Droga Polski do Unii Europejskiej
Published on
Specjalnie dla cafe babel pierwszy premier III Rzeczpospolitej, Tadeusz Mazowiecki opowiada o miejscu i roli, jakie widzi dla Polski we wspólnej Europie.
Panie Premierze, dokąd pana zdaniem zmierza Europa?
Możemy narzekać, ale Unia Europejska jest bardzo istotnym osiągnięciem i bardzo dużo musiało się zmienić w Europie, żeby taka współpraca jaką stanowi UE była możliwa. Co to znaczy? Po pierwsze nie ma konfliktów między państwami. Po drugie, są szanowane pewne standardy dotyczące demokracji, praw człowieka, państwa prawa. Po trzecie, jest dość daleko posunięty stopień integracji gospodarczej. Oczywiście, że można być rozczarowanym, że ten proces idzie powoli, że napotyka na opory. To prawda, ale z drugiej strony trzeba widzieć jak wiele jednak osiągnięto. Ja bym raczej od tej strony patrzył na UE, jakim ona jest jednak postępem w stosunku do tego, co było. Europa była w historii ogniskiem konfliktów między narodami, była ogniskiem wybuchu dwóch wojen światowych! Jesteśmy bardzo daleko od tego. Teraz Europa jest już czymś innym.
Jaka jest Pana zdaniem obecnie, po 1,5 roku od wstąpienia do Unii nasza w niej rola?
Myślę, że nasza rola jest taka, jak każdego innego członka. Chodzi tylko o to, żebyśmy się w Unii zadomowili, żebyśmy się czuli normalnie, żeby stopniowo znosić ten podział na "starych i nowych" członków, Unii Europejskiej. Myślę, że to się będzie stopniowo dokonywać, że to nie będzie tak wyglądało, że "starzy sobie, a nowi sobie", aczkolwiek pewne wspólne interesy ci "nowi" członkowie mają w tym sensie, że są opóźnieni w stosunku do "starych" członków, jeśli chodzi o rozwój przede wszystkim gospodarczy. Ja bym widział tutaj kilka spraw, które ostatnio szczególnie nabrzmiały. Pierwsze, to jaki powinien być stopień wspólnej polityki zagranicznej, w szczególności wspólnej polityki energetycznej. Ostatnio okazało się, że od tej strony mogą przyjść niespodziewane do tej pory zagrożenia i dlatego jest rzeczą niedobrą, że każdy kraj Unii prowadzi politykę bezpieczeństwa energetycznego na własną rękę i że nie ma jakiejś wspólnej polityki energetycznej, co jest konieczne po kryzysie rosyjsko - ukraińskim. Widziałbym nasza rolę w tym, żeby do takiej wspólnej polityki doprowadzić.
Czy wie Pan jak jesteśmy obecnie postrzegani w Unii? Czy nadal jako ci straszni hydraulicy, którzy przyjadą i zabiorą miejsca pracy?
Nie wiem, czy hydraulik był tak znowu źle postrzegany, bo jednak niektórzy go potrzebowali a inni postrzegali jako konkurenta. Myślę, że różnie to wygląda w różnych krajach i należałoby zapytać tamtych społeczeństw, mogę za to od drugiej strony powiedzieć, że postrzeganie Unii w Polsce się zmieniło w kierunku pozytywnym, Zmieniło się np. na wsi po wprowadzeniu dopłat i gdy okazało się, że to cale straszenie, że to będzie katastrofa, wcale się nie sprawdziło i nastawienie w stosunku do Unii Europejskiej uległo zmianie. Jeszcze wcześniej zmianie uległo w młodym pokoleniu, a później także w starszym. Dziś już nie można grozić katastrofami, jakie miałoby rzekomo spowodować nasze wejście do Unii.
Jakie znaczenie mają kłótnie budżetowe i ogólny kryzys, który obecnie dotyka Europę?
W UE a przedtem we Wspólnotach zawsze występował czynnik interesu narodowego czy państwowego i pewnej solidarności. Mówię pewnej, bo nie była to nigdy solidarność absolutna i bezwzględna, ale jednak była. Zawsze terenem takich sporów jest debata budżetowa. Tak jak jest w państwach poszczególnych, tak z natury rzeczy debata budżetowa w Unii jest takim tematem spornym. Myślę, że kto uważał że bardzo szybko te spory zostaną wyeliminowane, patrzył dość idealistycznie i naiwnie na Unię. Natomiast to, że jednak udaje się przezwyciężyć te różnice, że w końcu do kryzysu budżetowego nie doszło i udało się porozumieć, to jest prawdziwym sukcesem opartym na wieloletnim doświadczeniu Unii, przez takie kryzysy Unia płynie do przodu.
Czy uważa Pan, że Rumunia, Bułgaria i Turcja są gotowe na wejście do Unii, i czy Unia jest gotowa na ich przyjęcie?
W przypadku integracji europejskiej podejście uniwersalne zazwyczaj się nie sprawdza; należy brać pod uwagę specyficzne uwarunkowania polityczne, gospodarcze i kulturowe każdego z tych krajów osobno. Unia na pewno jest gotowa na przyjęcie nowych członków, gdy tylko spełnią oni postawione im wymagania, co w przypadku Turcji na pewno jeszcze potrwa. Trzeba też zastanowić się, gdzie znajdują się granice ogólnie rozumianej Europy. Trudno powiedzieć jak daleko mogą postępować rozszerzenia, nie tworzymy przecież Unii Światowej.
Co Pan sądzi o idei mediów europejskich?
Na pewno jest ona dobra. Każda wymiana poglądów, szczególnie taka, aby możliwie wiele punktów widzenia było dostępnych jest bardzo pożyteczna. Życzę wiec powodzenia!