Casablanca: To nie jest kraj dla hipsterów
Published on
Translation by:
Karolina KucCo dzieje się, kiedy w kraju o głęboko zakorzenionych, zupełnie odmiennych tradycjach kulturowych pojawia się zjawisko masowo powielane na Zachodzie? Zbieramy Was w podróż do świata marokańskich hipsterów z Casablanki, społeczności dużo bardziej złożonej i bogatej niż ich Zachodni odpowiednicy, choć do złudzenia ich przypominającej.
Trzeba zadać sobie nieco trudu, aby znaleźć hipsterów w Casablance. W Europie zapanowała natomiast prawdziwa obsesja: tu hipsterzy to dla wielu obiekt drwin. Niektórzy zrobią wszystko, by nie zostać zaliczonym do tej grupy tylko dlatego, że noszą koszulę w kratkę i Conversy. Dla nich metka „wąsatego fashionisty" to jak wyrok śmierci. Od jakiegoś czasu w Berlinie, Paryżu i Londynie trwa krucjata przeciwko masowej inwazji stylu, który, do tej pory zarezerwowany dla nielicznych, w krótkim czasie stał się dominującym stylem na ulicach europejskich i amerykańskich metropolii. Jeżeli na Zachodzie ten styl wpisał się już w codzienność, co dzieje się zatem w krajach przywiązanych do tradycji jak na przykład Maroko? Czy tamtejszym mieszkańcom trudno jest podążać za zachodnią modą? A może i tam pojawiły się zakrywające pół twarzy okulary, bezprzerzutkowe rowery miejskie i spodnie z wysokim stanem? Internet mówi, że tak właśnie jest. W Trip Advisor można natknąć się nawet na pewien lokal, Arts Club, uchodzący za punkt zboorny marokańskich hipsterów. Obserwując młodych ludzi z Casablanki można stwierdzić, że ich styl jest o wiele bardziej zróżnicowany i kolorowy niż hipsterska konwencja społeczności Zachodu. Tłuste wąsy nadal noszą wielbiciele sztuki cyrkowej, koszule w kratkę są wciąż atrybutem nerdów, a dowolność w wyborze stylu życia niczym nie różni się od takich krajów jak Włochy, Francja czy Hiszpania. Jednak jak to wszystko wygląda z bliska?
Nocą w Casablance można spotkać przedstawicieli wszystkich stylów: Saad @B-rock, jeden z najmodniejszych lokali w mieście.
Wayfarery są nadal charakterystyczne dla old school'u.
Długie wąsy są wciąż atrybutem cyrkowców. Na zdjęciu Snoopy ze szkoły cyrkowej @l’abatoir.
W POSZUKIWANIU WŁASNEGO STYLU
W ciągu ostatnich piętnastu lat Maroko zrobiło ogromny postęp w kwestii wolności wyboru. Ma to bezpośredni związek z sukcesją na dworze królewskim z 1999 roku, kiedy to Hassan II został zastąpiony przez Muhhamada VI. Z tego powodu (przynajmniej pozornie) wydaje się, że hołdowanie alternatywie, wciąż zgodnej z tradycją, czy też poszukiwanie własnego stylu zaczyna stawać się coraz łatwiejsze mimo trudności, którym musi stawić czoła rozwijające się Maroko. W kraju, w którym średnia pensja oscyluje w granicach 200 euro, a koszty życia są porównywalne z kosztami życia w Hiszpanii, kupowanie ciuszków nie jest jednak prostą sprawą. W kwestii odniesień religijnych trzeba sobie powiedzieć, że w Maroku obowiązek noszenia hidżabu jest już tylko dalekim wspomnieniem przeszłości. Decyzja o jego noszeniu stała się wolnym wyborem, nie istnieją już żadne nakazy.
Dani pracuje dla telewizji i radia. Niewiele stacji emituje na swej antenie zachodnią muzykę, jednak te, które się na to decydują, cieszą się olbrzymią popularnością.
Wpływy amerykańskie mają się w Maroku bardzo dobrze. Wydaje się, że marzenia o „amerykańskim śnie" są tu wciąż żywe.
Taha: „Nie jestem hipsterem, nawet jeżeli często ubieram się tak, jak oni. Każdego dnia zmieniam swój styl. Sąsiedzi przyglądają mi się czasem, jakbym był obcym z innej planety”.
Na ulicach Casablanki można spotkać też takie stylistyczne eksperymenty
Bez nihilizmu i abnegacji
Znajdą się tacy, którzy stwierdzą, że europejscy hipsterzy zastąpili squatersów, ale w odróżnieniu od tych drugich, są zainteresowani polityką. Poziom politycznego zaangażowania w Casablance jest bardzo wysoki. „Mamy wiele do zrobienia w naszym kraju" – wyjaśnia mi Ali, który dopiero co skończył studia lingwistyczne i wygląda na wielbiciela reggae. „Jest dużo możliwości, coraz więcej osób może pozwolić sobie na wybranie się na koncert, dokonać wyboru jakiej muzyki chce słuchać, a to dzięki temu, że jest ona powszechnie dostępna w sieci. Na przeróżnych festiwalach spotykają się masy ludzi z różnych środowisk, od hippisów po hipsterów, metali czy raperów. I my wszyscy, nasze całe pokolenie, chcemy właśnie stworzyć nowe Maroko" – tłumaczy mi. To zapał, który nie zostawia miejsca dla nihilizmu czy hipsterskiej abnegacji.
Ismael, młody fotograf: „Jeżeli na uczelni pojawiasz się w koszuli w kratkę i dużych okularach, to jesteś wciąż postrzegany za nerda”.
Retro look odnosi się do lat 70.
Dziewczyny, nawet jeśli ubierają się zgodnie z zachodnią modą, są wciąż dość mocno zdystansowane i nie czują się swobodnie przed obiektywem. Tutaj Mary na uniwersytecie.
Ali słucha rocka i reggae. Opowiada mi, że w ostatnich latach w Maroku powstało wiele bezpłatnych festiwali muzycznych. Organizatorzy eventów mnożą się w ekspresowym tempie, a oferta wydarzeń kulturalnych i muzycznych powoli zaspokaja nieustannie rosnący popyt na rozrywkę.
Jeśli więc szukacie pomysłu na ciekawe wakacje w miejscu, które nie jest jeszcze zalane miejskimi rowerami, wypielęgnowanymi osobnikami z wąsiskami i wywodami nad sensem własnej egzystencji, to właśnie je znaleźliście. Casablanca nie jest JESZCZE kolejną stolicą hipsterów.
Ten artykuł jest częścią raportu specjalnego poświęconego krajom magrebu, zrealizowanego w ramach projektu "euromed reporter" i zainicjowanego przez cafébabel we współpracy z iwatch i fundacją anna Lindh.
Translated from Non é un paese per hipster (ancora)