Chcę grać w waszej drużynie
Published on
Translation by:
Grzegorz ChmielewskiGdyby Unia Europejska była szkolnym boiskiem, które pamiętamy z dziecięcych lat, z którą ekipą trzymałaby Hiszpania? Wybór nie jest prosty: Merkel czy Renzi? Niemcy czy Włochy? Cięcia czy ciągłe inwestycje? I w końcu: lojalność wobec centroprawicowej rodziny czy spełnianie wymagań centrolewicowców?
Od czasów reformy hiszpańskiej konstytucji w 2011 roku (na którą zgodę wyraziły zarówno socjalistyczna partia rządząca (PSOE) jak i centroprawica (PP), Hiszpania przeprowadza kolejne cięcia na równi z „uratowanymi" państwami pokroju Grecji, Portugalii czy Irlandii. Ostatni epizod cięć dotyczy szpitali. Według stowarzyszenia pielęgniarek SATSE od czternastu do piętnastu tysięcy łóżek szpitalnych będzie „wyłączonych z użytku" z braku nowych pracowników w okresie letnim.
Premier Hiszpanii Mariano Rajoy odczuwa skutki tych działań. Według hiszpańskiego Centrum Statystycznego (CIS) 59,7% Hiszpanów nie ma do niego zaufania, podczas gdy jeszcze 2 lata temu wskaźnik ten wynosił 27,2%.
Gdy socjalistyczny prezydent Francji Francois Hollande dołączył do Rady Europejskiej większość ludzi uznała, że czasy skromnego życia i cięć narzuconych przez Niemcy właśnie się kończą. Ale to Matteo Renzi swoim przemówieniem sprawił, że sprawy zaczynają się zmieniać, przynajmniej pozornie. Szesnastego czerwca, podczas inauguracji ostatniego Szczytu Europejskiego, młody premier powiedział: „Domagamy się szacunku". Tydzień temu w swojej mowie podtrzymał negatywne stanowisko w stosunku do ciągłych cięć.
Pytanie brzmi, czy Hiszpania dołączy do włoskiej drużyny, czy dalej będzie trzymała z niemiecką. Sprzeciwianie się Niemcom w Radzie Europejskiej jest bardzo ryzykowne, biorąc pod uwagę, że niemiecka delegacja posiada największą ilość głosów. Co więcej Angela Merkel i Mariano Rajoy należą do tej samej frakcji politycznej. Z drugiej strony zmiana w działaniach Rajoya mogłaby pomóc centroprawicy zdobyć poparcie w wyborach w 2015 roku.
Premier Hiszpanii nigdy nie postawił sprawy jasno. Od zawsze pozostaje w rozkroku między niemieckimi cięciami a włoską elastycznością.
Jak rozdawać karty w radzie?
Rada Europejska jest wysoką instytucją Unii Europejskiej, w której zasiadają wspólnie głowy dwudziestu ośmiu państw członkowskich. Można powiedzieć, że jest to instytucja najmniej rozproszona, gdyż to właśnie tutaj stanowiska każdego z krajów członkowskich wyrażane są z osobna i bezpośrednio. Niemniej żadne pojedyncze państwo nie jest w stanie występować w pojedynkę, więc sojusze są niezbędne. To tutaj rozgrywa się „gra o tron" Unii Europejskiej.
Rada współdzieli z Parlamentem Europejskim kompetencje do zatwierdzania bądź odrzucania projektów legislacyjnych. Lecz tego lata głównym zadaniem Rady (po wyborach 25 maja) jest wybór najwyższych urzędników. Zapomnijcie o projektach dotyczących obywateli. Czas na wielką politykę.
Osiągnięcie porozumienia okazuje się jednak czasem zadaniem trudniejszym od dwunastu prac Heraklesa. Ale Herakles czy Zeus nie zasiadają przecież w Radzie. Zamiast nich mamy Angelę Merkel i Matteo Renziego. Kanclerz Niemiec nalega, by utrzymać cięcia budżetowe nałożone w ramach Paktu Stabilności i Wzrostu. Z drugiej strony nowo wybrany premier Włoch naciska na otwarcie przepływu finansów, ponowne wsparcie inwestycji i elastyczności. Czy jednak w ten sposób nie otworzy puszki Pandory? Wygląda na to, że ciężko będzie dojść tu do porozumienia.
Niemniej obecność dwudziestu ośmiu zawodników przy stole sprawia, że gra staje się coraz bardziej złożona. Sprawy wewnętrzne, kompromisy partyjne, nie zapominając o elektoracie - wszystkie te czynniki grają rolę w negocjacjach.
Stanowisko dla Hiszpanii
Pomijając sprawy, które mają wpływ na mieszkańców Hiszpanii, w interesie Rajoya są teraz dyskusje dotyczące „europejskich tronów" - najwyższych stanowisk unijnych. Juncker już jest szefem Komisji Europejskiej, Włochy walczą natomiast o stanowisko Wysokiego przedstawiciela Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa dla Federiki Mogherini, natomiast Dania mogłaby objąć prezydencję w samej Radzie Europejskiej. Kolejne dostępne stanowisko to szef Eurogrupy, grupy ministrów finansów krajów strefy euro. Juckner zajmował to stanowisko od 2005 do 2013 roku, wtedy stanowisko to objął Jeroen Dijsselbloem, który wcale nie zamierza ustąpić. Dla nikogo nie jest to również zaskoczeniem, że wszystkie kraje poza Holandią popierają kandydaturę Luisa de Guindosa, obecnego ministra finansów Hiszpanii.
Kłopoty zaczynają się w momencie, gdy pojawia się temat komisarza zaproponowanego przez Hiszpanię. Miguel Ángel Arias Cañete, który był ministrem rolnictwa do czasu swojej rezygnacji, po której pokierował ludowcami w Wyborach Europejskich, od początku chciał objąć stanowisko Komisarza do spraw Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Rajoy stara się uzyskać dla niego te stanowisko, lecz Juckner zdążył już zaproponować premierowi wystawienie kobiety jako kandydatki do Komisji. Zabawny zbieg okoliczności: Cañete po debacie telewizyjnej powiedział, że debata z kobietą nie należy do najprostszych, gdyż mężczyzna nie może ukazać swojej wyższości. Teraz to parytety mogą pozbawić go szans na to stanowisko.
W Hiszpanii używa się idiomu „bailar con la más fea" (taniec z najbrzydszym/najbrzydszą) gdy komuś przypadnie najgorsza część danej rzeczy. Być może Hiszpania tym razem zatańczy z najpiękniejszym?
Translated from I WANNA PLAY WITH YOUR TEAM