Participate Translate Blank profile picture
Image for Roman Zinchenko: z zieloną energią na wojnę z energetyczną dyktaturą

Roman Zinchenko: z zieloną energią na wojnę z energetyczną dyktaturą

Published on

Społeczeństwo#21faces#21faces

Kiedy rodzice Romana Zinchenko kupowali daczę pod Kijowem, młody dyplomata nie spodziewał się, że wymagający renowacji budynek zmieni jego życie. Dziś Greencubator – inicjatywa powołana do życia wspólnie z jego bratem Andrijem – to jedno z ciekawszych narzędzi do walki z rosyjską hegemonią energetyczną, jakie kiedykolwiek miała Ukraina.

„Z wykształcenia jestem dyplomatą” – wytłumaczył 38-letni Roman Zinchenko zapytany o to, jak to się stało, że zajął się aktywizmem energetycznym. Roman jest współzałożycielem Greencubatora, platformy łączącej i wspierającej ukraińskich przedsiębiorców działających w dziedzinie energii odnawialnych. Inicjatywa ruszyła w 2009 roku i dziś jest bardzo sprawnym systemem operacyjnym dla zielonych startupów, organizującym liczne hackatony, wydarzenia i warsztaty, między innymi TeslaCamp, Hack4energy i Smart Energy Forum & Hackathon. Jak doszło do złożenia Greencubatora? Po studiach dyplomatycznych i podjęciu się kilku prac w sektorze biznesu i public relations, między innymi jako rzecznik prasowy Witalija Kłyczko, Roman znalazł się w sytuacji bez jasno określonego wektora rozwoju na przyszłość. Zarówno on, jak i jego brat Andrij, który jest profesorem historii, mieli własne firmy, które, jak mówi Roman, „ani nie generowały długów, ani profitów”. Traf chciał, że ich rodzice rodzice kupili daczę pod Kijowem i bracia wpadli na pomysł, żeby uniezależnić się od skorumpowanych dostawców energii w tamtym regionie i spróbować zainstalować w nieruchomości system wykorzystujący energię odnawialną. Wymagało to od nich doinformowania się na tematy energetyczne, poświęcenia znacznej ilości energii i czasu, ale było warto, bo dzięki temu narodził się pomysł na Greencubator.

Bieg przez płotki do zielonej mety

„Początkowy pomysł był szalony, bo mieliśmy budżet około 100$ i postanowiliśmy wykorzystać go na zorganizowanie spotkania, można powiedzieć, w szczerym polu. Mieliśmy jednak kontakty i umiejętności pijarowe i to nam pomogło” – tłumaczy Roman.

Jednak na efekty trzeba było trochę poczekać. Dopiero po zorganizowaniu kilkudziesięciu podobnych spotkań Greencubator stał się rozpoznawalny. Jednak, jak podkreśla Roman, inicjatorom projektu nie zależy na własnej rozpoznawalności o tyle, co na rozpoznawalności zielonych startupów, zwiększaniu świadomości w dziedzinie energii i budowaniu kultury na tamtejszym rynku.

Ukraiński sektor energetyczny jest spieprzony przez rosyjską hegemonię i monopole. Sposobem na zmianę tego stanu rzeczy jest wykształcenie nowego pokolenia przedsiębiorców energetycznych” – zauważa Roman, dodając, że w działalność Greencubatora angażuje się mnóstwo młodych osób. „Na początku, gdy jeszcze nie było Greencubatora, jeździliśmy na konferencje energetyczne, ale były śmiertelnie nudne. Postanowiliśmy stworzyć coś nowego, świeżego, przekonać ludzi, że «energy geeks are sexy»” (takie motto widzimy też na koszulkach Greencubatora, red.).

Plany na przyszłość? Przede wszystkim rozwój Greencubatora. Po drugie – podtrzymywanie entuzjazmu wokół możliwości, jakie Ukrainie daje wykorzystanie energii odnawialnych. I po trzecie – budowanie świadomości, między innymi poprzez programy edukacyjne i wizyty na uniwersytetach.

Dla Romana konferencja COP21 w Paryżu to wydarzenie, które przynosi pozytywne skutki dla inicjatyw takich, jak Greencubator. „To oznaka, że coś się dzieje, że planowane są innowacje” – tłumaczy, dodając, że uczestnictwo Stanów Zjednoczonych w konferencji może być zapowiedzią pozytywnych zmian. „Chciałbym jedynie, żeby mój kraj mógł w większym stopniu się w to angażować”.

_

Artykuł jest częścią naszej serii specjalnej #21Faces, w ramach której przedstawiamy portrety 21 innowacyjnych aktywistów z dziedziny ekologii z całej Europy w przededniu konferencji klimatycznej COP21 w Paryżu.