Nie rydzykuj - głosuj za granicą!
Published on
Październikowe wybory parlamentarne w Polsce zbliżają się wielkimi krokami. Czy polscy emigranci mogą mieć na nie wpływ?
W Polsce trwa kampania zachęcająca Polaków do udziału w wyborach. Jej ostatnim hitem jest plakat Roberta Florczaka i Jacka Staniszewskiego "Nie rydzykuj. Głosuj. Urna twoja mać". Większość krajów Europy Zachodniej plasuje się w światowej czołówce jeżeli chodzi o frekwencję wyborczą. Niestety w krajach Europy Wschodniej, a w tym w Polsce, frekwencja w wyborach rzadko przekracza 50%. W dyskusjach na temat zwycięstwa konserwatywnego PiSu w poprzednich wyborach często padał ten sam argument: młodzi Polacy mieszkający za granicą mieli utrudnione głosowanie. Według różnych szacunków z Polski w ostatnich latach wyjechało od 600 tysięcy do 2 milionów obywateli. Ich głosy mogłyby znacząco wpłynąć na wyniki wyborów.
Kto może głosować?
Zasady glosowania dla Polaków poza granicami kraju są proste. Głosować może każdy, kto w dniu głosowania ma 18 lat, posiada ważny polski paszport i nie został pozbawiony prawa do głosowania prawomocnym wyrokiem sądu lub Trybunału Stanu.
Warunkiem głosowania jest wpisanie się do spisu wyborców, które za granicą sporządzają konsulaty. W wielu Europejskich krajach, na przykład w Wielkiej Brytanii i Francji, można zapisać się drogą elektroniczną. 23-letni Tomasz Sergiejuk pracujący w Londynie jest zadowolony z organizacji wyborów: "Nie ma problemu. Jest konsulat i ambasada i w obu odbywa się glosowanie. Rejestracja online przebiega dość sprawnie."
20-letnia studentka Sciences Po w Paryżu, Asia Bronowicka, przypomina, że tam gdzie nie można zarejestrować się drogą elektroniczną istnieją również inne sposoby: "Można się zarejestrować faxem, telefonicznie lub osobiście, podając podstawowe dane osobowe". Ale podstawowe dane osobowe nie są wcale aż tak podstawowe. We wniosku należy wymienić: nazwisko i imiona, imię ojca, datę urodzenia, miejsce stałego zamieszkania oraz numer ważnego paszportu, miejsce i datę jego wydania. Jeśli składa się wniosek o wpisanie do spisu wyborców w kraju, którego granicę można przekraczać tylko z dowodem osobistym, wystarczy podać dane z dowodu (jego serię, numer oraz datę i miejsce wydania).
Ostatecznym terminem rejestracji jest 16. października 2007!
Dostęp po lokali wyborczych nie jest raczej problemem. W samej Wielkiej Brytanii jest na przykład takich okręgów aż 18. Niestety, na około 100,000 Polaków oficjalnie mieszkających w Londynie (nieoficjalnie może ich być nawet pięć razy więcej!) przypadają tylko dwa lokale wyborcze. Zapowiada się tłok i gorąca atmosfera, więc na wybory w stolicy Anglii warto wyruszyć wcześniej.
A gdyby tak przez Internet...?
Jednak wielu Polaków za granicą uważa głosowanie za zbyt skomplikowane. 22-letni Robert Kowalski, absolwent London School of Economics mówi: "Zamierzam głosować, pomimo tego, że procedura rejestracyjna jest zbyt biurokratyczna. Udział w głosowaniu byłby zdecydowanie prostszy i zapewne mielibyśmy lepszą frekwencję gdyby można było glosować za pośrednictwem Internetu, tak jak w Estonii, Szwajcarii i Francji".
Pionierem wyborów internetowych w Europie jest Estonia, kraj, w którym w lutym 2007 roku umożliwiono internetowe oddawanie głosu w wyborach do Parlamentu. Przez internet głos oddało 30,275 Estończyków.
Choć w Polsce e-głosowanie to raczej odległa przyszłość, Unia Europejska poważnie rozważa taką perspektywę. Rozpoczęty w 2000 r. projekt o nazwie "EU CyberVote" ma na celu opracowanie "całkowicie sprawdzalnego systemu wyborów w trybie on-line, gwarantującego całokowitną tajność głosów oddawanych przez stałe i mobilne terminale internetowe". Do tej pory testy, które niestety nie dały satysfakcjonujących rezultatów, przeprowadzono w Szwecji, Francji i Niemczech.