Gianluca Costantini: „Underground: bez zamawiającego, z publicznością, bez cenzury i praw autorskich”
Published on
Translation by:
Wioletta MiśkoGianluca Costantini, 37 lat, jest jednym z punktów odniesienia świata włoskich i europejskich komiksów, zarówno jako twórca, jak i redaktor naczelny. Jego „Inguine Mah!Gazine”, czasopismo tworzone z Electrą Stamboulis, jest w centrum bardzo szczególnej części komiksów jaką jest underground – „twórczość podziemna”.
Spotykam go w Rawennie, w siedzibie pisma w głębi biblioteki-galerii stowarzyszenia Mirada zarządzanej przez samego Costantiniego. Korzystając z okazji towarzyszy mi znajomy komiksiarz, Andrea Zoli, z którymi mieliśmy już okazję do rozmowy o magazynie dla fanów rozprowadzanym w kserokopiach („PuntoGIF”, gdzie GIF to skrót od „Greatest Italian Failure”) opracowanego kilka lat temu w wyniku oczarowania kultowymi czasopismami lat siedemdziesiątych jak „Metal Hurlant”, „Kanibalizm” i „Frigidaire”, a następnie zamkniętego po wydaniu tylko kilku numerów.
Po wejściu do biblioteki i po wymianie grzeczności schodzimy w dół spiralnymi schodami prowadzącymi do redakcji, która jest małym pokojem z dwoma biurkami, kilkoma komputerami, porozrzucanymi wieloma rysunkami i szkicami, projektami skumulowanymi pod ścianami. Naszym głównym celem jest zrozumienie tego, czym jest underground - twórczość podziemna, czy jest to terytorium wyłącznych czy bezczynnych marzycieli, i czy do tego, by zgłębić lub przynajmniej żyć komiksami jest zawsze niezbędna rezygnacja z ideałów.
Bez cenzury i praw autorskich
Zaczniemy najpierw od zrozumienia kim jest Costantini: urodził się pod koniec 1971 roku, wyznaje, że jako rysownik podejmuje swoje pierwsze kroki w 1993 roku, gdy po wielu krytykach, publikuje w pierwszych czasopismach o zasięgu krajowym. Zaczął od uzupełniających ilustracji i komiksów „Decorative” w okresie totalnego „kryzysu wydawniczego”: jeszcze jeden bodziec „by skoczyć na główkę” w świat sieci Web, ale w dalszym ciągu pozostał w dzieciństwie. Sam projekt „Inguine” w rzeczywistości był początkowo wymyślony tylko dla sieci, jako „doskonałe narzędzie do rysowania, nawet biorąc pod uwagę fakt, że kiedy witryna jest zmieniana wszystko jest wyrzucane”.
I właśnie Internet stał się miejscem, które pozwala Costantiniemu zaistnieć, dać sie poznać na szczeblu międzynarodowym z jego „Political Comics”, swego rodzaju komiksami-dziennikami, krótkimi historiami, które zdarzyły się w niektórych zakątkach świata. „Po dziesięciu latach dekoracyjnego komiksu, znudziłem się i zmieniłem całkowicie drogę i styl - opowiada - to nie jest coś, co robi sie zazwyczaj kiedy ma się choć trochę zmysłu handlowego. To był dla mnie również sposób, aby nauczyć się rzeczy, które rysowałem, kiedy byłem zamknięty w gabinecie, a o świecie wiedziałem niewiele lub nic. Podobizny te pozostały w czasie, czasem pojawiają się w sieci, na plakatach w centrach społeczności, nawet za granicą, są często wykorzystywane do zilustrowania cech osób, które nie mają twarzy, ponieważ rysunek daje im o wiele silniejszą wartość. To był underground komiksów: nie było zleceniodawcy, była publiczność, która mogła z nich korzystać, nie było cenzury i praw autorskich.”
„Nie powinno być tak, że znajdujesz swój styl i masz spokój do końca życia.”
Być może ta radykalna zmiana i sukces, który z tego wynika, umożliwił rysownikowi z Rawenny zdobyć wolność potrzebną do kontynuowania eksperymentów. Ta niespokojna postawa, którą reprezentuje część odróżniającą od undergroundu: „robić coś innego, całkowicie różnego, czego nikt nigdy nie robił, ale jeśli chcesz wyjść poza kanony musisz złamać pewne reguły. Nie powinno być tak, że znajdujesz swój styl i masz spokój do końca życia.
Najbardziej interesujące jest wykorzystywane za każdym razem innego stylu”, nie zapominając, że „technika jest najważniejsza, trzeba wiele praktyki podobnie jak to robili malarze w piętnastym wieku. Rysuję osiem godzin dziennie od piętnastego roku życia”. Ale underground nie jest ograniczony tylko do kwestii stylu, to także tematy, obrazy, linie redakcyjne. W latach siedemdziesiątych, na przykład, głównym tematem undergroundu był seks, ponieważ była to wtedy jedyna rzecz, która mogła szokować. Teraz jest więcej polityki. Magazynem doskonałym jest „World War 3”, komiks stworzony w Nowym Jorku przez działaczy politycznych, w tym m.in. osoby takie jak Peter Kuper, którzy używają rysunku do deklarowania w prosty i mocny sposób swoich poglądów” - wyjaśnia Constantini.
Jednak nadal jest bardzo trudno zrozumieć granice undergroundu: rysowników, którzy nie zdradzili z prozaicznej przyczyny - pieniędzy - można policzyć na palcach jednej ręki, to między innymi graficiarz Blue albo komiksiarze Max Andersson i Robert Crumb. Smutną prawdą jest, że poza kilkoma wyjątkami, „tylko ci, którzy tworzą dla szerszej publiczności mogą z tego wyżyć”.
Działania Costantiniego nie wyczerpują się tutaj: jest doskonałym organizatorem kulturalnych wystaw, spotkań, debat, ale przede wszystkim festiwalu Komikazen (wymyślonego wraz z Stamboulis) dzięki, któremu udało sie gościć we Włoszech autorów takich jak Joe Sacco, Marjane Satrapi i Zograf. Wystawy, które powstają na festiwalu są następnie przedstawiane w całej Europie, to sposób, aby wiedzieć, co dzieje się w podszyciu komiksu na kontynencie.
Costantini uważa, że jednym z najbardziej interesujących i realnych punktów jest była Jugosławia: „istnieją tam niesamowici rysownicy, opowiadają i przedstawiają co chcą - nie ma niczego podobnego- do rodzącego się undergroundu”. Są oni całkowicie szaleni i szczęśliwi. We Francji, pomimo że istnieje tam największy na świecie rynek komiksów, nie ma tego rodzaju ciekawych rzeczy”. Następnie pytamy o europejskiego twórcę do odkrycia, po kilku sekundach oczekiwania pada tylko jedno nazwisko - Hiszpan Raul. Stworzył on tylko trzy książki-komiksy, a teraz już tylko ilustruje gazety codzienne. Nie ma on nawet strony internetowej i powinniście szukać książek w języku hiszpańskim”. Zaczęliśmy więc poszukiwania.
Gianluca Constatnini współpracował przy różnych okazjach z cafebabel.com. Jego prace można znaleźć za pomocą tagów.
Translated from Gianluca Costantini: «L’underground? Senza committente, con un pubblico, senza censure e copyright»