Bieg Indian Blackfeet: Wszyscy jesteśmy Czarnymi Stopami
Published on
29 czerwca wystartował bieg na rzecz ochrony kultury, języka i zdrowia Indian Blackfeet. Po raz drugi w historii wszystkie grupy narodu Czarnych Stóp z Montany zjednoczyły się w obronie swoich wspólnych interesów a wsparcie okazały im rzesze biegaczy z całego świata.
Rezerwat Czarnych Stóp z siedzibą w miasteczku Browning rozpościera się na obszarze 1,5 miliona hektarów i jest trzecim co do wielkości rezerwatem w Montanie. Zamieszkuje go największa populacja Indian w tym stanie USA. Plemię tworzą 3 podgrupy: Siksika (Blackfeet z Północy), Kainai (Indianie Krwi) oraz Pikuni. Same Czarne Stopy określają siebie jako „Niitsitapi”, co oznacza „prawdziwi ludzie”. Zawarte z rządem federalnym traktaty oraz porozumienia nadają plemieniu Blackfeet status narodu w narodzie, funkcjonującego w suwerenny sposób. Teren rezerwatu jest dostępny dla turystów, którzy mogą poznać kulturę i codzienne życie jego mieszkańców. W internecie znajdziemy nawet filmowe lekcje języka Blackfeetów.
Biegnące Czarne Stopy
Indianie rozpoczęli swój bieg 29 czerwca przy jeziorze Mittens, by przebyć ponad 100 mil w kierunku parku Red Crow za kanadyjską granicą. „Jest to związane z ich przywiązaniem do ziemi” - mówi Lester Johnson, zarządzający plemiennym programem ochrony zdrowia Honor Your Life („Szanuj swoje życie”). „Są tam miejsca istotne dla plemienia, które znajdują swoje odzwierciedlenie w ich języku, a nawet w imionach, które noszą” – tłumaczy.
Celem biegu było zaangażowanie społeczności Blackfeet w zdrową aktywność fizyczną. Każdy, kto miał ochotę dołączyć, był mile widziany. Mieszkańcy rezerwatu często borykają się z problemem alkoholizmu, depresji, samobójstw oraz zachorowaniami na cukrzycę. „Aktywność fizyczna jest jednym z najlepszych sposobów na uporanie się z depresją” - twierdzi Johnson. Obecnie trwa zbiórka funduszy na budowę ośrodka odnowy biologicznej w Browning.
„Zawsze chciałem zostać Indianinem"
W Polsce organizacją biegu poparcia dla Indian Blackfeet zajęła się fundacja Bieg Na Rzecz Ziemi (Run For The Earth). Nie miała tutaj znaczenia trasa, szybkość czy liczba przebytych kilometrów. Celem był gest solidarności, który przekracza granice państw i kultur. „W słowniku indiańskich biegaczy nie ma słów: rywalizacja, osiągnięty czas, ilość kalorii, ranking miejsc czy czasów. Często wygląda to tak, że długa trasa jest dzielona na wiele osób, z których każda deklaruje swój wkład w daną intencję poprzez kilometry, jakie jest w stanie przebiec” – mówi Ania, biegaczka i indianistka oraz współorganizatorka polskiego Biegu dla Ziemi. „Z jednej strony takiego działania jest wielkie ekologiczne przesłanie czyli uczenie ludzi szacunku do Ziemi i wszystkich jej zasobów. A z drugiej strony każdy biegacz, zanim zakończy swój odcinek, niesie w sercu modlitwę w jakiejś lub czyjejś intencji” - dodaje.
Setki ludzi z ogromnym entuzjazmem zareagowały na inicjatywę Biegu dla Ziemi. Były wśród nich zarówno osoby, dla których bieganie jest częścią codziennego życia, jak i takie, które przebiegły lub przemaszerowały pewien dystans specjalnie z tej okazji. Zdjęcia z tras oraz screeny z aplikacji biegowych można było przesyłać na adres mailowy fundacji. Zostaną one zebrane i przekazane do Montany z pozdrowieniami z Polski. „Wyniki nie są ważne, ale ze zgłoszeń mailowych uskładało nam się razem kilkaset kilometrów. Podejrzewamy, że wielu uczestników, którzy robili to po raz pierwszy, zrobi i kolejny. A może rozpoczną indiańskie bieganie po prostu dla zdrowia i wyciszenia samego siebie. Kto wie?” – mówi Ania.
Bieg Na Rzecz Ziemi jest dowodem ogromnej solidarności, która drzemie w każdym z nas – niezależnie od wieku, miejsca zamieszkania czy kultury, w której dorastaliśmy. Udowadnia również, że aktywność fizyczna jest wartością samą w sobie – może służyć nam samym, być inspiracją dla osób z naszego otoczenia oraz pomóc nam lepiej zrozumieć siebie i doświadczać bliskości z otaczającym nas światem. „Zawsze chciałem zostać Indianinem – mówi Krzysiek, który dla plemienia Blackfeet przebiegł w tym roku 15 kilometrów. „W dzieciństwie czytałem książki o dzikim zachodzie, zwłaszcza te autorstwa Sat Okha (Stanisława Supłatowicza). Interesuje mnie temat Indian, a poza tym również biegam. Biegam dla siebie, ale także włączam się w liczne akcje biegowe oraz biegi publiczne. Teraz, gdy nadarzyła się taka okazja, pobiegłem dla ludu Blackfeet. Było super!” – opowiada.
Akcja poparcia dla plemienia Blackfeet jest tylko jednym z przykładów na to, że indiańskie bieganie znajduje swoich zwolenników na całym świecie, również w Polsce. „Bieg Na Rzecz Ziemi w ciągu roku odbywa się w Polsce dwa razy – corocznie wiosną prowadzi na trasie Stary Gostków – Uniejów w dniu Pow Wow, europejskiego Festiwalu Muzyki i Tańca Indian Amerykańskich organizowanego w Uniejowie. Jesienne trasy odbywają się za każdym razem w innej części Polski" - mówi Krzysztof, główny organizator Biegu na Rzecz Ziemi w Polsce.
Praktykowana przez Indian forma biegu jest doskonałą odpowiedzią na potrzeby, które są bliskie nam wszystkim, a o których coraz łatwiej zapomnieć w obliczu pędzącej wokół nas rzeczywistości. Niezależnie od tego, jak bardzo staramy się ją stłumić, w każdym z nas drzemie tęsknota za wyciszeniem, kontemplacją, kontaktem z naturą i – może przede wszystkim – z samym sobą.