Participate Translate Blank profile picture
Image for Octavie Delvaux: ''Do łóżka nie idzie się tylko po to, żeby zajść w ciążę...''

Octavie Delvaux: ''Do łóżka nie idzie się tylko po to, żeby zajść w ciążę...''

Published on

Translation by:

Default profile picture martag

BrunchkulturaLifestyleBRUNCH

Czy aktywistki z Femenu miały słuszność, pytając co stało się z francuskimi feministkami? Być może tak, bo jak inaczej wytłumaczyć sukces gatunku zwanego ''mommy porn'' i trylogii "50 twarzy Greya" o wyraźnej purytańskiej inspiracji w seksualnie wyzwolonej Francji, gdzie kobiety o seksie nie czytają a go praktykują?

Godność feminizmowi przywraca jednak Octavie Delvaux i jej powieść ''Sex in the kitchen'', w której to kobieta dyktuje reguły zarówno w łóżku, jak i poza nim. Spotykamy się w Paryżu.

30 listopada 1900 roku, w hotelowym pokoju przy ulicy des Beaux Arts w Paryżu, umiera na syfilis Oscar Wilde. Dziś, w eleganckim barze tego samego hotelu w sercu dzielnicy łacińskiej, spotykam się z Octavie Delvaux. Pod tym pseudonimem kryje się pewna siebie trzydziestoletnia paryżanka, autorka opowiadań erotycznych.

Zjawiam się przed czasem. Czekam. Angielszczyzna grupki eleganckich biznesmenów, którzy siedzą w rogu sali odbija się od cennych dywanów i tapicerek. Przede mną dziewczyna w czarnej garsonce, nalewa do kieliszków organiczne soki, oczekując znaku przyzwolenia od surowego i eleganckiego mężczyzny, który siedzi obok. Czuję się tu trochę nieswojo i kiedy przybywa Octavie, korzystając z tego, że jej okulary są jeszcze zaparowane, informuję ją o tym. ''Możemy wyjść, jeśli pan chce – odpowiada, odkrywając oczy zbyt błękitne, aby mogły być prawdziwe - wydawało mi się, że to odpowiednie miejsce na wywiad''. To ona decyduje. Zostajemy więc i zagłębiamy się w wygodne sofy w stylu Ludwika XVI. To miejsce, te twarze, ta atmosfera przywodzą mi na myśl elegancki burdel w stylu fin de siècle. Skądinąd zawsze myślałem, że erotyzm jest wynalazkiem francuskim. Octavie potwierdza: ''Gdybym nie była Francuzką, pewnie nie miałabym tak łatwego dostępu do klasyki literatury erotycznej. W szkole czytaliśmy Baudelaire’a i Verlaine’a, a w mojej rodzinie nigdy nie istniały tematy tabu. Kiedy miałam jakieś 14 czy 15 lat, moja mama dała mi ''Justynę'' Markiza de Sade''.

Właśnie rozczarowanie współczesną literaturą erotyczną pchnęło ją do pisania: ''Niezależnie czy autorem jest kobieta, czy mężczyzna - wyjaśnia Octavie – we współczesnych tekstach fantazje kobiece są zepchnięte na margines przez te męskie''. Proszę ją o doprecyzowanie. ''Na przykład sperma: połykana lub rozmazana na ciele kobiety, otoczonej wieloma mężczyznami. Oto męska fantazja. Proszę pomyśleć o bohaterce ''50 twarzy Greya'', Pana zdaniem możliwe jest osiągnięcie czterech orgazmów w wieczór, w który straciło się dziewictwo? Nie''.

