Playlista tygodnia: seksizm w muzyce
Published on
Translation by:
Agata BalNawet jeśli Emmie Watson udało się swoim wystąpieniem o równości płci obudzić sumienia, trudno będzie przekonać znaczną część europejskiego przemysłu muzycznego. Ponieważ seksizm popłaca, przedstawiamy artystów, którzy wciąż pozostają głusi na postulaty równościowe.
Donatan – Cleo „BRAĆ” gośc. Enej
Nie dość, że kompletnie nie da się tego słuchać, polski zespół pod wodzą Donatana nie przebiera w środkach kręcąc swoje teledyski. Tu obserwujemy bankiet zorganizowany na tle stajni. Wśród biesiadników widzimy dziewczynę, która śpiewa zajadając się korniszonami, pijanego akordeonistę i odziane w króciutkie szorty panienki myjące traktor.
Die Ärzte – „Manchmal haben Frauen”
Jeśli ktoś nie zna niemieckiego, trudno będzie mu dostrzec zło ukryte w tym utworze. Die Ärtze ubiera swój spleen w pozornie nieszkodliwą, spokojną balladę. Jednakże w rzeczywistości refren piosenki to nieomal hymn do przemocy domowej: „kobiety czasem lubią, być krzywdzone”. A że w piosence niewiele jest zwrotek, refren kłuje jak reklama zakazanego specyfiku. Może ironia tkwi gdzie indziej? W teledysku widzimy przecież prezentujące swe wdzięki kulturystki.
Benny Benassi – „Satisfaction”
Chyba nie ma osoby z pokolenia Y, która posiadałaby telewizor i nie widziała teledysku Benny'ego Benassiego. W 2002 roku „Satisfaction” bez ustanku krążyła po kanałach muzycznych i, co trzeba ze smutkiem przyznać, podbiło serca z pomocą młota pneumatycznego.
Tacabro – „Tacata”
Przebój lata. W 2011 duet złożony z dwóch sycylijskich DJ-ów spłodził nowy hymn – „Tacatę”, wulgarną i seksistowską wersję Macareny. 83 miliony odsłon i tyle samo bolących par uszu.
The Beatles – „Getting Better”
W muzyce jest jedna prawda absolutna: wszyscy kochają Beatlesów. Jednak przez tę piosenkę skomponowaną przez duet Lennon/McCartney zblednie niejedna kobieta słysząc jak Wielka Czwórka śpiewa: „Byłem okrutny dla mojej żony/ Biłem ją i trzymałem z dala od ukochanych rzeczy”. W wywiadzie udzielonym magazynowi Playboy John Lennon sam przyznaje się brutalności.
Give parity a chance.
Michel Sardou – „Elle vit toute seule”
Michel Sardou chętnie maluje portret delikatnej kobiecości. Po opiewaniu kobiety lat 80., która była kobieca „aż po sutki”, sześćdziesięcioletni artysta popełnia w 2010 album, który ma opisać kobietę współczesną. Utwór Être une femme 2010 (Być kobietę roku 2010) tłumaczy, że „kobiety to mężczyźni na pełen etat”, którym brak zaangażowania w życie uczuciowe. Oto seksistowska socjologia w pigułce zawarta w tytule: „Elle vit toute seule” (Żyje całkiem sama).
Translated from La playlist macho de la semaine