Czystki Camerona - żegnajcie bladzi i nudni mężczyźni!
Published on
Translation by:
Marika SendeckaW ostatnim przetasowaniu przed wyborami w 2015 roku David Cameron, próbując poprawić wizerunek Konserwatystów, zastąpił mężczyzn w średnim wieku kilkoma żeńskimi twarzami. Teraz Wielka Brytania ma eurosceptycznego ministra spraw zagranicznych, anty-równościową minister ds. równości i minister środowiska przeciwną zielonym źródłom energii.
To przetasowanie zostało nazwane „masakrą mężczyzn w garniturach", odstrzałem „męskich, bladych i nudnych". Radośnie wyobrażam sobie zbieraninę białych mężczyzn w średnim wieku z klasy średniej jak świnie na rzeź zmierzających pod Numer 10 na Downing Street. W tym momencie wygodnie mi jest zapomnieć, że sam kiedyś będę białym mężczyzną w średnim wieku z klasy średniej.
Jedyny biały mężczyzna w średnim wieku, którego nie „odstrzelono" to Philip Hammond - nowy eurosceptyczny minister spraw zagranicznych, w siedzibie głównej znany pod ujmującym przydomkiem „duży Phil". Pomimo intensywnych poszukiwań nie byłem w stanie zweryfikować jego wzrostu. Może jego przydomek jest hołdem dla jego imiennika, Dużego Phila Mitchell'a, alkoholika i kokainisty z serialu „EastEnders". Chociaż Philip Hammond nie pali cracku, jego eurosceptycyzm jest dużo bardziej niebezpieczny z utylitarnej perspektywy. Zdecydowanie lepiej jest odlecieć na kraku i spartaczyć sobie życie niż wyjść z UE i zrujnować swój cały kraj.
David Cameron próbowałby dowieść, że zagorzały eurosceptyk to najlepsza osoba do renegocjowania członkostwa Wielkiej Brytanii w UE przed referendum w 2017 roku. Ja próbowałbym dowieść, że wysyłanie Dużego Phila, żeby naprawiał poważnie nadszarpnięte stosunki z Europą to plucie pod wiatr. David Cameron zantagonizował europejskich liderów łącząc siły ze skrajnie prawicowym nacjonalistą węgierskim premierem Viktorem Orbanem przeciw kandydaturze Jeana-Claude'a Junckera na szefa Komisji. Postawienie eurosceptyka na czele ministerstwa spraw zagranicznych to dodatkowa zniewaga, nie wróżąca dobrze przyszłości Wielkiej Brytanii w UE.
segregatory pełne kobiet
Do czasu przetasowania kobiety stały na czele zaledwie 3 z 22 ministerstw. We Francji 17 z 34 ministrów to kobiety. Ta nierównowaga była ewidentnie toksyczna dla Torysów, a zmiany w rządzie miały to naprawić zwiększając liczbę kobiet ministrów do sześciu. Niektórzy mówią, że to ważny symbol - „znak dla społeczeństwa, że kobiety są równie kompetentne, zdolne i ambitne, jak mężczyźni jeśli chodzi o sprawowanie władzy. Nie możesz być tym, czego nie widzisz [„you can't be what you can't see" Mary C. Wilson, the White House Project]". Inni uznają nominacje nadawane w ostatniej chwili za „okropnie sybmboliczne i lekko mizoginistyczne". Czy Cameron jest po prostu bardziej elokwentnym Mittem Romney'em, desperacko wymachującym swoimi „segregatorami pełnymi kobiet", żeby zapewnić o swoich kwalifikacjach w w temacie równouprawnienia przed wyborami?
Równowaga płci w rządzie to coś więcej niż symbolika i wygrane wybory. W gruncie rzeczy chodzi tu o reprezentatywną demokrację. Reprezentacja jest ważna, ponieważ naiwnością jest wierzyć, że ministrowie wczują się w czyjąś sytuację. Prawie nie zaskakuje fakt, że w 86% męski rząd stoi za serią cięć budżetowych, które uderzają w kobiety o wiele bardziej niż w mężczyzn.
Kim więc są te kobiety, które Cameron magicznie wyciągnął ze swojego segregatora jak zająca z kapelusza? Nowo powołanymi ministrami zostały: Liz Truss - antyśrodowiskowa minister środowiska (pracowała dla Shell'a i sprzeciwia się odnawialnej energii), Nicky Morgan - antyrównościowa minister ds. równouprawnienia i Priti Patel - sekretarz skarbu opowiadająca się za ponowneym wprowadzeniem kary śmierci.
