Niepodległość Szkocji: Haud yer weesht (zamknij się), Cameron
Published on
Translation by:
Gabriela Bojanek9 stycznia, Premier Wielkiej Brytanii - David Cameron - uraził praktycznie wszystkich brytyjskich polityków mówiąc, by Szkoci pospieszyli się z przeprowadzeniem referendum w sprawie niepodległości kraju. Parlament Szkocji potwierdził, że głosowanie odbędzie się na jesieni 2014. Szkotka wyjaśnia dlaczego Cameron nie powinien się w to mieszać.
Dzięki słynnemu wojownikowi o niepodległość - Melowi Gibsonowi - większość ludzi jest dobrze doinformowana na temat koncepcji niepodległościowej Szkocji. Przynajmniej dopóki ten temat nie powrócił na nowo. A więc tutaj w skrócie historia polityczna Szkocji dla żółtodziobów: od 1999 Szkocja (tak jak Walia i Północna Irlandia) posiada parlament dewolucyjny. Najlepiej można to porównać ze stanami w Niemczech czy USA. Finanse są rozporządzane przez rząd Wielkiej Brytanii. My zarządzamy między innymi służbą zdrowia i edukacją. Decyzje w sprawie obrony i polityki zagranicznej należą do Westminster, gdzie oczywiście mamy szkockich przedstawicieli. Rządzącą partią w tym momencie jest Szkocka Partia Narodowa (SNP), która zdołała wygrać większością głosów w systemie zaprojektowanym, by zapobiegać zdecydowanej większości. W tamtym czasach była zresztą całkiem popularna. Teraz SNP chce przeprowadzić referendum w sprawie niepodległości Szkocji.
A więc czy ja wierzę, że niepodległość Szkocji jest na wyciągnięcie ręki? Będę całkowicie szczera: nie wierzę. (tutaj zastrzeżenie: jestem Szkotką, moja mama jest Angielką, a ojciec Irlandczykiem. Jeśli oczekujesz odpowiedzi od nacjonalisty, poszukaj jej gdzie indziej.) Przeważająca popularność SNP nie oznacza, że większość Szkotów pragnie niepodległości: partia zebrała wsparcie poprzez swoją politykę socjalną i politykę środowiska (darmowe uczelnie wyższe i rozbrojenie nuklearne, to tylko dwa przykłady) i również zebrała głosy za prosty fakt, że nie są partią pracy albo partią konserwatywną. Warto pamiętać, że trwa recesja: ostrożny Szkot raczej nie wybierze tak trudnej sytuacji ekonomicznej, by odłączyć się od Wielkiej Brytanii.
Aż do teraz to mało prawdopodobne posunięcie było w połowie drogi, znane jako „independence lite” albo „devolution max” - tj. maksymalna decentralizacja władzy - Szkocja miałaby władzę nad rządem i ekonomią, pozostawiając wciąż w unii z Wielką Brytanią. („Czy zgodziły się Pan na maksymalną decentralizację władzy ze swoim kulturowym patriotyzmem?”) To dałoby Szkocji więcej autonomii, w zasadzie bez zrywania unii. Jednakże, premier Wielkiej Brytanii David Cameron, nie chce by ta opcja stała się częścią referendum, a to może oznaczać zwrot w całkiem innym kierunku. Jedno jest pewne: jesteśmy Szkotami, co oznacza, że nie lubimy jak Anglicy – (odkaszlnięcie), a dokładniej Cameron - mówi nam, co mamy zrobić.
Fot.: (cc) San Diego Shooter/ Flickr
Translated from Scottish independence: Haud yer weesht, Cameron