Londyn: piłka nożna remedium na przemoc na tle etnicznym?
Published on
Pięcioro studentów z Londynu znalazło efektywny sposób na integrację różnych grup etnicznych w danym środowisku – rozwiązanie, które długoterminowo mogłoby zmniejszyć problem przemocy na tle etnicznym. Ich pomysł wiąże się z połączeniem dwóch, znanym wszystkim od wieków tradycji – piłki nożnej i działalności charytatywnej. Artykuł Magdaleny Jackiewicz.
Raphael Gregorian, Mounir Haddad, Emmanuel Etuh, Nazgol Kafai oraz Ramie Farag, studenci trzeciego roku londyńskiej uczelni SOAS (School of African and Oriental Studies), stworzyli Camden Cares – projekt nastawiony na ułatwienie legalnym migrantom aklimatyzację w dzielnicy Camden. Piątka poznała się poprzez ParliaMentors – wyróżniony program ONZ, utworzony przez 3 Faiths Forum (3FF). Jego celem jest promowanie różnorodności i tolerancji w sferze politycznej poprzez akcje społeczne inicjowane przez studentów w okolicy danego kampusu.
Z Nazgol i Raphaelem spotykam się w samym centrum Camden, skąd zabierają mnie do Atrium - kawiarni Hotelu President przy Russel Square. Wystrój nawiązujący do lat 20. sprawia, że jest to jedno z ulubionych miejsc studentów SOAS-u. Oboje natychmiast zarażają mnie entuzjazmem wobec projektu; trudno jest nam dostosować się do zaskakująco spokojnej atmosfery kawiarni. Opowiadają o pierwszym meczu piłki nożnej, który zorganizowali we współpracy z Klubem Piłkarskim Arsenal specjalnie dla młodych uchodźców – pierwszej inicjatywie zrealizowanej w ramach ich ambitnego projektu.
„Do samego końca myśleliśmy, że nikt się nie pojawi, ale ostatecznie zostaliśmy mile zaskoczeni. Na mecz przyszło aż 25 osób. Byli ludzie z Erytrei, Afganistanu, Kurdystanu i innych państw. Byli zachwyceni tym spotkaniem. Niektórzy z nich słabo mówili po angielsku, ale gdy tylko zapamiętali swoje imiona, skupili się na grze. To było bardzo podnoszące na duchu” – mówi Raphael.
Trudne początki
Skąd obawy, że tamten mecz miałby się nie odbyć? W początkowym założeniu Camden Cares miał skupiać się wyłącznie na legalnych imigrantach z Syrii – konkretnie na 20 rodzinach, które miały osiedlić się w dzielnicy w 2016 roku. Jednak na dwa tygodnie przed wydarzeniem, Home Office ogłosiło, że w styczniu do Camden przyjadą tylko cztery rodziny. W rezultacie grupa docelowa okazała się tak mała, że nie było w niej wystarczającej ilości nastolatków, do których projekt miał dotrzeć.
To, co na początku wydawało się sporym problemem, obróciło się jednak w jeszcze bardziej ambitne wyzwanie. Przedsiębiorcza piątka zdecydowała się rozszerzyć grupę docelową włączając w nią imigrantów mieszkających w Londynie, bez względu na ich pochodzenie. Następnie zwrócili się do kilku różnych organizacji charytatywnych z profesjonalnie zaprojektowaną ulotką reklamującą projekt. Nie dość, że na mecz przyszło aż 25 osób, to jeszcze zaczęły się z nimi kontaktować brytyjskie dzieciaki, które też chciałyby skorzystać z tego programu.
„Jestem zdziwiona, kiedy słyszę jak wiele maili dostajemy od brytyjskich nastolatków, którzy normalnie nie maja dostępu do tego typu inicjatyw. To jest super, ponieważ teraz będziemy mogli ich zapoznać z uchodźcami. Wykorzystując sponsoring który już mamy, zapewnimy im fajnie spędzony dzień” – mówi Nazgol, a Rafael dodaje, że w ten sposób «dajemy im możliwość nawiązania przyjaźni»”.
Patrząc szerzej
Studenci zaangażowali się projekt wspierający uchodźców, ponieważ sami pochodzą z rodzin imigranckich, więc bycie obcokrajowcem w Londynie nie jest dla nich niczym nowym. Rodzina Nazgol osiedliła się na wyspach kiedy dziewczyna miała zaledwie roczek. Rafael wprawdzie urodził się już w Londynie, ale jego korzenie są na Cyprze i w Armenii. Emmanuel jest Nigeryjczykiem, Muneer pochodzi z Libanu, a Rami jest Egipcjaninem, który też urodził się w Londynie.
„W szkole średniej byłam jedyną dziewczyną w swojej klasie, która nie była Angielką i dawano mi to odczuć. Kiedy poszłam na studia, przeszłam kryzys tożsamości. Jak to możliwe, żeby ktoś, kto się tu wychowywał, czuł się kompletnie odseparowany od innych ludzi, którzy również się tu wychowali? Dlaczego społeczeństwo nie pozwala wszystkim poczuć, ze są jego częścią?” – pyta Nazgol.
Wyjaśnia dalej, że ten problem nie jest niczym nowym. Istniał już dawno temu, jeszcze zanim pokolenie ich rodziców przeprowadziło się do Londynu. „Jeśli było mi tak trudno zaklimatyzować się, kiedy miałam piętnaście lat, a wychowałam się tutaj, to dla kogoś, kto tu nie dorastał a dopiero co się przeprowadził, musi to być dziesięć razy trudniejsze. Chcemy pomóc właśnie takim młodym ludziom poczuć się jak w domu, ale też zachować swoja tożsamość kulturową” – tłumaczy dziewczyna.
Raphael nie kryje entuzjazmu wobec życia w Londynie. „Kocham to miasto, ponieważ jest wyjątkowe. Być może każde miejsce ma swoje grupy etniczne, ale tu ludzie wciąż dają się ponieść rytmowi miasta. Chcemy, aby tak zostało. Kiedy pojechałem do Nowego Orleanu, zobaczyłem coś zupełnie innego. Był tak etnicznie podzielony, że miałem wrażenie, jakby w mieście były różne państwa. To było dość przerażające”.
Pozytywnym jest więc fakt, że Camden Cares ewoluuje w kierunku, który może przyczynić się do tego, że dzielnica „nie będzie już tylko skupiskiem posegregowanych sąsiedztw, a stanie się prawdziwie wielokulturowa”.
Nie bojąc się marzyć
Grupa aktywistów z Camden Cares co tydzień spotyka się, aby omówić plan działania w ramach projektu. Ich ostatnie spotkanie było poświęcone utrzymaniu projektu po jego zakończeniu, które przypada w tym roku. „Teraz, kiedy już wiemy jak pozyskać dofinansowanie z różnych źródeł i jak trafić do posłów, być może będziemy mogli zapewnić coś, czego inne organizacje nie mogą” – mówi Raphael.
W dodatku, do grantu dla startupów przyznanego przez 3FF, SOAS oraz Fundację Arsenal, grupa zgarnęła również trzy tysiące funtów od O2 Think Big. Ich kolejnym krokiem jest O2 Think Bigger, czyli jeszcze większa suma pieniędzy. „Marzy nam się, aby ten projekt objął cały Londyn” – mówi nieśmiało Raphael. Jednak nawet to, co Camden Cares już zdziałało przy niewielkiej sumie pieniędzy, jest dość znaczące. Oby ich marzenia się spełniły, bo mają wielkie szanse na to, by ułatwić życie innym.