północy Węgier. Otoczone winnicami i polami słoneczników, wydaje się być ostoją spokoju. Czyściutkie, z ogrodami usianymi krzakami róż i tubylcami przemieszczającymi się na rowerach, sprawia wrażenie wyjętego z broszury turystycznej. Przekroczenie progu kościółka wprowadza w stan bliski religijnej ekstazie. Jego ołtarz wyrzeźbiony został na kształt drzewa genealogicznego Jezusa. Króluje nad nim Maryja Dziewica, błogosławiąca każdego wchodzącego gościa. Mistyczny poryw mógłby ogarnąć pierwszego lepszego neofitę. A jednak całe to wrażenie znika kiedy dobroduszna babcia, która nas oprowadza po okolicy, wygłasza: „Za sprawą 500 Romów, którzy tu mieszkają, wiernych jest mniej niż powinno ich być”. Za sprawą… kilku słów cały urok pryska. Powrót do rzeczywistości.
Romowie na celownikach faszyzujących bojówek
Véderő (węg. „dla lepszej przyszłości”) - faszyzująca bojówka paramilitarna - wybrała sobie ten uroczy zakątek, by w marcu założyć w nim dwutygodniowy obóz szkoleniowy. Aż do tegorocznego lata „okupacja” ta powtórzyła się wiele razy. Kto znalazł się na celowniku członków Véderő? Nie kto inny jak Romowie. János Farkas, szef wspólnoty cygańskiej, wyznał, że widział „mężczyzn w mundurach i czarnych wojskowych butach, defilujących po okolicy w rytmie pieśni wojennych”. Prowokację tę miało wywołać zupełnie inne wydarzenie. Otóż w styczniu tego roku, pewien węgierski emeryt popełnił samobójstwo z powodu licznych kradzieży dokonanych przez Romów z miasteczka. Wypadek ten ponownie zasiał ziarno niezgody wokół sprawy Romów. Szacuje się, że na terenie całego kraju ich populacja waha się pomiędzy 450 tys. a 1 mln. Podczas gdy ogólny poziom bezrobocia wynosi na Węgrzech 10,8%, w samej wspólnocie romskiej wzrasta on do blisko 50%. Problem integracji wspólnoty romskiej jest niezaprzeczalny i trwa od dawna. Większość Romów osiedliła się na tych terenach za czasów komunizmu. Podczas procesu przechodzenia na gospodarkę rynkową nie zostały podjęte żadne skuteczne działania mające na celu ułatwienie ich asymilacji w społeczeństwie węgierskim. Przykładowo, w Gyöngyöspacie mieszkają oni na obrzeżach, w miejscu o wiele mniej idyllicznym w porównaniu do reszty miasteczka. Zrujnowane domy i błotniste drogi - oto jak wygląda dzielnica cygańska. Dołóżmy do tego faktu dane demograficzne - według statystyk, do 2050 roku populacja Romów na Węgrzech może wzrosnąć aż do 20%. Niska stopa życiowa, wykluczenie społeczne i presja demograficzna sprawiają, że kwestia Romów stała się na tyle paląca, że można by ją przyrównać do bomby z opóźnionym zapłonem.
Niebezpieczne związki Jobbiku z Vérederõ
Wzrastająca populacja mniejszości romskiej stanowi dla skrajnej prawicy realne zagrożenie. Romowie stali się kozłami ofiarnymi. Jobbik, główna partia skrajnej prawicy, nie pozostaje bez związku z wydarzeniami
w Gyöngyöspacie, gdyż Véderő jest ugrupowaniem wywodzącym się z Magyar Gárda, dawnej formacji zbrojnej partii. Organizacja ta została rozwiązana przez wymiar sprawiedliwości w 2009 roku, po czym jej członkowie przeszli do innych środowisk ekstremistycznych. Mimo że szef Véderő - Tamás Eszes - jest dawnym oficerem Magyar Gárda, między partią [Jobbik] a Vérederõ nie istnieje oficjalnie żadna więź prawna. Niemniej jednak, nie zmienia to faktu, że Jobbik wciąż broni się przed jakimkolwiek zarzutem w sprawie potencjalnych powiązań z ugrupowaniem paramilitarnym. Na oficjalnej stronie partii można przeczytać: „Jobbik odrzuca wszelkie oskarżenia jakoby akty barbarzyństwa popełnione wobec Cyganów były dziełem członków partii”.
Burmistrz z Jobbiku na czele urzędu miasta
Po tych wydarzeniach, 17 lipca w miasteczku zorganizowano przyspieszone wybory samorządowe. Oszkár Juhász, kandydat Jobbiku, uzyskał przewagę 33% głosów i w ten sposób został burmistrzem. Jego przeciwnik, kandydat popierany przez Fidesz – partię rządzącą o tendencjach konserwatywno-prawicowych, uzyskał 26% głosów. Kandydat Véderő zdobył ich zaledwie 10%. Pomijając kwestię frekwencji wyborczej, zwłaszcza wśród Romów, poparcie populacji dla tendencji ekstremistycznych jest ewidentne. Oszkár Juhász próbuje załagodzić sprawę. Obiecał już zatrudnienie dla każdego, bez względu na pochodzenie etniczne. Oświadczył, że pracuje nad: „Zaprowadzeniem bezpieczeństwa w gminie i ustanowieniem zgody wśród wszystkich mieszkańców Gyöngyöspaty, oraz przyznaniem szansy zatrudnienia wszystkim tym, którzy chcą pracować i integrować się ze społeczeństwem”. Obecnie bojówki opuściły już miasteczko, ale na ulicach nie widać też Romów. Jobbik obiecał zmienić Gyöngyöspatę w przykładnie zarządzane miasteczko. Czas pokaże...
Fot. (cc) zatamas/flickr; W tekście: Gyöngyöspata ©Laurène Daycard, Magyar Gárda (cc) Leigh Phillips/flickr; fra9477/youtube
Translated from Roms et extrême-droite hongroise : la traque