Participate Translate Blank profile picture
Image for Europa: Propozycja ceny Uniwersytetu Miłości

Europa: Propozycja ceny Uniwersytetu Miłości

Published on

Story by

Katha Kloss

Translation by:

Beata Suchowiecka

Społeczeństwo

Zobojętnienie na starym kontynencie może Europę dużo kosztować. Dlatego też koniec 2011 roku to czas, kiedy warto zapisać się na zajęcia na Uniwersytecie Miłości.

Oprócz pompatycznego królewskiego wesela w Wielkiej Brytanii i sakramentalnego „tak“ Kate i Williama w 2011 roku, w Europie rzadko słyszało się o miłości. I właśnie odrobina „szalonej miłości“ (amour fou) przyszła z Wielkiej Brytanii – z na wskroś eurosceptycznego kraju. Ok., uczciwie trzeba też wspomnieć wesele klasy B w Monaco, gdzie książę Albert poślubił w końcu swoją pływaczkę. Basta! Poza tym krążyły w tym roku po Europie przede wszystkim „hiobowe wieści“: problemy z euro, izolacja, populizm… Podniosłe uczucia znalazły się w 2011 roku raczej na drugim planie.

Przysięga małżeńska Kate i Williama była warta państwowego dnia wolnego od pracy w Wielkiej Brytanii

Jako, że Europa w kwestii miłości potrzebuje najwyraźniej korepetycji, wysyłamy ten stary, zardzewiały kontynent na zajęcia na Uniwersytecie Miłości. Akademia, założona przez Arnona Grünberga, powinna pomoc w zmniejszeniu przepaści pomiędzy rzeczywistością a iluzją. Taka przepaść często pojawia się właśnie w kwestii miłości. Założyciel: Arnon GrünbergMiłość sprawia, że jesteśmy pomysłowi, ale czasem również oniemiali. Grünberg, holenderski pisarz żyjący obecnie w Nowym Jorku, oraz jego międzynarodowa drużyna wykładowców pomagają ludziom zabarykadowanym w wyobcowanych powietrznych pałacach wyskoczyć na zewnątrz: Grünberg i spółka wspierają frustratów, opuszczonych i wzgardzonych, pisząc dla nich listy miłosne (opcjonalnie również listy nienawiści, albo pisemne zażalenia). Zaliczka w wysokości 20 dolarów i wypełnienie krótkiej ankiety po wszystkim – a czy uczuciowo podłamana Europa może podnieść swoje morale listem miłosnym napisanym przez obcą osobę?

Poniżej pytania z ankiety Uniwersytetu Miłości:

Na ile lat się Pani czuje?

Właściwie nie czuję się wcale aż tak staro. Ale wszyscy uważają mnie za prastare pudło – nieżyciowa, niezdecydowana i nieludzka. Szara myszka! Nikt nie zauważa, kiedy od czasu do czasu wypróbowuję swój sexappeal. Szczerze powiedziawszy przybywa mi od dłuższego czasu zmarszczek – to rzeczywiście oznaka mijającego czasu – a ja izoluję się jeszcze bardziej od świata zewnętrznego.

Ma Pani jakiekolwiek problemy zdrowotne, na które powinniśmy uważać?

W 2011 roku moje zdrowie pogarszało się drastycznie. Mam nóż na gardle. Wirus zjada mnie od środka i nie wiem, jak długo wytrzymam jeszcze tę stresującą próbę. Szczerze mówiąc doprowadziłam się do ruiny. Pozostaje mi mieć nadzieję, że łaskawi bogowie, a w szczególności doktor Merkozy wyczaruje mi z rękawa jakąś kurację póki nie będzie za późno. W przeciwnym wypadku scenariusz na przyszłość wygląda ponuro.

Jakie ma Pani oczekiwania w stosunku do Uniwersytetu Miłości?

