Participate Translate Blank profile picture
Image for Manduria: w obozie dla dzieci arabskich rewolucji

Manduria: w obozie dla dzieci arabskich rewolucji

Published on

Translation by:

Default profile picture Katarzyna Adamska

Społeczeństwo

Napływ imigrantów z Afryki Północnej ogarniętej arabskimi rewolucjami stał się dla Włoch, a potem i Francji, powodem do poddania pod wątpliwość skuteczności wspólnej polityki imigracyjnej, a ostatecznie i funkcjonowania strefy Schengen. Jeszcze w połowie kwietnia Włosi przyznawali imigrantom tymczasowe pozwolenia na pobyt, które dla wielu stawały się biletem wgłąb Europy. Opowieść fotografa na o drodze przez piekło ku wolności.

Nowy ośrodek identyfikacji i odrzucenia?

Państwowa Droga Manduria-Oria, Taranto, 31 marca 2011

Obozowisko (namiotowe miasteczko) przygotowane przez rząd włoski w Mandurii, niedaleko Taranto, przyjęło 2300 imigrantów, przede wszystkim pochodzenia tunezyjskiego, przybyłych na wyspę Lampedusa, na południe od Sycylii, gdzie w pierwszych dniach sytuacja stała się bardzo trudna do opanowania: 6000 nielegalnych imigrantów przeciwko 5000 mieszkańców wyspy. Obecnie w Mandurii pozostaje 1300 osób gotowych ponownie wyjechać dzięki pozwoleniu na tymczasowy pobyt.

Fot. © Giulio Farella

Zarządzanie kryzysowe

Piątek, 1 kwietnia, dworzec w Taranto

Nielegalnym imigrantom z Tunezji nie jest trudno uciec z ośrodka w Mandurii [imigrancie są zbyt liczni, a obóz nie jest więzieniem, przyp. red.] i wsiąść w pociąg na trasie Oria-Taranto. Łapani są w Taranto i gromadzeni na placu naprzeciwko miejscowego dworca. Większości udaje się zbiec i ukryć w oczekiwaniu na nocny pociąg ekspresowy do Rzymu. Niektórzy (wystarczy mieć bilet) nim odjadą, stając się oficjalnie nielegalnymi imigrantami.

Fot. © Giulio Farella

Dziękuję... gdzie jesteśmy?

Piątek 1 kwietnia, dworzec w Taranto

Pasażerów na gapę, ok. trzydziestu, zatrzymano i zawieziono - jak mówią - do nowego ośrodka w prowincji Potenza. Pozostali spędzą najbliższą noc i dzień w dzielnicach Taranto, w pobliżu dworca, w oczekiwaniu na pociąg na północ [wgłąb Europy, przyp. red.]. Grupy wolontaruszy zaopatrzyły ich w wodę, żywność, wskazówki. Większość z nich nie wie, gdzie się znajduje.

Fot. © Giulio Farella

Droga ucieczki

Sobota 2 kwietnia 2011

Manifestanci z całej Apulii nacierają na ośrodek w Mandurii w celu kontroli stanu rzeczy i nawiązania dialogu z uciekinierami. Policja blokuje przybyszy, pojawiają się oddziały prewencji. Straszne warunki aresztu zmuszają uciekinierów do wszczęcia protestu, wyważania krat, pierwszych ucieczek.

Fot. © Giulio Farella

Zjednoczeni

Sobota 2 kwietnia 2011

Jeden z chłopców twierdzi, że padł ofiarą gwardii konnej patrolującej ten obszar. Koledzy otaczają go do momentu przyjazdu pomocy medycznej. Lekarz (ponadto burmistrz Taranto) diagnozuje brak silnych obrażeń, ale ewidentne symptomy niedożywienia.

Fot. © Giulio Farella

Wolność! Freedom! Liberté!

Sobota 2 kwietnia 2011

Protest przeradza się w jeden głos rozbrzmiewający wszelkimi możliwymi językami i dialektami: „wolność!”. Ludność otrzymuje ubrania, papierosy i porady, jak bronić własnych praw i żądać pozwoleń humanitarnych. Powiedziano nam, że w ośrodku są bici i niedożywieni i przede wszystkim oszukiwani w kwestii pozwoleń na pobyt. Ktoś ucieka, przemierzając wsie w kierunku najbliższych stacji kolejowych. „Bonne chance!” Ciągle, prawie nikt nie ma pojęcia gdzie się znajduje.

Fot. © Giulio Farella

 Nadzieje i obawy

Niedziela, 3 kwietnia

Dwie kwestie przerażają tak naprawdę imigrantów: powstające kolejne ogrodzenia wokół obozowiska i spotkanie Berlusconiego w Tunisie w sprawie porozumienia dotyczącego repatriacji [ostatecznie zawartego w połowie kwietnia, przyp. red.]. Od południa wychodzą ponownie z obozowiska, żądając wyjaśnień na temat pozwoleń: za dużo dymu wokół wszystkiego i za mało mediatorów interkulturowych.

Fot. © Giulio Farella

Nieufność

Niedziela, 3 kwietnia

Większość tworzy i nie opuszcza zgromadzenia na polu naprzeciwko obozowiska. Wielokrotnie krzyczą „AZYL, AZYL!”. Postanawiają, w końcu, spędzić noc pod gołym niebem bez kolacji: to nie posiłku czy okryć żądamy od Włoch, ale Wolności.

Fot. © Giulio Farella

Podziały

Poniedziałek, 4 kwietnia, popołudnie

Jak przewidywano, uwidaczniają się niektóre dynamiki wewnątrz kampusu. Podziały: między osobami z północy, tymi „ucywilizowanymi” i tymi z południa na przykład. Powstaje wiele małych, odrębnych grupek nie dzielących się miejscem ani żywnością z innymi. Na szczęście wielu pozostałych jest solidarnych.

Fot. © Giulio Farella

Pozostało niewiele?

Poniedziałek, 4 kwietnia, popołudnie

Sytuacja wydaje się być bardzo spokojna. Pole poza obozowiskiem pozostaje jeszcze zapełnione materacami. Zrozumieliśmy, że warunki uległy znacznej poprawie: dzisiaj mogli wziąć prysznic i posiłki są smaczniejsze.

Fot. © Giulio Farella

Święto tuż, tuż.....

Oria, 6 kwietnia, popoludnie

To jest dobry dzień. W Orii, opanowanej przez Tunezyjczyków, są tacy, którzy piją kawę, opalają się, grają w piłkę, spacerują, robią zakupy. Mój przyjaciel Mouez oprowadza mnie po lokalnym centrum historycznym, które zna już jak własną kieszeń. Miasteczko okazało się gościnne i otwarte, w przeciwieństwie do Mandurii (mówią nam chłopcy), gdzie miejsce miały przykre akty nietolerancji i znęcania się . Teraz wszyscy cierpliwie czekają na pozwolenia, niektórzy uciekinierzy sprzed kilku dni nawet powrócili. Kilku przyjaciół z Mandurii przynosi laptopa: łączą się z facebookiem, pokazują nam filmy przede wszystkim z rozruchów. Jutro nareszcie, znajdzie się powód do świętowania: pozwolenia na pobyt!

Fot. © Giulio Farella

Translated from Manduria: inferno e ritorno. Da clandestini a liberi cittadini.