O Grecji i Europie – bajka o handlu bronią
Published on
Translation by:
Aleksandra SygielZ powodu kryzysu ekonomicznego Grecja już od jakiegoś czasu pozostaje w centrum uwagi. W jakimś sensie kraj przypomina konika polnego z bajki Ezopa, który latem śmiał się z ciężko pracującej mrówki, a zimą musiał błagać ją o pomoc. Jaki jest koniec tej historii?
Jak na ironię istnieją dwie wersje zakończenia bajki, jedna Ezopa i druga La Fontaine’a, pierwsze szczęśliwe, drugie nieco mniej… Wyobraźmy sobie teraz, że mrówka symbolizuje Europę. I że na początku zimy konik polny vel Grecja puka do jej wrót z prośbą o pomoc. Namyśliwszy się, mrówka pozwala konikowi wejść do środka. „Brawo” – można by powiedzieć. Ale jeśli okaże się, że kolejnego lata konik nie będzie chciał podziękować za gościnność kilkoma liśćmi sałaty...?
Dla Cohn-Bendit: „to świństwo”
4 maja Daniel Cohn-Bendit, współprzewodniczący grupy Zieloni-Wolny Sojusz Europejski w Parlamencie Europejskim, stwierdził, że „jednym z największych problemów Grecji dotyczacych jej budżetu są wydatki na obronę. Na dzień dzisiejszy sektor ten pochłania 3% greckiego PKB?”. Wyjawił również, że Grecja zmuszana jest do dalszych zakupów broni, „ponieważ jeśli będzie jej kupować mniej, to samo zrobi Turcja, a tego obawiają się Francja i Niemcy. To hipokryzja, a można by i powiedzieć: świństwo”.
Tym bardziej, że liczby mówią same za siebie. Wydatki Grecji na wojsko (6 milionów euro) w stosunku do PKB są w 2010 r. najwyższe w UE (według corocznego raportu Sztokholmskiego Międzynarodowego Instytutu Badań nad Pokojem - SIPRI). Na dzień dzisiejszy, 2,8% greckiego PKB jest przeznaczonych na wydatki na obronę. Dla porównania średnia w innych państwach europejskich należących do NATO wynosi 1,7%. Jeśli chodzi o liczebność armii, wojska lądowe liczą 100 tys. osób, marynarka 18,8 tys., a lotnictwo 26,8 tys. Stanowi to w sumie 2,9% populacji zdolnej do czynności wojskowych, podczas gdy w innych państwach europejskich - 1,7%.
Ile pistoletów kosztuje jedno euro?
Według dokumentu SIPRI, grecki rząd kupuje większość broni od Stanów Zjednoczonych, Francji i Niemiec. Co więcej wydaje się, że Grecja coraz bardziej zwraca się ku staremu kontynentowi. W 2003 r. 67% budżetu przeznaczonego na zbrojenie powędrowało do Stanów Zjednoczonych, podczas gdy jedynie 11% zainkasowały Francja i Niemcy. Ale już po wstąpieniu Grecji do strefy euro, 31% zakupionej broni pochodziło z Niemiec, a 24% z Francji.
Jak interpretować te dane, wiedząc, jak głęboko Grecja pogrążona jest w kryzysie finansowym? Według krajowych mediów, budżet na obronę jest nietykalny pod pretekstem, że państwo znajduje się pod ciągłym zagrożeniem ze strony Turcji. Interesujące jest jednak, co stoi za zarzutem o hipokryzję, jaki wystosował Cohn-Benedit. Nie zapominając o ogromnych pożyczkach od Międzynarodowego Funduszu Walutowego, Europejskiego Banku Centralnego i Unii Europejskiej dla Grecji, można jednak zapytać, czy solidarność zbrojna państw członkowskich powinna być cementem pacyfistycznej wspólnoty. Czy może jesteśmy bohaterami zupełnie innej bajki niż ta Ezopa?
Zdj.: Jedynka, (cc) Dramatic/Flickr ; Konik i mrówka (cc) EmilyValenza/Flickr
Translated from En Grèce, les fables se racontent avec des grenades