Participate Translate Blank profile picture
Image for Panini - album z naklejkami

Panini - album z naklejkami

Published on

Lifestyle

Gdy Europejczycy bujają w obłokach dziecięcych wspomnień, rozmyślając o sporcie na trawie, z pewnością nie myślą tylko i wyłącznie o decydujących golach wielkich gwiazd. Niektórzy z nich przypominają sobie próby skompletowania "albumu Panini" i zrobienia furory w całej szkole.

Każdy, kto się zaraził wirusem piłkarskim może dokładnie podać daty pierwszych Mistrzostw Świata lub Europy, wie w którym roku się odbyły i kto był ich zwycięzcą. Wtedy też bajki zniknęły z półek, aby zrobić miejsce dla zbiorów ikon. Rok, w którym Europę ogarnęła gorączka zbierania naklejek Panini. Bogowie piłki na lepkich papierkach Panini to uosobienie wielkiej pasji, która panuje na europejskich podwórkach szkolnych od lat. Także dziś malcom - Panini nie kojarzą się z włoskimi smakowitymi bułeczkami, raczej myślą o albumie z naklejkami. Bez zastanowienia wyliczają francuskich, angielskich oraz holenderskich piłkarzy, jakby niczego innego w życiu nie robili. Prawdopodobnie nie potrafią nazwać państw na mapie, ale w swoim albumie znają dokładnie stronę każdego państwa i potrafią bezbłędnie namalować flagi Szwecji, Chorwacji i Portugalii.

Pasja od małego

(www.paninionline.com)Miliony dzieci na całym świecie wydają do dziś swoje kieszonkowe na znane naklejki Panini. 1 Euro i 50 Centów kosztuje album z pięcioma pierwszymi podobiznami piłkarzy. Na każde opakowanie z obrazkami do wklejenia dziadkowie, sąsiedzi i dalsza rodzina musi dorzucić po 50 Centów, aby malec mógł w sumie zebrać 500 obrazków. Albumy Panini to więcej niż drogie uzależnienie fanatyków piłki nożnej. To najlepszy sposób, aby zabłysnąć na lekcji geografii. To dzięki nim Niemieccy malcy dobrze wiedzą, że Monachium jest stolicą Bawarii, a mali Hiszpanie znają Madryt, Barcelonę, Sewillę oraz inne miasta Primera División, nigdy ich nie odwiedzając.

Panini - obieżyświat

"Jestem dorosły, ale jeszcze zbieram naklejki Panini"

"Przedsiębiorstwo zostało założone w 1961 roku we włoskiej miejscowości Modena, a jego założycielami byli bracia Panini" - opowiada Antiono Allegra, dyrektor "Panini Italia". Już w tym samym roku pierwsze paczki z dwiema naklejkami były dostępne w cenie 10 Lirów (0,05 €). Bruno Bolchi, były kapitan drużynowy Inter Mailand może się szczycić tym, że był pierwszym piłkarzem, który poszedł do druku na nalepki o formacie 4,9 cm x 6,5 cm. I tak rozpoczął się szał na albumy. Już w pierwszym roku ponad 3 miliony paczek przewinęło się przez lady sklepowe, zdziwiło to nawet rodzinę Panini i zachęciło ich do dalszej intensywnej pracy. W latach 70. nałóg zbierania rozszerzył się na cały kontynent. Rodzinne przedsiębiorstwo zaczęło wydawać albumy różnych lig europejskich na Mistrzostwa Europy oraz Świata. Później kolekcja została uzupełniona zeszytem na "Champions League".

"Przedsiębiorstwo ma filie w Barcelonie, Nicei, Stuttgarcie, Kent oraz w Ameryce Łacińskiej, a teraz próbujemy się zakotwiczyć w Polsce" - mówi Allegra. "Jednak produkcja naklejek odbywa się wyłącznie w Modena." Dziś wydawnictwo Panini drukuje około 6 miliardów naklejek do kolekcji rocznie, podczas gdy "te liczby są zależne od tego, czy odbywa się jakaś wielka impreza czy też nie" - tłumaczy dalej Allegra.

Blask z ławki rezerwowej

(www.paninionline.com)Firma wielokrotnie powtarzała, że każdy gracz jest drukowany dokładnie na tej samej ilości naklejek. Wyrafinowany i własnoręcznie wykreowany system druku i mieszania gwarantują, że obrazek nie ląduje w podwójnej liczbie do paczki i że wystarczą najwyżej dwa kartony aby zapełnić wszystkie wolne miejsca w albumie. Jednak dzieci, które rozpaczliwie szukają wszędzie tej jednej brakującej naklejki do zapełnienia albumu, są raczej sceptyczne wobec systemu. Coraz częściej z otwieranej paczki wypadają naklejki z tymi samymi graczami. Co niewątpliwie odbiera im trochę blasku. Tak więc rzadki rumuński gracz rezerwowy może łatwiej sprowadzić uśmiech na dziecięce usta niż wszechobecny hiszpański "goal leader". Prawdopodobieństwo, że album się zapełni bez złości z podwójnych naklejek jest jednak mniejsze niż wytypowanie szóstki w lotka.

Wydawnictwo Panini udostępniło więc swoje archiwa, aby zapobiec rozpaczy wielu dzieci a także dużych fanów piłki z dziecięcą duszą. Wystarczy podnieść słuchawkę i wykręcić numer do firmy z Modena, aby kilka dni później wkleić dawno wyczekiwaną naklejkę w odpowiednie miejsce. Tymczasem kolekcjonerzy oferują naklejki na wielu giełdach i w internecie. Także na Facebooku i w takich grupach jak "Je suis adulte mais je continue à faire des albums Panini" ("Jestem dorosły, ale jeszcze zbieram naklejki Panini") pasjonaci dzielą się wspomnieniami o pierwszych albumach, podróbkach obrazków, a także o niezapomnianym zapachu otwieranych paczek z obrazkami. Dla wielkich nostalgików Panini z okazji mistrzostw Europy 2008 zostało nawet otwarte muzeum Panini w Bernie.

Translated from Panini, der Mythos (k)lebt