Pokolenie no-i-co-teraz? – „Błogie czasy przeminęły”
Published on
Translation by:
Marta BorowiakZ pokolenia X zrobiło się ostatnio pokolenie Y, pokolenie „praktyka... to ciągle temat na topie. Jakiej by się nie wybrało litery czy nazwy, tak naprawdę nikt nas nie może rozgryźć. Bo czy można nas faktycznie generacyjnie wrzucić do jednego worka? To pytanie zadał sobie niemiecki duet autorski Manuel J. Hartung i Cosima Schmitt w swojej książce „Błogie czasy przeminęły.
Żyć lepiej w permanentym kryzysie”. Podejmują się w niej analizy tej jakże trudnej przyszłości pokolenia bez nazwy.
Kto się urodził w latach 80., jest z nami w klubie. My: cierpiętnicy wszelkich kryzysów ostatnich lat, którzy śledzili na ekranach telewizorów upadek dwóch wież WTC i wskutek kryzysu gospodarczego nie znaleźli wolnego etatu; męczennicy pracy, wieczni praktykanci, którzy jeszcze przez lata po obronie harują za marne grosze. Wszyscy, którzy teraz studiują lub rozpoczynają swoją karierę, znają ferment kryzysu. Jednak nie tylko cierpimy. W „Błogie czasy przeminęły. Żyć lepiej w permanentnym kryzysie” [„Die netten Jahre sind vorbei. Schöner Leben in der Dauerkrise”] (wyd. Campus, 2010) wypowiadają się renomowani naukowcy oraz przewałkowana zostaje cała masa statystyk. Dowiadujemy się, że młodzież dużo rozmyśla, a studenci mają wpływ na politykę. Człowiek jednak nadal czuje się przez autorów jedynie w części zrozumiany.Książka o pokoleniu 3+2 opisuje wszystkich Niemców tuż przed lub po wkroczeniu na rynek pracy. Na 196 stronach i w ośmiu rozdziałach studenci i praktykanci zostają prześwietleni niczym urządzeniem rentgenowskim. To książka o „dzieciach klasy średniej”, która pragnie zdementować »karykatury« i ujawnić »tajemnice« o naszych rówieśnikach.
„Dynamiczne” pokolenie - żadna epoka
Już niezliczoną ilość razy próbowano znaleźć nazwę dla młodego pokolenia. W nagłówkach aż kipiało : pokolenie Facebooke'a, pokolenia X, pokolenia praktyka etc. To pokazało, że każdy nagłówek i każde jakże efemeryczne wydarzenie jest okazją dla mediów, by przypiąć łatkę naszemu pokoleniu. W przypadku epok może ma to sens, bo one wszakże ograniczają się do sztuki, architektury czy literatury oraz można na dzień dzisiejszy wskazać ich początek i koniec. Pokolenia są natomiast dynamiczne i rozproszone, zachowują się w niekontrolowany sposób. To też pojęli autorzy wspomnianej książki.
Występuje w niej przykładowo student uwięziony w sieci modułowych studiów ekspresowych, przysparzających kłopotów Niemcom jak i Włochom, którzy musieli radykalnie przestawić swój system w ramach reform bolońskich. Jednak rynek pracy w dzisiejszych czasach bardzo szybko się zmienia, więc studenci muszą pozostać elastyczni. Czyli najlepiej wcisnąć jeszcze praktyki w przerwie semestralnej. W akademicką pułapkę wpadną jedynie ci, którzy studiują jak kiedyś: jednotorowo. Przy tylu niewiadomych student mógłby sie poważnie rozchorować: burn-out w wieku 22 lat. Jednak autorzy nie biorą pod uwagę tego, że istnieją studenci, którzy przyzwyczaili się do nowej polityki studiów wyższych i cieszą się z możliwości bycia selektywnymi.
