Drogi PiSie, twoja wizja „bezstronnych” mediów trąci LOLem
Published on
[Opinia] Za górami za lasami był sobie kraj, który chciano przykryć kloszem, by uchronić mieszkańców od napływającej z zewnątrz polifonii informacji, którą uznano za obcy i szkodliwy hałas. Wewnątrz klosza nadawana miała być głosowa narracja opowiadająca o prostym i jednolitym świecie. Jak się jednak okazało, klosz wykonany był z powietrza, a do środka przedostał się internet.
Przed kilkoma godzinami dowiedzieliśmy się, że konserwatywna partia Prawo i Sprawiedliwość, która ma obecnie większość w obu izbach polskiego parlamentu i z której to partii wywodzi się sprawujący urząd prezydenta Andrzej Duda, wprowadziła nowelizację ustawy medialnej. Na jej mocy zarząd i radę nadzorczą państwowych mediów mianuje minister skarbu, a nie – jak było do tej pory – rada nadzorcza radia lub telewizji w porozumieniu z Krajową Radą Radiofonii i Telewizji. Obecny minister skarbu Dawid Jackiewicz powołał już nowych prezesów TVP i Polskiego Radia. Zostaną nimi kolejno sympatyzujący z PiSem dziennikarze Jacek Kurski i Barbara Stanisławczyk. W ciągu nadchodzących dni pracę straci i zostanie zastąpionych nowymi szereg dziennikarzy i prezenterów. Zadaniem opozycji ta decyzja uczyni polskie media publiczne mediami jednej partii. Na arenie międzynarodowej projekt skrytykowała m.in. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Europejska Unia Nadawców (UER-EBU), Stowarzyszenie Dziennikarzy Europejskich (AEJ) i Reporterzy bez Granic (RSF). Zawiadomiły one Radę Europy o zagrożeniu wolności mediów w Polsce.
Przypomnijmy, że wcześniej PiS rozpoczął procedurę mającą na celu odwołanie pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, mianowanych uprzednio przez PO, i zastąpienie ich swoimi kandydatami, co opozycja ogłosiła za niezgodne z konstytucją. W grudniu Sejm przegłosował nowelizację ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, na mocy której możliwy będzie ponowny wybór pięciu sędziów TK.
Brutalności przedsięwzięciom PiSu dodaje fakt, że zarówno w przypadku mediów, jak i Trybunału Konstytucyjnego, z nowelizacji usunięto vacatio legis, czyli okres między publikacją aktu prawnego a jego wejściem w życie, którego celem jest umożliwienie wszystkim zainteresowanym zapoznanie się z nowymi przepisami.
Obie decyzje o wprowadzeniu zmian PiS argumentuje potrzebą przywrócenia równowagi politycznej w instytucjach, która zdaniem partii została zaburzona przez uprzednio rządzącą Platformę Obywatelską. Zdaniem PiSu, dawny porządek uniemożliwiał demokratyczne podejmowanie decyzji.
Znikająca opozycja
Jednak w jakim stopniu demokratyczne jest zagłuszanie głosów opozycji? Czyż nie uczono nas w szkołach, że jedynie obecność przeciwwagi głosów ze strony opozycji, nie tylko politycznej, lecz przede wszystkim – światopoglądowej, zapewnia informacjom wiarygodność? Zachowanie PiSu przypomina trochę sposób, w jaki niektóre dzieci grają w chowanego – wedle zasady „gdy zamknę oczy, nikt nie będzie mógł mnie zobaczyć”. Czy PiS myśli, że gdy pozbędzie się przedstawicieli opozycji z państwowych instytucji, ludzie przestaną zdawać sobie sprawę z ich istnienia?
W przeddzień wprowadzenia nowelizacji Szefowa Kancelarii Andrzeja Dudy Małgorzata Sadurska tłumaczyła, że decyzja podyktowana była chęcią uczynienia polskich mediów rzetelnymi, obiektywnymi i wiarygodnymi. W następnej kolejności podała przymiotniki „narodowe” i „bezstronne”, które, oprócz tego, że niejako się wykluczają, naznaczone są dużą dozą idealizmu. Bezstronne media?
Bitch please.
Próby objęcia kontroli nad mediami przez Prawo i Sprawiedliwość są kolejnym przejawem niepokojących dążeń partii do stworzenia nie tylko politycznego, ale również ideowego, monolitu w Polsce. Czy jednak tego chcą Polacy? Czy tego chcą ci, którzy mają otwarte umysły i potrafią dyskutować, podróżują, są ciekawi świata, chcą się rozwijać i sami o sobie decydować? Polacy, do których argument rozwoju tolerancji w społeczeństwie trafia bardziej niż przyznanie 500 złotych na dziecko? Czy manifestowana przy okazji każdej kolejnej nowelizacji silna wiara PiSu w homogeniczność społeczeństwa polskiego ma odbicie w rzeczywistości?
Uwaga. Ludzie nie są głupi. Wielu z nich zna języki obce, ma dostęp do rożnych źródeł informacji i potrafi czynić użytek z umiejętności krytycznego myślenia. Drogi PiSie – który dziś zapragnąłeś zmonopolizować media – nie zapominaj, czym jest internet. Internet to takie miejsce, gdzie ludzie oglądają dupę Kim Kardashian i swag Justina Biebera. Czasem kupują ciuszki na Asosie, a czasem grają w Chatroulette. Jednak internet to również takie miejsce, gdzie zaczęła się Arabska Wiosna i WikiLeaks i gdzie można zrekrutować się na dżihad. Wniosek: potęgi internetu nie należy bagatelizować. On jest wszędzie i wszystko widzi.
Dlatego apeluję o pisanie artykułów, dzielenie się opiniami, wytykanie hipokryzji. Nawet gdyby miało to być jedynie z przekory.