Participate Translate Blank profile picture
Image for Che Sudaka: Rządzący nie chcą ludzi wolnych, a artyści takimi są

Che Sudaka: Rządzący nie chcą ludzi wolnych, a artyści takimi są

Published on

Story by

Default profile picture Puri Lucena

Translation by:

Julia G

BrunchkulturaPolityka

Do polskich sklepów trafił 18 października najnowszy album Che Sudaka. Grupa składa się z Argentyńczyków i Kolumbijczyków, którzy spotkali się kilka lat temu w Barcelonie. Od tego czasu drogi Europy stały się ich domem. Udało nam się spotkać z tym wielokulturowym zespołem po ich paryskim koncercie.

Mogliśmy porozmawiać o muzyce, graniu na ulicy, marzeniach, których się nie traci i doświadczeniach, które nas kształtują.

Koncert się skończył. Musiał się skończyć, bo jak to często bywa na festiwalach, takich jak Solidays w Paryżu, inne zespoły już czekają na swój występ w kolejce. Ale widownia, po godzinie tańczenia w rytm muzyki grupy Che Sudaka, chce więcej i więcej. Grający w zespole argentyńscy bracia, Leo i Kacha, po zejściu ze sceny, sprzedaniu kilku płyt i, oczywiście, sprawdzeniu wyniku meczu Niemcy-Anglia, zgodzili się z nami porozmawiać.

Jak to możliwe, że zespół Argentyńczyków i Kolumbijczyków, emigrantów bez dokumentów, uformował się właśnie w Hiszpanii? „To może się zdarzyć tylko w Barcelonie” - wyjaśnia Leo, gitarzysta i wokalista Che Sudaka. „Na ulicy spotyka się wielu ludzi, zwłaszcza w Dzielnicy Gotyckiej”. I tak narodziła się grupa, która może się już pochwalić czterema płytami, ostatnia to Tudo é Possible (2009).

Pewne rzeczy jednak się zmieniły od pamiętnego 2002 r. Ulicę zastąpiła scena, choć, jak zastrzegają, duch pozostał ten sam. „Na ulicy liczy się efekt zaskoczenia, a na festiwalach wiesz, co masz robić. Ale nigdy nie stracimy energii, którą zdobyliśmy lata temu. Nie wszystko jest tak, jak ci się zdaje, nieraz na ulicy bawisz się lepiej niż na festiwalu i na odwrót, bo na scenie nie musisz uważać na policję (teraz nawet w Barcelonie zdarza się, że rekwirują instrumenty), grasz w spokoju, nie martwisz się o pieniądze od widowni”.

Ulica jak scena

Poruszyliśmy także temat dotyczący nie tylko hiszpańskich miast. Każdego dnia coraz trudniej jest grać na ulicy, „Jedyną pracą, jaką mogliśmy wykonywać, kiedy przyjechaliśmy do Hiszpanii bez pieniędzy ani dokumentów, była nasza muzyka. To jedyne, co potrafiliśmy” - zaznacza Leo. Pewnego dnia ktoś do nich podszedł i zapytał, czy nie chcą nagrać płyty. Poświęcili jej półtorej roku, bo „nie spieszyło im się”. Nagle, okazało się, że to wcale nie musi być takie trudne. „Latami próbowałem z moim argentyńskim zespołem wydać płytę, ale brakowało nam na to środków. A tutaj, nagle proponuje mi to ktoś na ulicy! Wystarczyło wyjść na ulicę, to wszystko!” – przyznaje ze śmiechem. “I wyjechać do innego kraju” - dodaje żartobliwie, Kacha, wokalista zespołu.

Kacha dodaje także, że „...ulica nie wszędzie jest taka sama”. „W Argentynie, przynajmniej w okolicy Mar de Plata, często słyszeliśmy, zwłaszcza od starszych, że jesteśmy leniwymi, brudnymi hipisami... aż w końcu przyzwyczailiśmy się do tego. Dla odmiany w Barcelonie ludzie nam klaskali, rzucali monety i mogliśmy nawet z tego wyżyć jako muzycy”. Ale zdaje się, że te czasy już minęły. „Dziś nie jest łatwo grać po miastach bez pozwolenia, a bez niego jest się przestępcą - można za to iść do więzienia. Taka niesprawiedliwość ma miejsce teraz choćby w Barcelonie, mieście, w którym jesteśmy wciąż zakochani. Ale artyści i muzycy rodzą się wolni i nie chcą żyć w inny sposób. Jak widać, rządy nie chcą wolnych ludzi i nakładają na artystów coraz więcej obowiązków. Barcelona była, jaka była, niestety teraz znacznie się zmieniła; wciąż pozostał Berlin, Zurych i Londyn” - mówi Kacha, opierając się na doświadczeniach zdobytych w ciągu kilku ostatnich lat, jako że zespół zdążył w tym czasie zobaczyć dużą część Europy. Za każdym razem muszą składać podanie o wizę dla kolumbijskich członków zespołu (Argentyńczyków nie obejmuje ten obowiązek), gdyż tylko klawiszowiec, Cheko, posiada obywatelstwo hiszpańskie, a i to od niedawna.

Ostatnia płyta zespołu Che Sudaka nazywa się Tudo é Possibl: „Ponieważ jeśli spojrzymy poza koncepcje polityki, jesteśmy ludźmi, a zdarza się, że ludzie przejmują władzą nad innymi ludźmi. Bo do kogo należy świat? Do takich samych ludzi, jak my, tylko że oni każą nam wierzyć, że wcale tacy sami nie są. Polityka to tylko kolejna etykietka, jak muzyka czy dziennikarstwo” - twierdzi Kacha.

-

Musieliśmy skończyć naszą pogawędkę, w końcu to festiwal i trzeba ruszyć dalej po więcej wywiadów i wrażeń. Ponadto, Argentyna gra dziś na mundialu. „Ostatecznie to jest chleb i igrzyska. Rządzący potrzebują chleba i igrzysk, żeby odwrócić uwagę ludu, tak się właśnie niestety dzieje. I w tym całym cyrku my jesteśmy takimi trochę figlarni klownami” - ocenia Kacha.

Che Sudaka odbywa właśnie trasę po Europie, w trakcie której odwiedza Francję, Hiszpanię, Czechy, Rumunię i Belgię. Sprawdź program występów. Ich płyta jest dostępna do ściągnięcia za darmo i legalnie.

18 października najnowsza płyta Che Sudaka, "Tudo é possible" pojawia się w Polskich sklepach

Video: CheSudakaStyle / Youtube

Story by

Translated from Che Sudaka: “Los gobiernos no quieren gente libre y los artistas lo somos”