Zdaniem Octavie, sukces tej publikacji jest jednym z wielu dowodów na to, że współczesna kobieta nie jest absolutnie wolna. ''Nie ma Pan pojęcia ile kobiet pyta mnie, dlaczego nie boję się być osądzaną za to, co piszę. Kobieta wciąż jeszcze nie może przeżywać swojej seksualności bez narażania się na męskie komentarze''. I tak wylewa swoją frustrację, tworząc literaturę erotyczną. ''Jeszcze nie przyzwyczaiłyśmy się do myśli, że do łóżka nie idzie się tylko po to, żeby zajść w ciążę, że seks może być grą na jeden wieczór. Pewien dwudziestopięcioletni czytelnik, paryżanin, napisał mi, że podobają mu się moje opowiadania, ponieważ piszę o kobietach, które oddają się partnerowi dla czystej przyjemności, podczas gdy jego znajome robią z seksu monetę przetargową: wchodzi on w grę wyłącznie, jeżeli może przynieść coś poważnego''.

W swojej debiutanckiej powieści, “Sex in the kitchen”, Octavie opowiada historię Charlotte, pięknej dwudziestoośmiolatki, która znudzona rutyną w związku i zachęcona opowieściami dwóch wyzwolonych koleżanek, opuszcza partnera w poszukiwaniu nowych doświadczeń erotycznych. ''Bohaterki są wolne, pracują, są niezależne. Dla mnie to normalne. Wychowałam się wśród kobiet pokolenia '68, feministek''. Zdarza się, że jej bohaterki są wręcz dominami, jak protagonistka jednego z opowiadań, która zmusza nieśmiałego angielskiego turystę do pissingu w toalecie pociągu relacji Paryż-Londyn. ''Często puszczam wodze fantazji, co nie znaczy, że w prawdziwym życiu zachowałabym się jak moi bohaterowie''. 

Zanim poświęciła się całkowicie literaturze erotycznej, była badaczką średniowiecznych rękopisów na Sorbonie. "Istnieją dwa światy, położone całkiem blisko siebie – mówi. W swoim rękopisie, lekarz i teolog Arnaud de Villeneuve (1238 - 1311) przestrzega człowieka, by ten nie lekceważył znaczenie gry wstępnej, podczas uprawiania miłości".

A mężczyźni? Jak reagują na ten nowy model kobiety? ''Często są pod wrażeniem – wyjaśnia – ich seksualna konstrukcja stała się bardziej skomplikowana. Mówi się nawet, że stają się homoseksualistami ze strachu przed charyzmatycznymi kobietami''. Koniec końców, pomimo że zdaniem Octavie, większość kobiet nadal woli klasyczny typ macho, świat się zmienia: ''Są takie, które wolą delikatnych facetów, którzy biorą pod uwagę kobiece fantazje''. Bardziej uległych? ''Tak, co nie oznacza jednak biernych. W przeciwieństwie do klasycznej osoby dominującej, która jest bardzie egoistyczna i szuka zwierzęcego zaspokojenia, osoba uległa czerpie przyjemność również z przyjemności partnera, nawet nie osiągając orgazmu. To dobrze, że ten model staje się coraz bardziej popularny''.

Według Octavie, mężczyzna może i powinien być zaznajomiony z mechanizmami kobiecej przyjemności: ''Jedna z moich koleżanek była w związku 8 lat, nie przyznając się partnerowi przez cały ten czas, że podczas stosunku za każdym razem odczuwa ból. Nie bójmy się wyjaśnić mężczyźnie co robić, choćby w formie czysto instruktażowej''.

Octavie porzuciła swoją pracę na Sorbonie w charakterze naukowca specjalizującego się w badaniu średniowiecznym manuskryptów. Jest pełnoetatową pisarką. Pisze dwie książki, ale stara się nie zdradzać szczegółów ani planów na przyszłość. ''Niestety, literatura erotyczna uważana jest za podgatunek i pisząc tego typu rzeczy, ciężko osiągnąć autorowi pewien status''. Nie pozostaje nic innego, jak zawierzyć maksymie Oscara Wilde’a, którego duch być może unosi się wciąż w tym miejscu: ''Nic nie przynosi takiego sukcesu jak nadmiar”.

Fot.: Główna oraz w tekście (cc) dzięki uprzejmości oficjalnej strony Octavie Delvaux; Oscar Wilde (cc) Mu/wikicommons; Film (cc) Stéphane Rose/YouTube.

Translated from Octavie Delvaux: “50 sfumature” di femminismo alla francese