żegnaj Gove, witaj Morgan
Nicky Morgan zastąpiła bardzo niepopularnego Michaela Gove'a na stanowisku sekretarza edukacji (miał tylko 22% poparcia). Jej kandydatura była punktem dyskusyjnym przetasowania i głównie dlatego jej mianowanie jest tak niewytłumaczalne. Według Guardiana jej podstawową kwalifikacją do roli sekretrza edukacji jest to, że „nie jest Michaelem Gove'm".
Morgan miała zostać ministrem ds. równouprawnienia i interesów kobiet po tym, jak w kwietniu Maria Miller została ukryta/zniszczona niczym prowokujące akta pedofilskie. Jednak ponieważ Morgan chce ograniczenia aborcji i głosowała przeciwko małżeństwom tej samej płci, uznano, że nie mogłaby wiarygodnie pełnić tej roli. Cameron, zamiast powołać kogoś innego - kogoś z odpowiednimi kwalifikacjami - odrzucił kłopotliwą równościową część i podzielił stanowisko na dwa, czyniąc Sajida Javida ministrem ds. równości a Nicky Morgan swoją minister ds. interesów kobiet. W ten sposób Morgan legitymuje się wątpliwym tytułem pierwszej minister ds. interesów kobiet podporządkowanej mężczyźnie.
Chociaż jej kwalifikacje do roli sekretarza edukacji są niewielkie, to antykwalifikacje ogromne. Głosowała za przerwaniem EMA (Educational Maintenance Allowance- stypendium mające pomóc w dalszej edukacji młodzieży między 16 a 18 rokiem życia w trudnej sytuacji, red.), nie ma doświadczenia w edukacji, nie zna się na szkołach publicznych, sama uczęszczała do prywatnej, głosowała przeciw równym prawom dla homoseksualtistów w czasie, kiedy brytyjskie szkoły starają się wykorzenić dyskryminację. Ale przecież najważniejsze jest to, ona nie jest Michaelem Gove'm.
Choć karykatury są bardziej frapujące niż dobrze zbilansowane portrety, podczas pisania tego tekstu przezwyciężyłem swą awersję do przetasowania i poświęciłem chwilę na głębsze przemyślenia. Nie było to jednak zamierzone. Rozmawiałem z pewnym doświadczonym nauczycielem, oczekując powtórki euforii z cyklu „Gove'a nie ma", która jawiła mi się jako powszechna reakcja na nowe zmiany w rządzie. To, co powiedział udowodniło mi jednak, że dziennikarze mogą być równie okrutni i oderwani od rzeczywistości, co politycy, których ostro krytykują za to samo.
„Myślę, że Gove był użyteczny i uczciwy jak wilk w stroju wilka, tzn. wszyscy wiedzieliśmy, czego się spodziewać!" - powiedział nauczyciel, który chciał pozostać anonimowy. „Chociaż nie był specjalnie przychylny nauczycielom, bronił swojego stanowiska, tworzył akademie i otworzył debatę edukacyjną podczas realizacji polityki rządu w czasie cięć" - tłumaczył mój rozmówca. Zapytany o Nicky Morgan, stwierdził, że poczeka i zobaczy. Pomimo, że nic nie daje takiej satysfakcji, jak obrzucanie błotem, nie powinno ono przesłonić nam logicznego osądu pracy, którą ministrowie faktycznie wykonują.
W końcu konserwatyści po stu latach wyzbyli się fobii przed brodatymi i mianowali Stephena Crabba na pierwszego brodatego ministra w rządzie Konserwatystów od 1905 roku. To wielki krok w historii walki o równość. Front Wyzwolenia Bród ma nadzieję, że „ premier zrozumiał przesłanie «żadnych cięć»". Przetasowanie jest kosmetyczne dokłądnie w tym samym stopniu, co skrupulatnie zadbany zarost na twarzy Crabb'a. Nie można winić Camerona za majsterkowanie przy wizerunku Torysów, ale dymisjonowanie ważnych ministrów w samym środku wprowadzania kompleksowych reform sugeruje przerost formy nad treścią.
Translated from Cameron's Cull: Reshuffled off this mortal coil