Japońska animacja to nie tylko Manga!
Published on
John Chan i Pam Hung, dwoje młodych niezależnych artystów z Hong-Kongu, łączy miłość do animacji z karierą zawodową i opowiada o życiu codziennym ich ukochanego miasta
W Hong-Kongu film animowany jest jedną z najpopularniejszych form przekazu i sposobem dotarcia do szerokiej publiczności, wykorzystywanym często w reklamie i kampaniach społecznych wyświetlanych nie tylko w telewizji ale też na ulicach wielomilionowego miasta. John Chan i Pam Hung poznali się w korporacji. Ona - marketingowiec, on - rysownik, który animacji nauczył się sam, puszczając klatka po klatce filmy. "Nasze zainteresowanie animacją zaczęło się od kreskówek, które lubiliśmy oglądać, to one zainspirowały nas do zmierzenia się z animacją. Od kopiowania w dzieciństwie naszych ulubionych postaci doszliśmy do wypracowania własnego stylu i wyjątkowych postaci". mówi John.
John Chan i Pam Hung podczas warsztatów w CSW. Styczeń 2008 (Fot.: postgal blog)
Oboje ukończyli studia wyższe nie związane z animacją. 31-letni John skończył Akademię Sztuk Pięknych następnie pracował dla wytwórni komiksów potem zmienił prace i zaczął pracować w grafice komputerowej a 24-lenia Pam skończyła Wyższą Szkołę Handlową a ich doświadczenie zawodowe pomogło im w stworzeniu własnej niezależnej wytwórni, do czego zachęcali ich bliscy. "Nasze pierwsze próby filmowe pokazywaliśmy naszym przyjaciołom, którzy zachęcali nas do dalszej pracy i brania udziału w konkursach dla młodych talentów". Poza animacją artyści bardzo lubią podróżować, spotykać się z przyjaciółmi i oglądać filmy a jednym z ich ulubionych jest "Cash" Kronenberga.
Pieniądze z reklam dają niezależność artystyczną
Wspólnie pracowali już dla tak znanych marek jak MTV, Nike, Levi's czy Greenpeace. Ich ostatnią reklamówkę przygotowaną na potrzeby Coca-Coli z okazji Igrzysk Olimpijskich oglądają codziennie tysiące mieszkańców Hong-Kongu. "Praca dla dużych firm pozwala nam na zdobycie funduszy na tworzenie niezależnych animacji, które możemy potem pokazywać szerokiej publiczności nie tylko w Hong-Kongu ale też w Europie", przyznaje Pam Hung. Ten wszechstronny duet walczy jednak o niezależność. "Nasza firma, Postgal Workshop, nie jest duża, co pozwala nam na zachowanie swobody działania i artyzmu. Wybieramy klientów, którzy pozwalają nam na nowatorskie projekty, dlatego też projekty komercyjne są w pewnym sensie działaniami artystycznymi", tłumaczy John. Nie jest to jednak jedyny powód: "Chcieliśmy uciec od morderczej pracy po godzinach w dużej firmie. Naszą wolnością jest to, że sami sobie jesteśmy szefami. W dużych firmach artyści pracują jak roboty, do późnej nocy czy do rana, głównie dla pieniędzy. Jeden z naszych dobrych znajomych, profesor rysunku, pracuje dla jednej z takich agencji, a jego praca polega na rysowaniu tylko prawych rąk postaci! To przestaje przypominać proces twórczy a staje się produkcją taśmową!", dodaje Pam Hung.
(Fot.: postgal blog)
Miasto źródłem inspiracji
Tematem przewodnim wszystkich ich niekomercyjnych animacji jest miasto Hong-Kong i problemy z nim związane oraz życie codzienne jego mieszkańców. Aglomeracja miejska jest dla nich niewyczerpanym źródłem inspiracji. "Lubię obserwować i słuchać ludzi, podglądać ich zachowania. Mam ku temu znakomitą okazję - mieszkańcy Hong-Kongu bardzo lubią rozmawiać przez komórki i robią to bardzo głośno. Podróżując środkami transportu miejskiego można poznać niemal całe ich życie. Gadają bez przerwy. Jest to dla mnie niewyczerpane źródło inspiracji. Dzięki jednej z takich autobusowych podróży wpadłem na pomysł stworzenia animacji Tired City", opowiada John Chan.
Kawałek rzeczywistości
Animacje Johna Changa i Pam Hung przedstawiają zawsze jakiś wycinek rzeczywistości. Bohaterowie to ludzie borykający się z codziennością, stresem, pracoholizmem, relacjami rodzinnymi, ze zderzeniem nowoczesności z tradycją. Agresywna kreska w połączeniu z dymkami mającymi podkreślić emocje wydają się pogłębiać tragizm postaci. Humor przeplata się ze smutkiem. Widz zmuszony jest do refleksji nad swoim życiem i relacjami. Animacja "Tired City" to przestroga przed mordercza pracą dla wszystkich zabieganych mieszczuchów na świecie.
Mimo uniwersalnej tematyki istnieją jednak znaczne różnice między europejskimi a azjatyckimi miastami, gdzie przeważają drapacze chmur i ogromny zgiełk, co zauważają też artyści. "W Europie podoba nam się to, że jest tyle starych budynków, że historia jest obecna w codziennym życiu miasta a budynki opowiadają o tym czego kiedyś doświadczyli jego mieszkańcy i w jakich czasach żyli. W Hong-Kongu niszczy się wszystkie stare budowle a na ich miejsce stawia nowoczesne drapacze chmur. To smutne", twierdzą zgodnie obydwoje.
Artyści wciąż poszukują nowych inspiracji. Praca nad każdą z poszczególnych animacji może trwać od kilku tygodni do kilku miesięcy w zależności od stosowanej techniki i dostępnych środków. Aktualnie dla telewizji w Hong-Kongu przygotowują animację, która opowiada o starym człowieku, który zapomniał o tym że w przeszłości był świętym Mikołajem. "Wykorzystujemy tutaj motyw wywiadu, żeby pokreślić związek z telewizją", mówi Pam.