Przybieżeli do... Betlejem?
Published on
Translation by:
magorzata padyszAlleluja! I znowu jak co roku w dużych i małych miastach Republiki ludzie okupują rynki świąteczne. Na niekończących się straganach widać drewniane rzeźby, figurki z Rudawy, biżuterię, świeczki oraz rupiecie, rupiecie i jeszcze raz rupiecie.
(Foto: ©le méchant garçon/flickr)
Mam 23 lata. Jestem studentką. Pochodzę z Netphen. Netphen, to wioska w południowej Westfalii, która zwie się miastem. Niedaleko Siegen - samozwańczej "prowincji pełnej życia". W przyszłym roku chcę ukończyć studia magisterskie w Londynie, dlatego potrzebuję pieniędzy, bardzo dużo pieniędzy. Więc dorabiam na stoisku na rynku świątecznym w Siegen. Siedem dni w tygodniu, dziewięć godzin dziennie. Obojętnie, czy jest zimno, czy nie. Obojętnie, czy pada śnieg czy też deszcz lub grad - siedzę ciepło ubrana w rynkowej budzie i sprzedaję maskotki i drewnianą biżuterię.
(Foto: ©Tim Ellis/flickr)
"Bóg się rodzi"
Sprzedaję ładne rzeczy, ale za drogie, aby dużo ludzi je chciało kupić, więc z nudów zaczełam robić na drutach. Płacą mi, a ja robię prezenty świąteczne dla swoich bliskich. Ze zmarzniętymi rękoma robienie na drutach jest dość mozolne, co przyciąga rencistkę, która fuka: "Jak tak będziesz dalej powoli dziergać, to nigdy nie skończysz - początkująca, co?!" A gdy jedna kobieta w średnim wieku zachwyca się ułożonymi misiakami, jej koleżanka skrzeczy: "Co ty! To totalny kicz! Jak można coś takiego kupić?!". Młodzież - odpowiednio do pogody z gołym brzuchem: "Ehhh, widziałaśty tamtą? Ja bym tego nigdy nie chciała robić! Patrz, nawet robi na drutach!" Najwyrażniej niektórzy ludzie są zdania, iż sprzedawcom stoiskowym powodzi się kiepsko.
Nie robią z tego żadnej tajemnicy. "To widać, że pani jest zimno!", mówiła niedawno jedna pani. "Nie chciałabym być na pani miejscu!" "No coż", mówię, "mam tu mały ogrzewacz i dużo herbaty. Da się wytrzymać." Myślę, że tym dałam do zrozumienia, że nie jest mi wcale tak źle. Nie oddaliła się nawet na dwa metry od stoiska, gdy słyszę jak mówi głośno do swojej koleżanki: "To są biedni ludzie! Muszą pracować w takich warunkach..." Czy ludzie myślą, że nie tylko pracujemy, ale też żyjemy w tych drewnianych budach, a po pracy na rynku zmykamy do lasu, aby resztę roku spędzać przy pracy nad drewnianą biżuterią, którą sprzedajemy?
"Jezus malusieńki"
Gdy nie robię na drutach lub nie czytam, obserwuję ruch na ulicy i na innych stoiskach. Na stoisku na przeciwko wczoraj odbyło się świąteczne zgadywanie dla dzieci. Jak dobrze pamiętam, to religia w szkole podstawowej była obowiązkowa dla wszystkich. Nie jestem znawcą biblii, ale podstawy nie są mi obce. U dzieci, które na przeciwko zawzięcie zgadują, nie zdaje się być wszystko tak jasne, co tyczy się opowieści wigilijnej... "...gdzie urodził się Jezus?" "W Jerusalem!" "Tak... prawie. Zaczyna się na N...." "???" "Na-za..." "???" "Na-za-rrr..." "Nazaret!" "Tak, dobrze. Jaki zawód miał ojciec Jezusa?" "Budowlaniec!" spesznie krzyczy jedna dziewczynka zanim jej koleżanka zdąży cokolwiek powiedzieć.
(©Stuck in Customs/flickr)
Z innej strony dudni muzyka na żywo. Dziś kolej na muzykę ludową. Próbuję skoncentrować się na oczkach robótki i zapachu prażonych migdałów, który roznosi się od prawej strony, ale całkiem mi się to nie udaje. "Oooooj-czyyyy-znaaaa! Ta-ta-ta-taaaa!" Dzięki Bogu te dzwięczne tony zaczynają się dopiero wieczorem.
Wybawienie
Jest kwadrans po szóstej. Jeszcze dwie godziny, i jestem gotowa. Pomimo wełnianych skarpet nie czuje palców u nóg. O tej godzinie widać coraz więcej ludzi z grzanym winem w ręku. Grzanym winem bym teraz nie pogardziła, ale nikt nie wpadnie na pomysł, aby mi je przynieść. Niby dlaczego... Jeszcze parę razy mnie przeoczą, nie usłyszą i odburkną. Potem mogę iść do domu. Jutro siedzę znowu tutaj. Pojutrze również. I dzień potem także. Ale potem Londyn - "radosna nowina!".
Zdjęcia: ©leméchantgarçon/flickr; ©Tim Ellis/flickr; ©Hubert Grüner/istock; ©Stuck in Customs/flickr
Zobacz też zdjęcia , wiedeńskiej "", i przed Galerie Lafayette w Paryżu.
świątecznych jarmarków w Strasburgu i Brukseliadwentowej traumyGwiazdkę w Tallinieprzedświąteczne korki
Translated from 'Alle Jahre wieder'