[pol] KATALONIA: POCIĄG ZWANY REFERENDUM
Published on
Translation by:
Magdalena Gazda14 grudnia rząd kataloński ogłosił datę referendum. Ma się ono odbyć 9 listopada 2014 i będzie zawierać dwa pytania: Czy chce Pan/Pani żeby Katalonia była Państwem? Jeśli tak, to czy chce Pan/Pani by było to Państwo niepodległe? Z kolei rząd hiszpański orzekł, że referendum nie dojdzie do skutku. Czeka nas zderzenie dwóch pociągów jadących w przeciwnych kierunkach.
W końcu ruszył pociąg, którym Katalonia pojedzie najprawdopodobniej wprost na czołowe zderzenie z Hiszpanią, co stanie się w pewnym równie nieokreślonym co nieprzewidywalnym momencie przyszłego roku.
Lokomotywa jadąca na czele tego składu zwie się referendum w sprawie suwerenności, i została skonstruowana przez konsorcjum z kapitałem w 100% katalońskim. Projekt jest wspierany przez następujące partie: CiU (Convergència i Unió - Konwergencja i Unia) w charakterze dyrektora wykonawczego, ERC (Esquerra Republicana de Catalunya - Republikańska Lewica Katalonii) w roli przodującego, ambitnego inżyniera, ICV-EUIA (Iniciativa per Catalunya Verds - Inicjatywa dla Katalonii-Zieloni), które dostarcza wykwalifikowaną siłę roboczą oraz kilku pomniejszych inwestorów (za to wolnych od ryzyka), a także CUP (Candidatura d'Unitat Popular - Kandydatura Jedności Narodowej), która ma nadzorować demokratyczną jakość foteli w wagonach z punktu widzenia pasażera.
Wspomniany pociąg, który wbrew najbardziej optymistycznym oczekiwaniom Hiszpanii ruszył wczoraj z Barcelony w kierunku Madrytu, składa się z dwóch wagonów. To znaczy, dwóch pytań. Aby wsiąść do wagonu jadącego na czele składu, z całą pewnością mocno zatłoczonego, trzeba nabyć bilet z odpowiedzią twierdzącą, uprawniający do jazdy z przystankiem w Państwie (prawdopodobnie federacyjnym, chociaż nie podaje się szczegółów). Niemniej jednak, nie ma gwarancji, że ktoś będzie oczekiwał na pasażerów, którzy zdecydują się wysiąść na tej stacji z torami tylko w jedną stronę. Tych bardziej odważnych, którzy wykupią bilet z odpowiedzią twierdzącą na drugie pytanie, czeka przybycie do stacji końcowej ze zderzeniem, potrójnym salto mortale i wizą do Państwa niepodległego.
Stanie się tak, o ile wcześniej nie nastąpi nagłe wykolejenie się składu z powodu zużycia szyn lub akcji sabotażowej ze strony któregoś z urzędników z Moncloa. Bo w reakcji na wiadomość o wyjeździe pociągu, Hiszpania zdecydowała ,,udawać Serba" wygrażając na prawo i lewo: ,,Jeśli dojdzie do zderzenia, niech to będzie zderzenie z murem Konstytucji, o ile wcześniej nie zdołamy wysadzić tego pociągu w powietrze, kiedy będzie przejeżdżał przez którąś ze stacji prawnych''. Nic nowego pod słońcem.
CO SĄDZI ŚWIAT O TYM AKCIE SAMOWOLI NA PÓŁWYSPIE IBERYJSKIM?
Po drugiej stronie Kanału, zarówno prasa angielska jak i irlandzka ograniczyły się do opisu sytuacji. O ile media bardziej konserwatywne podkreśliły w nagłówkach artykułów rządowe veto w tej sprawie, reszta wybrała tytuły bardziej neutralne, zatem, ogólnie rzecz biorąc, wiadomość została przekazana w sposób stosunkowo obiektywny, tym bardziej, jeśli weźmie się pod uwagę, że, nieco wcześniej niż konsultacja katalońska, w Anglii ma się odbyć referendum w sprawie Szkocji.
BBC podkreśla jednak silną determinację partii katalońskich, które dążą do zderzenia pociągu, a Reuters zauważa nawet, jak osobliwy byłby taki wynik konsultacji, który oznaczałby, że nie można było jej zrealizować. Wydaje się, że nikt w Wielkiej Brytanii nie traktuje poważnie niepodległościowego pędu Katalończyków. W końcu to Anglicy wymyślili kolej!
Z kolei prasa francuska, tradycyjnie bardziej powściągliwa od angielskiej w tego typu kwestiach, przychyla się bardziej do opinii rządu hiszpańskiego. I tak, Le Monde podkreśla w nagłówkach ,,zamęt" organizacyjny wokół niepodległościowej konsultacji i cytuje słowa przewodniczącego Rady Europy, Hermanna Van Rompuy, który stwierdził, że wszystkie podzielone państwa stają się drugorzędne wobec UE, przytaczając jako przykład ostatnią manifestację zwolenników Konstytucji w Katalonii. Ogólnie rzecz biorąc, taka jest wizja problemu w głównych środkach masowego przekazu u sąsiadów, może z wyjątkiem dziennika Libération, który zachowuje nieco większą bezstronność.
W Niemczech, nastawionych raczej na wyrażanie opinii o faktach, a nie o zamiarach, wiadomość o referendum przeszła niemal bez echa z wyjątkiem jednego z ważnych tytułów prasowych w kraju Süddeutsche Zeitung, który oznajmia datę 9 listopada 2014 jako wybraną przez kataloński rząd na konsultację w sprawie niepodległości. Wyjaśnia także mechanizm samego referendum - dwuczęściowe pytanie w przypadku odpowiedzi pozytywnej na pierwsze z nich, i podkreśla ekonomiczną rolę Katalonii w państwie hiszpańskim oraz dążenie do autonomii podatkowej i finansowej Katalończyków.
Z kolei za oceanem, New York Times przytacza wiadomość o referendum w ślad za agencją Reuters i dodaje własną interpretację: ,,Czy będzie to ślepy zaułek?”. Zadając sobie to pytanie, nowojorski dziennik kładzie nacisk na patową sytuację Hiszpanii i opisuje sytuację Katalonii (przyrównując ją do Szkocji) w kontekście nasilania się podobnych dążeń na starym kontynencie.
Drugi co do popularności w kraju dziennik, Washington Post, kwituje sprawę krótką wzmianką za agencją Associated Press, w której przeciwstawia negatywną postawę Rządu hiszpańskiego chęci do negocjacji po stronie władz Katalonii, a nawet przyrównuje autonomię Katalonii wewnątrz Hiszpanii do statusu Puerto Rico w Stanach Zjednoczonych, mimo że obydwie sytuacje nie mają zbyt wiele wspólnego jeśli chodzi o założenia polityczne i o status państwowy na arenie międzynarodowej.
Translated from Catalunya: Un tren llamado referéndum