Czuję się niekochana. Jestem ciągle piątym kołem u wozu. Kiedy podejmowane są jakieś decyzje, jestem ignorowana przez samce i samice alfa. Na koniec wszyscy i tak stawiają na swoim, a ja zyskuję negatywny rozgłos. Mam tego po dziurki w nosie. Chętnie walnęłabym po prostu w stół i powiedziała: „Hej, przecież ja też tu jestem! Traktujcie mnie wreszcie na serio”. Ale spraw sercowych niestety nie można wymusić. Chcę więcej irracjonalnego pierwiastka w miłości, ponadnaturalnej porcji namiętności – a nie, że zawsze tylko wszyscy patrzą na moje konto. Arnon Grünberg, Pan mi sam powiedział, że tylko wtedy przezwyciężę przepaść pomiędzy rzeczywistością a iluzją, kiedy „będę znać istotę mojej przeszłości”. Myślę, że znam tę istotę, niech Pan mi wierzy. Wielcy mężowie okazywali mi kiedyś sympatię, nie wiedząc w co się wdają. Ale dziś panuje totalny bałagan i każdy myśli tylko o swojej sakiewce. A ja chciałabym porywać, zawrócić komuś w głowie, rozpalić namiętność. Można się czegoś takiego nauczyć?

Kłamie Pani częściej o pieniądzach czy o seksie?

To ciężko porównać. „Kłamstwa i pieniądze są ważnymi aspektami miłości”, sam Pan to powiedział. Kiedy spoglądam na mijający rok, widzę, że było u nas w domu wszystko, czego serce pragnie: nieoficjalny francuski kandydat na prezydenta przyłapany na romansie w nowojorskim hotelu Sofitel, co koniec końców kosztowało go pożegnaniem się z marzeniami o karierze. A co najlepsze? Jego małżonka została dzięki swojej wytrzymałości wybrana we Francji na kobietę roku 2011. Dalej - włoska głowa państwa, która pod koniec urzędowania tak przesadziła z miłostkami, że zapomniała oprócz finansów także o tym, że musi się pożegnać z urzędem. Poza tym, niemiecki polityk, który miał romans z 16-latką mówił o „nadzwyczajnej miłości” i nawet uronił kilka łez. Osobiście wolę raczej drobne kłamstewka z konieczności, i to te dotyczące pieniędzy.

A może wcale Pani nie kłamie?

Od czasu do czasu pozwalam sobie na takie czy owakie kłamstwo z konieczności. Tak samo jak inni. Na przykład udaję, że ludzie mogą sobie łatwo do mnie wstąpić lub ode mnie wyjść – a na koniec i tak przecież rygluję drzwi. Nigdy nie mogę mówić o dużych sprawach. Często czuję się jak taka marionetka. To pewnego rodzaju oszukiwanie samej siebie…

Niestety Europie nigdy nie uda się ukończyć tego kursu miłości, bo Uniwersytet Miłości, jak oznajmia nam jego założyciel, wyzionął ducha i zawiesił działalność. Grünberg nie zaprzecza jednak, że Uniwersytet Miłości wznowi kiedyś w przyszłości swoją działalność, „jeśli znajdzie się odpowiedni współpracownik”. Może był to po prostu absurdalny pomysł: musieć przekartkowywać Bares’a, aby wyuczyć się miłości. Po odpowiedzi na te pięć pytań od razu nasuwa się propozycja ceny za tę miłosną kurację. Arnon Grünberg osobiście wyjaśnia nam filozofię uniwersytetu: „Pieniądz jednoczy. Miłość dzieli. Gdyby miłość jednoczyła, nie byłoby monogamii”. Myśleliśmy właściwie, że jest na odwrót… Ale może koniec końców Europa nie potrzebuje aż tak dużo miłości… Tak przynajmniej sądzi niemiecki pisarz Thomas Brussig: „Europa może być sprawą sercową. Ale na szczęście również i teraz działa”.

(Podziękowania dla Federico Iarlori)

Fot.: główna Peace and Love 2011 (cc)Eddi van W../flickr; w tekście: Wesele królewskie (cc)dinoboy/flickr; University of Love ©universityoflove.com; Stare pudło? (cc)Richard McSundy/flickr; Pieniądze czy miłość? (cc)bluewinx15(BACK)/flickr

Story by

Translated from Europa: Kostenvoranschlag der University of Love