Brassens wielkim poetą był!
Published on
Jutro 30 rocznica śmierci boga francuskiej piosenki. Niech was nie zmylą badania mówiące o ateizmie Francuzów, oni gorąco wierzą: w Brassensa, Gainsbourga, w komunizm, w to że Pola Elizejskie są najpiękniejszą aleją na świecie, i że Paryż jest jego centrum. Z równością i braterstwem trochę gorzej jednak bywa.
„Il faut reconnaitre!!!”- unosi się mój francuski kolega w redakcji - „Trzeba przyznać, Brassens to przecież geniusz!”. To już jutro, więc szybko, jeszcze dzisiaj, trzeba napisać jakiś artykuł, m u s i m y przecież uświadomić Europę, że Brassens nie żyje od 30 lat!... Bóg umarł, ale nie we Francji.
Gdy tak patrzyłam, jak oczy mojego kolegi coraz szerzej zamykają się na umiarkowany optymizm jego kolegów różnych nacji, kotłujących się w redakcji głównej cafebabel.com (w Paryżu...), przypomniała mi się bardzo pouczająca rozmowa z pewną czterolatką. Z ową mademoiselle miałam okazję spotkać się na wieczorze z przyjaciółmi, jaki urządziłam w swoim nowym paryskim mieszkaniu. „Podoba ci się tutaj?”, spytała. Myśląc, że mówi o mieszkaniu, odparłam: „Tak, jest bardzo ładne, a poza tym... ”, nie dane mi było dokończyć zdania. „Oczywiście, FRANCJA to przecież pięęękny kraj!” – przerwała mi w pół zdania. Kropka, koniec dyskusji. No co, nie słyszeliście o Wielkim Poecie Brassensie!?... Zastanawiam się, dlaczego ja nigdy nie pytałam: „Gombrowicz, G o m b r o w i c z, co, nigdy nie słyszeliście o Gombrowiczu?!”.
Fot. (cc) amanda farah/Flickr; video: Youtube