Albanofobia: kraj czarnych charakterów rodem z Harry'ego Pottera
Published on
Translation by:
Tomasz KrzymińskiKultura masowa niezmiennie karmi się stereotypami i uprzedzeniami. Pewna serbska dziennikarka, pakując z niepewnością bagaż przed wyjazdem do Tirany, sprawdza, czy jest to przejaw wszechobecnej albanofobii lub antyalbanizmu.
Na kartach książek o przygodach Harry’ego Pottera „czarny charakter” Lord Voldemort kilkukrotnie ucieka do krainy zwanej Albania. Jest to miejsce porośnięte mrocznymi lasami i pełne niebezpiecznych stworzeń. Jeżeli kogoś ominęła lektura sagi brytyjskiej pisarki J. K. Rowling, ale w zamian za to śledził produkcje hollywoodzkiego kina akcji (jak Casino Royale z 2006 roku lub Uprowadzona z 2008 roku), nie mógł nie zauważyć, że Albańczyków ukazano w nich jako mistrzów organizacji przestępczych. Niezależnie od tego, czy termin „albanofobia” zostanie uznany za kategorię naukową funkcjonującą w obszarze nauk społecznych, sformułowanie to już pojawiło się na kartach Wikipedii i w anglosaskiej literaturze. Ogólna definicja terminu to przedstawianie Albańczyków „w roli kryminalistów i degeneratów”, a zjawisko jest „szerzej rozpowszechnione w krajach o dużej mniejszości albańskiej, jak Macedonia, Czarnogóra i Serbia, oraz państwach ze znaczną liczbą albańskich imigrantów, jak Grecja i Włochy”.
Zbliżenie Belgradu i Tirany
Doświadczyłam nieco przejawów tej fobii podczas rezerwacji biletu na lot z Belgradu do Tirany. Pomiędzy obiema stolicami nie ma bezpośredniego połączenia. Bezpośrednie loty obsługiwane przez serbską linie lotniczą JAT odwołano w 2008 roku. Inne drogi dostania się do Tirany wymagają wyprawy do miasta Ulcinj w Czarnogórze i tam wynajęcia minivana lub taksówki, ewentualnie podróży do Prisztiny (czego wielu Serbów wciąż się obawia) i stamtąd wzięcia autobusu. Ostatecznie, poleciałam przez Rzym za około 200 euro. W trakcie pakowania bagażu otrzymałam więcej niż zazwyczaj telefonów od przyjaciół i rodziny z jedną, powtarzającą się radą: „Bądź ostrożna w Tiranie”, pomimo faktu, iż żadne z nich nigdy nie podróżowało do Albanii. Negatywne stereotypy dotyczące Albańczyków pogłębiły się w Serbii za sprawą Szwajcara Dicka Marty’ego i jego raportu z grudnia 2010 roku przyjętego przez Radę Europy nt. handlu ludzkimi organami prowadzonego przez kosowskich Albańczyków . Dostało się i samym mieszkańcom Albanii: w czerwcu 2011 roku odrzucony został pozew o zniesławienie złożony przez albańską rodzinę, której dom był wymieniony w raporcie jako miejsce usuwania organów.
W trakcie pakowania bagażu otrzymałam więcej niż zazwyczaj telefonów od przyjaciół i rodziny z jedną, powtarzającą się radą: „Bądź ostrożna będąc w Tiranie”.
Stereotypy najprościej obalić można na polu kultury i nauki. W 2010 roku uniwersytety w Tiranie i Belgradzie podpisały porozumienie o współpracy, obejmujące zaproszenie albańskich wykładowców jako gości wydziału albanologii w Belgradzie. Merima Krijezi, asystent na wydziale, twierdzi, że relacje pomiędzy państwami przybierają pozytywny kierunek po długim okresie stagnacji. „Media w Albanii prezentują pozytywne nastawienie”, wyjaśnia. „W mediach serbskich za to nie pojawia się zbyt wiele informacji na ten temat. Na przykład, kiedy teatr narodowy z Belgradu występował w Tiranie, albańskie media opisały wydarzenie, ale kiedy albański kwartet smyczkowy odwiedził Belgrad, media nie poświęciły mu wiele uwagi”.
