Participate Translate Blank profile picture
Image for Żeby paella nie była za słona

Żeby paella nie była za słona

Published on

Pożary w Grecji, sól w Sewilli czy dioksyny w Kampanii: degradacja gleby w Europie mobilizuje Parlament Europejski, który szuka rozwiązań tych problemów.

W ciągu ostatniego roku, poziom zasolenia rzeki Guadalquivir trzykrotnie przekroczył poziom zalecany dla uprawy ryżu. Sewilla leży tylko 6 metrów nad poziomem morza mimo, że znajduje się 96 km od wybrzeża. W jej okolicach rozciągają się rozległe ziemie uprawne, często zatapiane w czasie obfitych deszczy lub kiedy podnosi się poziom morza. Szczególnie na zatopienie narażone są pola ryżowe wzdłuż rzeki Guadalquivir. zdj.: Diego BE / FlickrW ciągu ostatniego roku, poziom zasolenia tej rzeki trzykrotnie przekroczył poziom zalecany dla upraw, dochodząc do 5,3 gramów na litr wody. „Produkcja ryżu z hektara spadła z 10 800 kg na 6 000 kg” - wyjaśnia Manuel Cano, dyrektor sewilskiego koncernu ryżowego. Tym samym ten region stracił pierwsze miejsce w światowym rankingu produkcji ryżu.

Szkoda by było nie wykorzystać sytuacji na światowych rynkach

„To nie jedyny przykład degradacji europejskich gruntów rolnych” - twierdzi europoseł Zjednoczonej Lewicy Europejskiej Vincenzo Aita, sprawozdawca raportu, nad którym dyskutuje Europarlament, aby stawić czoła sytuacji. Oprócz suszy, która dotknęła południe Europy w ciągu ostatnich 2 lat, doszło do strasznych pożarów, które w 2007r. spustoszyły greckie lasy, do degradacji zasobów wodnych (ujawnionej w tym roku) we włoskiej Kampanii oraz ogólnie rzecz biorąc do zmian klimatu. „Ryzyko polega na ograniczeniu zdolności produkcyjnej europejskich gleb” - podkreśla Aita. A to wszystko w chwili, gdy żywności brakuje przez co europejskie towary miałyby dogodny dostęp do międzynarodowych rynków i sprzedawałyby się w dobrej cenie.

Mniej CO2 i więcej pieniędzy

Aita proponuje zrównać sytuację gruntów rolnych z sytuacją lasów w ramach walki ze zmianami klimatu. „Powierzchnie uprawne pochłaniają dwutlenek węgla. Wobec tego, ich właściciele powinni mieć prawo do posiadania certyfikatu o ograniczonej emisji tego gazu. To pozwoliłoby im wejść na międzynarodowe rynki praw do emisji CO2” - wyjaśnia poseł Zjednoczonej Lewicy Europejskiej. Aita podsumowuje, że takie rozwiązanie pozwoliłoby im otrzymać więcej środków na modernizację systemu nawadniania, ochrony przed pożarem, ochrony przed przenikaniem zanieczyszczeń do wód podziemnych. Zainteresowana pomysłem Komisja Europejska zapowiada na początek 2009r. opracowanie białej księgi zawierającej wskazówki o użytkowaniu gruntów rolnych. Poza tym Aita proponuje zwiększyć europejski budżet na ten cel. Hiszpańska deputowana Europejskiej Partii Ludowej, Esther Herranz, posunęła się jeszcze dalej proponując przekazanie większych Funduszy Strukturalnych na sfinansowanie zaawansowanych systemów nawadniania gruntów rolnych. Właśnie w Sewilli 140 milionów euro z europejskich funduszy zostanie przekazane na wybudowanie zbiorników wodnych równolegle do rzeki Guadalquivir. Zagwarantowałoby to stałe dostawy słodkiej wody do uprawy pól ryżowych. Herranz podkreśla również, że gospodarowanie wodą nie powinno podlegać regionom politycznym, lecz naturalnym. To znaczy, że jeśli jakieś dorzecze należy do kilku regionów administracyjnych, żaden z nich nie powinien przywłaszczać sobie prawa na wyłączność do gospodarowania zasobami wodnymi. Jest to problem, który spędza sen z powiek szczególnie hiszpańskim politykom.

Translated from Evitando que las paellas salgan saladas en Europa