Nasza tłumaczka miesiąca: Agata Bal
Published on
Agata Bal to postać pełna zaskakujących paradoksów. Jest Polką, a nie tyka wódki - zamiast tego tańczy flamenco i czyta T.S Eliota. Zdarza się, że miewa fatalistyczne sny o Pannie Migotce na złowieszczej zjeżdżalni. Poznajcie naszą tłumaczkę miesiąca.
Powiedz nam coś o sobie.
Jestem u progu zakończenia wieloletniej przygody ze studiami filologiczno-kulturoznawczymi na Uniwersytecie Warszawskim. W międzyczasie zdobyłam tytuł Master of Arts na Londyńskim City University, w ramach programu poświęconego tłumaczeniu kultury popularnej.
Skąd znasz Cafebabel?
O Cafebabel usłyszałam na moich londyńskich studiach. Nasza pani profesor przekazała nam wiadomość od Kait Bolongaro o możliwości włączenia się w tworzenie magazynu.
Twoje ulubione powiedzonko?
Chociaż nie mam, żadnego ulubionego powiedzonka, to z przyjemnością wyłapuje ich ciekawe tłumaczenia w filmach. Na szczycie mojej listy jest Notting Hill, w którym „oopsie daisy” Hugh Granta to w polskiej wersji „o psia kostka”.
Gdybyś mogła otrzymać podwójne obywatelstwo, kim oprócz Polki byś została?
Hiszpanką albo Brytyjką.
Co Cię ostatnimi czasy fascynuje?
Myślę, że fascynacja to w tym wypadku za dużo powiedziane, ale ostatnio staram się odnaleźć przyjemność w rzeczach które od zawsze, a przynajmniej od kilku lat, budziły moją zdecydowaną niechęć - gotowaniu i poezji T.S Eliota.
Gdzie można Cię spotkać w piątek wieczorem?
Wieczorami zwykle przebywam w szkole tańca flamenco.
Jakiej rady udzieliłabyś Januszowi Korwin-Mikkemu?
Przywołam tu słowa, które hiszpański król Juan Carlos skierował kiedyś do Hugo Chaveza: ¿Por qué no te callas? (Może byś się zamknął?)
Najgorszy stereotyp o Polakach?
Stereotyp, który w pewien sposób dotknął mnie osobiście, to przekonanie o powszechnym w naszym narodzie zamiłowaniu do wódki. Wielokrotnie musiałam powtarzać, ku powszechnemu zdziwieniu, że chociaż jestem Polką, to tego akurat trunku nie tykam.
Najdziwniejszy sen, jaki kiedykolwiek miałaś?
W dzieciństwie miałam powracający koszmar o potwornym wesołym miasteczku. Była tam złowieszcza zjeżdżalnia, której ofiarą za każdym razem padała Panna Migotka.
Wyobraź sobie, że przyznano Ci Oskara. Komu podziękowałabyś w swojej przemowie?
Moja wyobraźnia nie sięga tak daleko. Ale oczami duszy widzę siebie na czerwonym dywanie odpowiadającą na najważniejsze tego dnia pytanie: „Who are you wearing?”