Francja zmierza ku gospodarczej ruinie
Published on
Translation by:
Katarzyna WypniewskaFrancja ma potężną i sprawną gospodarkę - tak było przez wieki i tak jest dziś. Trudno jest wyobrazić sobie jakikolwiek inny scenariusz. Samozadowolenie może jednak doprowadzić kraj Marianny do katastrofy. Stereotypowe określenia -"nic nie trwa wiecznie", "silniejszy boleśniej upada" - same nasuwają się do opisu tego postępującego upadku.
W pobliżu mojego domu w 5. dzielnicy Paryża jest spokojna jednokierunkowa ulica. Ulicą tą przejeżdża bardzo niewiele samochodów, wobec czego przejście dla pieszych z sygnalizacją świetlną jest tam zupełnie niepotrzebne. Możecie wyobrazić sobie moje zaskoczenie, kiedy oprócz świateł zobaczyłem tam kierującego ruchem policjanta, entuzjastycznie wymachującego swoim lizakiem w kierunku sporadycznie przejeżdżających samochodów. Policjant był niezwykle dumny z siebie, jednak całkowicie zbędny. Można pomyśleć, że taka nadmierna dekadencja jest oznaką zdrowej gospodarki i rządu, który ma więcej pieniędzy, niż pomysłów na ich wydanie. Niezupełnie.
Jak leniwiec sięgający po valium
Francuski dług publiczny rośnie w sposób niekontrolowany. Francja przechwyciła płaszcz "chorego człowieka Europy" od takich targanych trudnościami krajów jak Grecja, czy Irlandia. Podczas gdy pozostała część Europy znosiła konieczne cierpienia i obcinała swoje deficyty, francuski rząd na kryzys zareagował z zapałem i zręcznością godną leniwca sięgającego po valium. Druga największa gospodarka Europy nieświadomie zmierza ku katastrofie.
400 lat po tym jak Jean-Baptiste Colbert, minister finansów Ludwika XIV, wyłożył swoją filozofię, francuskie rządy wciąż na nowo beczą: „duże państwo dobre, wolny rynek zły” - niczym mające jak najlepsze intencje owce z "Folwarku zwierzęcego" Orwella. Podstawowym problemem Francji są ogromne wydatki na państwo. Rząd wydaje 56,6% PKB, więcej niż jakikolwiek inny rząd w strefie euro. W Niemczech jest to 44,7%, w Szwajcarii – 34,1%. Nawet opłakiwany ostatnio rząd Grecji wydaje tylko 53,6% PKB.
Dlaczego tak duże wydatki państwa są problemem? Czy wydatki państwa nie stymulują wzrostu? Do pewnego stopnia tak. Francuski system opieki społecznej jest słusznie ogromnym powodem do dumy. Niemniej jednak, ogromne państwo wymaga ogromnych podatków, a we Francji podatki hamują rozwój biznesu. Rząd bardzo silnie opodatkowuje przedsiębiorstwa, więc przenoszą się one w inne miejsca, pozostawiając Francję z pogrążającym się w recesji sektorem przemysłowym. W latach 2000-2013 koszty wynagrodzeń wzrosły we Francji o 45%, a w Niemczech tylko o 24%. Słaba konkurencyjność Francji sprawia, że firmy przeskakują za granicę. Francuski system opieki społecznej ma poprawiać jakość życia, ale w rzeczywistości przynosi odwrotne skutki, ponieważ wysokie podatki, które generuje, odstraszają inwestorów z sektora przemysłowego i, co za tym idzie, zmniejszają ilość miejsc pracy. W rezultacie obecny poziom bezrobocia we Francji jest wysoki i wynosi 11,1 %, a wśród osób poniżej 24 roku życia – 25%. Wygląda na to, że miłość państwa francuskiego do swych obywateli jest toksyczna.