Fanatycy czasów studenckich i miasta, które muszą „potrafić”
Ponadto jeden rzut oka poza niemieckie granice wystarczy, by wskazać, gdzie hulają najczęściej niemieccy studenci – na uniwersytetach europejskich sąsiadów. Europeizacja studiów zrobiła ze studentów nie tylko fanatyków punktów [punktów ECTS, przyp. tłum.] i czasów studenckich, powiązała ona również wybór kierunku studiów z kolejnym nowym faktorem - opłacalnością. Miasto, aby zostać wybrane na miejsce studiów, musi „potrafić” [aluzja do pojęcia „know-how”, przyp. tłum.]. Często skupiska sektorów przemysłowych, powiązania towarzyskie czy po prostu wysokość czynszu decydują o »za« lub »przeciw« dla danego miasta. Tudzież lubi się po prostu image danej metropolii. Dla wielu studia za granicą stają się zapewne bardziej przekonujące, gdy odpadają opłaty za studia, jak na przykład we Francji. Niestety autorzy ograniczają się do Niemiec, mimo że mobilność na studiach oraz krytyczne warunki dla rozpoczynających karierę są już od dawna tematem na tapecie w całej Europie.
Książka „Błogie czasy przeminęły” podkreśla również wzrastające zainteresowanie młodych Niemców polityką i demokracją, jak również sukces NGO. Jednak czy to spostrzeżenie wystarczy do wniosku, że „my” staliśmy się bardziej odpowiedzialnymi obywatelami? Czytelnik, który w międzyczasie przyzwyczaił się do tego stylu pisania (1 os. l. mn.), w jednej chwili zapomina malejącą frekwencję wyborczą w Niemczech oraz entuzjazm obywateli wobec odpolitycznionego programu TV i wierzy wypowiedzi socjologa Klausa Hurrelmanna, że zainteresowanie polityką znów wzrośnie.
Zamiast dawać wiarę zagmatwanym programom partyjnym oraz pragmatycznym i wymuskanym politykom w parlamencie, młodzież angażuje się dziś w NGO, by wspólnie kształtować świat. Antyteza: NGO są dziś często określane jako czwarty sektor gospodarki – stanowią przede wszystkim perspektywę zawodową. Ale to jeszcze nie wszystko, inny przedwcześnie wyciągnięty fałszywy wniosek to: niezahamowany sukces etykiety ekologicznej w naszym kraju wskazuje, że młode pokolenie coraz bardziej wyraża swoje zachowania konsumpcyjne. To by przecież znaczyło, że francuscy studenci są bardziej apolityczni niż niemieccy, bo konsumują znacznie mniej żywności ekologicznej niż ich sąsiedzi. Przyczyną odrzucenia produktów ekologicznych we francuskich miastach jest raczej ogromna różnica cenowa między konwencjonalną a ekologiczną żywnością.
Koniec końców autorzy próbują raz jeszcze. Przewidują powstanie ruchu pokoleniowego. Przyczyną będzie ich zdaniem nieunikniony konflikt z ich poprzednikami, pokoleniem baby-boomers z lat 60. W Niemczech ten rocznik cieszył się sporym wyżem demograficznym i obecnym karierowiczom, którzy przecież płacą do emerytalnych garnuszków, ten rocznik będzie niewygodnie siedzieć w kieszeni. Starsze pokolenie już wkrótce spróbuje przeciągnąć obecnych przedstawicieli władzy na swoją stronę, żeby wymusić tym samym przyjazną politykę emerytalną. Niniejszym więc „my” jesteśmy w końcu gotowi, po raz pierwszy bronić wspólnie naszych interesów.
Teoria ta jest wątpliwa. Pokolenia istnieją być może według danych Federalnego Urzędu Statystycznego i wyliczeń państwa, jednak jako kategoria są raczej nieużyteczne jeśli chodzi o konflikty interesów: nie powstają one na granicach wiekowych, tylko tam, gdzie dochodzi do wymiany wartości. A te nie zawsze są zależne od wieku.
Czy powinno się zatem pogratulować autorom za to, że udało im się scharakteryzować pokolenie? Zapewne przyjemnie jest odnaleźć siebie podczas lektury: My Pseudorewolucjoniści. My gender-wrażliwcy. Jednak trzeba się bronić przed tymi wnioskami. „Błogie czasy przeminęły” jest w istocie spekulacją, która ponadto przez swoją zależność od statystyki, posiada jedynie niewiele potencjalnej prawdy.
Fot. główne (cc)dalechumbley/flickr; Buchdeckel ©Campus Verlag; Generation (cc)adamscarroll/flickr; Video (cc)pondscum77/Youtube
Translated from Generation was-denn-nun? "Die netten Jahre sind vorbei"