Marzena Sowa: Marzi to ja!
Published on
28-letnia autorka komiksu "Marzi", przedstawiającego życie małej dziewczynki w Polsce w czasach PRL-u, opowiada o życiu Polki w Brukseli i rysowaniu pamiętnika.
Urodzona w Stalowej Woli, ukończyła studia na Uniwersytecie Michel de Montaigne w Bordeaux. Ze swoim życiowym partnerem i autorem rysunkow do "Marzi", Sylvainem Savoia, od kilku lat dzielą życie między Brukselą a Francją.
Umówiłyśmy się w Café Belga na placu Flagey. Zimą brukselskie poranki bywają zatrważająco mroźne i wietrzne, więc tuż po wejściu do środka zaczęłam szukać wzrokiem równie zmarzniętej kobiety, przeglądającej swój notatnik w obawie, że spóźni się na następne spotkanie. Zupełnie znienacka wyciąga do mnie rękę wysoka, młoda dziewczyna o wyrazistym spojrzeniu i wielkich, niebieskich oczach, w których nie sposób było nie rozpoznać wesołej i charyzmatycznej Marzi.
Marzi to ja
Marzena Sowa i Sylvain Savoia poznali sie na długo zanim wspólnie stworzyli "Marzi". To właśnie Sylvain podsunął świeżo upieczonej absolwentce uniwersytetu w Bordeaux pomysł na spisanie wspomnień: "Dużo opowiadałam mu o Polsce w epoce komunizmu, a on słuchał z niedowierzaniem, wizualizowal i robił szkice. Zapytał mnie któregoś dnia, co zrobię, jeśli w przyszłości zapragnę opowiedzieć o moim dzieciństwie wnukom, a niczego już nie będę pamiętać. Wtedy zaczęłam pisać. I napisałam pamietnik, tytułowa Marzi to ja" - opowiada autorka.
Marzi polskim paszportem. Jak na razie wyszły trzy części komiksu (poniżej) (Rysunki: Sylvain Savoia)
Marzena wyjechała z Polski, ukończywszy trzeci rok romanistyki na Uniwersytecie Jagiellonskim w Krakowie. Studiach literackie kontynuowała w Bordeaux i, nawet jeśli z powodu różnic programowych musiała powtarzać rok, wyjazd z kraju pozwolił jej na zdystansowanie się do polskiej rzeczywistości i spojrzenie na własne dzieciństwo z zupełnie innej perspektywy: "Mieszkając za granicą łatwiej jest pisać o rzeczach, które w rodzinnym kraju w jakiś sposób cię naznaczyły. Dystans pozwala na zdrowsze, bardziej obiektywne spojrzenie wstecz, łatwiej jest opisywać wspomnienia, które już w pewnym sensie 'odpoczęły' w twojej głowie".
Poza tym, że "Marzi" jest opowieścią całkowicie autobiograficzną, jest też świadectwem historycznym o trudnych dla Polski czasach komunizmu. Nie zabraknie tu karpia pływającego w wannie przed świętami, kolejek w mięsnym, Teleranka czy ciekawskiego dziecięcego spojrzenia na okres wprowadzenia stanu wojennego. A co na to "reszta świata"? Bariery społeczno-kulturowe mogą utrudniać zrozumienie książki cudzoziemcom, którzy o realiach życia w Polsce lat 80. dowiadywali się głównie z gazet i telewizji.
Każdy ma jakieś niespełnione marzenie
"Na pewno bywają zaskoczeni, że poza strajkami, Jaruzelskim i "Solidarnością", ludzie wiedli w tym kraju także normalne życie" - tłumaczy autorka - "mam na myśli chodzenie do szkoły i do pracy, dzieci bawiące się na podwórku, święta... Mówienie o historii, pomijając wiedzę typowo encyklopedyczną, przedstawiając bardziej życiowe do niej podejście było w pewnym sensie moim celem. Taka książka się nie starzeje, nawet za 20 lat odnajdziemy w niej coś nowego i coś dla siebie, ponieważ każdy był kiedyś dzieckiem, każdy miał jakieś niespełnione marzenie, tak jak ja marzyłam o lalce Barbie z Pewexu...".
Czy już jako mała dziewczynka, bawiąca się lalkami, Marzena Sowa śniła o byciu pisarką? "Chciałam być tłumaczem, pośrednikiem słowa, ale marzyłam też o tym, żeby pisać" - wyznaje Sowa - "Od lat gryzmoliłam wiersze, opowiadania, lecz jako introwertyk-obserwator, wolałam, niczym Truman Capote na początku swojej kariery, portretować otaczające mnie środowisko niż mówić o sobie, wydawało mi się to znaczenie bardziej pasjonujące. Od zawsze fascynowała mnie fotografia. Gdyby nie fakt, że została ostatnio nieco wyzuta ze swej poetyckości, może próbowałabym opowiadać o swojej wizji świata jako fotograf. Uwielbiam robić zdjęcia, moment samego wywoływania filmu bywa niezastąpiony. W Marzi nie oceniam historii, nie próbuję nikogo niczego uczyć, chcę podzielić się moją wizją świata, pokazać, jak ja go zapamiętuję. Podobnie jest, gdy robię zdjęcia".
Kliknij i oglądaj pokaz slajdów Marzi
Bruksela fascynuje bulionem kultur
Marzena i Sylvain pracują obecnie nad kolejnymi częściami przygód Marzi, która pójdzie do liceum, a następnie wyjedzie na studia do Francji. Ale to nie jedyny projekt młodej literatki. "Absorbuje mnie koncepcja stworzenia komiksu o powstaniu warszawskim. Ludzie za granica tak niewiele wiedzą o tym wydarzeniu. Chciałabym skupić się na prostych, ludzkich przeżyciach trochę w oderwaniu od faktów historycznych. Myślę również nad adaptacją "Karolci" Marii Kruger. Komiks jako gatunek wysoce rozpowszechniony w Europie wydaje się być idealną ku temu formą ilustracji".
Marzena nie myśli na razie o powrocie do kraju. Bruksela fascynuje ją swym międzynarodowym charakterem i bulionem kultur. "Nawet jeśli pada na okrągło (choć to nie do końca prawda, tylko stereotyp)" - śmieje się - "można się tu łatwo odnaleźć, a przy tym czuć się anonimowo. Niemniej jednak mój kraj nadal jest dla mnie ostoją, nawet jeśli ze względu na liczne zmiany, jakie w nim zachodzą, już się tam nie odnajduję" - mówi niebieskooka Marzi. "Jestem Polką bardziej we Francji i w Belgii niż w Polsce" - dodaje, spoglądając znad filiżanki kawy na zmarzniętych przechodniów za oknem. "Zresztą, żeby pisać, rysować, wystarczy wyjść na ulicę, historia dzieje się tu i teraz. Każdego dnia wokół nas i w nas".