Za FRANÇOISem z KALAFIOREM I TRAKTOREM
Francuski dług publiczny wynosi prawie dwa biliony euro. Stos jednodolarówek o równwartości tej sumy sięgnąłby połowy drogi na Księżyc. W 2014 roku rząd zmarnuje 46,7 mld euro tylko na obsługę długu. Podjęcie akcji jest niezbędne w tej sytuacji, ale na to, że François Hollande poprze konieczne cięcia w budżecie, się nie zanosi. Ludzie mają żal o bezczynność Hollande’a, a jego 15-procentowe poparcie jest najniższym, jakie kiedykolwiek miał francuski prezydent. Bardziej niz pasywność przeszkadza jednak Francuzom aktywność prezydenta - każdy jego ruch jest natychmiastowo oprotestowywany. Hollande znalazł się między młotem a kowadłem. Zamiast jednak zaakceptować swoją pozycję i zacząć podejmować konkretne decyzje, szamocze się w poszukiwaniu nieistniejącej poduszki powietrznej.
Próbował już opodatkować grupy mniejszościowe, w tak samo tchórzliwy sposób jak David Cameron obciął wydatki na opiekę społeczną dla mniejszości w Wielkiej Brytanii. Wszyscy wiedzą, że Francuzi uwielbiają strajkować, ale nikt nie był przygotowany na tak ostrą reakcję na podwyżki podatków wprowadzone przez Hollande’a. W październiku francuski prezydent próbował opodatkować samochody ciężarowe. W Bretanii rolnicy zablokowali drogi traktorami i stosami kalafiorów. Założyli czerwone czapki, odwołując się tym samym do XVII-wiecznej rewolucji przeciwko Ludwikowi XIV i Colbertowi. Hollande wycofał się. Próbował nałożyć okrutny i dziwaczny, 15,5-procentowy podatek na programy oszczędnościowe. Wycofał się, gdyż, jak można było się spodziewać, rozzłościł wszystkich, od bogatych biznesmenów, po starsze panie obawiające się o swoje oszczędności emerytalne.
Piwo i taniec - odwieczne panaceum
Dzięki rządowym pożyczkom oprocentowanym jedynie na 2,32% (dziesięcioletni dochód z obligacji), jeszcze przez jakiś czas Francja może powoli zmierzać ku katastrofie gospodarczej. Oznacza to, że francuski dług, pomimo tego, że jest horrendalnie wysoki, pozostaje w równowadze, ponieważ rząd może wciąż pożyczać pieniądze na jego spłacenie. Niemniej jednak, 8 listopada agencja ratingowa Standard & Poor’s po raz drugi obniżyła ocenę wiarygodności kredytowej Francji. W tym momencie Francuzom powinno zapalić się czerwone światełko - przede wszystkim dlatego, że obniżenie noty jest często samospełniającą się przepowiednią. Kiedy agencja ratingowa obniża ocenę wiarygodności kredytowej, inwestorzy domagają się wyższych odsetek od pieniędzy, które pożyczają, rosną koszty zaciągania pożyczek, a ponadto istnieje większe prawdopodobieństwo, że rząd będzie zwlekał ze spłatami. Obniżenie ratingu zwiększa ryzyko tego, że Francja nie wywiąże się ze zobowiązań przez samo stwierdzenie, że istnieje takie ryzyko. Nawiasem mówiąc, jest to tylko jeden z wielu powodów, dlaczego agencje ratingowe są w najlepszym wypadku mało przydatne, a w najgorszym – niebezpieczne. Sytuacja gospodarcza Francji, a tym samym całej Europy, nie wygląda dobrze. Jako że nie ma nic, co my, jako jednostki, moglibyśmy zrobić, aby zmniejszyć poczucie beznadziei wokół nas, musimy uchwycić się naszego jedynego pewnego źródła szczęścia – wewnętrznego zdroju pogody ducha i radości, który nazywamy ludzkim mózgiem. Czytelniku, jeśli jesteś Francuzem, nie myśl o rentowności obligacji i spadku ich wartości, zapomnij nawet, że kiedykolwiek czytałeś ten artykuł i pozwól sobie na odwieczne panaceum – piwo i taniec.
Translated from France is sleepwalking towards economic ruin