Nadciąga ''shitstorm''
Published on
Translation by:
Monika MinorczykCo łączy hiszpańskiego króla, polującego na słonie z wierszem niemieckiego noblisty? Jeden i drugi stanęli pod pręgierzem, stali się ofiarami internetowego ''shitstormu''. Tak, burzy g… - brzmi dosadne tłumaczenie pojęcia, którym od dłuższego czasu, niefrasobliwie posługuje się każdy niepoważny niemiecki internauta.
Mianem ''shitstorm”, określa się w Niemczech niekontrolowaną nawałnicę niezliczonych, dość niesmacznych i nieszczególnie konstruktywnych komentarzy w wiadomościach e-mail, na forach, albo w mediach społecznościowych. Owa brudna kampania w sieci, skierowana jest najczęściej przeciwko osobom publicznym, a także firmom i partiom politycznym. Słowo to wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych i znajduje zastosowanie w odniesieniu do wszelkich sytuacji, w których coś się nie udało.
Brytyjczyk w każdym razie nie ma zielonego pojęcia, co ma na myśli znajomy z Niemiec, szastający terminem ''technicus'' - wybranym na anglicyzm roku 2011. Na Wyspach Brytyjskich, chcąc zwrócić uwagę na irytującą, czy wręcz oburzającą sytuację, używa się zwrotu ''when the shit hits the fan'' (kiedy g… trafi fana). I to nie tylko w Internecie!
Gdy opublikowano informację o tym, że król Juan Carlos wybrał się na nielegalne polowanie na słonie, w Internecie wybuchł ''shitstorm” przeciw hiszpańskiemu władcy. Król nie miał przygotowanej odpowiedzi na tę falę oburzenia w sieci. Hiszpan powiedziałby, że Juan Carlos został obrzucony odchodami: ''tirar mierda encima de alguien''. Francuz, na określenie zmasowanej złości w sieci, użyje terminu ''tempête médiatique''.
Kontynentalny szturm zniemczonych anglicyzmów
Czy Niemcy są najbardziej cwanymi shitstormowcami? W innych krajach europejskich, pojęcie to jeszcze się nie przyjęło. W Polsce mówimy o mieszaniu kogoś z błotem, a we Włoszech o pilnowaniu maszyny do robienia błota: ''la macchina del fango''. Również Anglik włączy się do bitwy na błoto, ze swoim wyrażeniem: ''mud slang'' (obrzucać błotem).
Fenomen ''shitstorm'' zrodził nawet pomysł na biznes: gorącą linię. Pomoc w wydostaniu się z błota negatywnych komentarzy oferują niektóre z firm. Dzwonić można od 8.00 do 20.00. Niestety już pierwsza konsultacja kosztuje 500 euro. Korzystniejszą metodą, jest ta, zaproponowana przez Volkera Becka, niemieckiego polityka z partii Zielonych:
Ilustracja: © Henning Studte, Filmy: Sascha Lobo auf der republica 2010 (cc)republica 2010/YouTube; Lily Allen "Fuck you" (cc)parlophone/YouTube
Translated from Shitstorm im Anflug