Albania Osmańska i Wielka Albania
Ku mojemu zdziwieniu, profesor Shaban Sinani mówi trochę po serbsku. Ten albański naukowiec specjalizujący się w etnologii i problemach regionalnych twierdzi, że ksenofobie wszelkiej maści narodziły się na Bałkanach wraz z pojawieniem się pierwszych granic państwowych w regionie. „W czasach imperium osmańskiego granice nie istniały i pomiędzy narodami bałkańskimi nie było nieporozumień”, powiedział mi podczas rozmowy w międzynarodowym hotelu w Tiranie. „To była jedyna pozytywna strona ich władzy”. Badania socjologiczne dotyczące dystansu etnicznego w Serbii wykazały wysoki poziom niechęci do Albańczyków. W opublikowanej w bieżącym roku pracy pt. „Droga od braterstwa i jedności – dystans etniczny pomiędzy obywatelami Serbii”, wskazuje się, że etniczny dystans wobec Albańczyków nieznacznie się zmniejsza. Wyniki badań pokazały jednak, że 70% respondentów nie chciałoby mieć Albańczyka za współmałżonka. W Albanii kwestia ta najwyraźniej w ogóle nie stanowi problemu. Wręcz przeciwnie. Jak stwierdza pewien młody Albańczyk: „Tutejsi ludzie, zwłaszcza młodzi, nie mają właściwie wyrobionej opinii na temat Serbii, gdyż niewiele o niej wiedzą”.
Kolejnym argumentem przywoływanym przez albanofobów dla usprawiedliwienia przejawianych lęków jest plan budowy Wielkiej Albanii. Terminu tego używano powszechnie w serbskich i macedońskich mediach w kontekście niepodległościowych roszczeń Kosowa i podczas konfliktu zbrojnego w Macedonii w 2001 roku. Wielka lub Etniczna Albania to sformułowanie odnoszące się do ogółu terytoriów w regionie, zamieszkałych przez etnicznych Albańczyków (Kosowo, Czarnogóra, Macedonia, Grecja). Profesor Shaban Sinani energicznie potrząsa głową. „Terminu tego nie stworzyli Albańczycy”, podkreśla. „To twór nazistów i faszystów, Mussoliniego i Trzeciej Rzeszy. Z pewnością nie ma już projektu Wielkiej Albanii”. Mimo, iż stanowi to nadużycie historyczne na potrzeby współczesnej polityki, sondaż Instytutu Gallupa z 2010 roku przeprowadzony we współpracy z Europejskim Funduszem na rzecz Bałkanów, cytowany przez Kanał 5 macedońskiej telewizji pokazuje, że znaczna liczba Albańczyków popiera ideę Wielkiej Albanii.
Nie zapominajmy o Grekach
Tymczasem, zbliżający się spis powszechny, zaplanowany na listopad 2011 roku, pokazuje, że Albańczycy przejawiają własne, podobne obawy w stosunku do Greków zamieszkałych na południu kraju. Sojusz Czerwony i Czarny podjął trud zebrania 50 tysięcy podpisów pod wnioskiem o wykreślenie w formularzu pytań o narodowość i religię. W kawiarni, niedaleko od punktu składania petycji w centrum Tirany, działacz Endrit Shabani wyraża swoje obawy związane z niesprawiedliwym wymogiem zadeklarowania narodowości podczas spisu. Mimo, że pytania o narodowość i religię są zwykle uwzględniane w formularzach innych krajów europejskich (choć odpowiedź nie jest obligatoryjna), w Albanii nie padały podczas spisu powszechnego od niemal 70 lat. Tym samym, nie ma żadnych oficjalnych, dokładnych danych w kwestii liczebności mniejszości w Albanii. „30 tysięcy ubogich rodzin na południu Albanii otrzymuje jakiś rodzaj świadczenia finansowego od Greków”, wyjaśnia Endrit. „Jeżeli nie zadeklarują się jako Grecy, nie otrzymają więcej takiej pomocy. Z drugiej strony, jeżeli zadeklarują się jako Grecy, doprowadzi to w Albanii do napięć na tle narodowościowym. Spis powinien być narzędziem statystycznym, a nie takim, które może pociągnąć za sobą prawne implikacje. W konsekwencji przepisów prawnych przyjętych przez nasz rząd, informacje złożone w deklaracji nie będą wymagały weryfikacji i nałożą się na dane zawarte w dokumentach osobistych, jak np. paszport”.
Podczas gdy Bałkany słyną z problemów narodowościowych, Albanii jako państwu udało się ich uniknąć. Centrum zainteresowania od czasu obalenia komunizmu w 1991 roku stało się wstąpienie do Unii Europejskiej. Co więcej, Albańczycy prezentują najwyższy poziom euroentuzjazmu w regionie. W kwestii wspomnianej albanofobii, według badań Instytutu Gallupa przeprowadzonych w bieżącym roku, ponad 60% Albańczyków jest przekonana, że wizerunek ich kraju jest pozytywny i wciąż się poprawia w państwach UE, wbrew wyobrażeniu kształtowanemu przez ciemne moce ze współczesnej literatury.
Artykuł powstał w ramach nowego projektu cafebabel.com na lata 2010-2011 poświęconego Bałkanom:Orient Express Reporter.
Fot. Casino Royale, klatka z filmu, imdb; Prof. Dr. Shaban Sinani, fotografia z oficjalnego profilu, Facebook, Sojusz Czerwony i Czarny, plakat z kampanii.
Translated from Albanophobia: land for Harry Potter villains?